ROZDZIAŁ 6
“Sojusz! - My się tym zajmiemy”
Iruka z irytacją spojrzał na czwórkę urwisów, którzy po raz kolejny przeszkodzili mu w prowadzeniu lekcji. Zdenerwowany do granic możliwości, odłożył kredę, obawiając się, że w końcu nie wytrzyma i rzuci białym przedmiotem w grupkę dzieciaków.
Jego powieka zaczęła niebezpiecznie drgać. Oleju do ognia dolał Naruto, który z niewidomej przyczyny zaczął się głośno śmiać.
- Dosyć! - krzyknął nauczyciel. Chciał dać wykład uczniom na temat zachowania na lekcji, jednak ubiegł go dzwonek.
Dzieci w błyskawicznym tempie chciały opuścić salę, ale drzwi zagrodził im Iruka.
- Naruto, Kiba, Shikamaru i Chōji, wy zostaniecie - oznajmił i przepuścił innych, pilnując, aby wymieniona czwórka została w klasie.
Gdy zostali sami, mężczyzna kazał im stanąć pod tablicą, co niechętnie uczynili. Szatyn zaczął ich ochrzaniać za zachowanie podczas zajęć. Jednak jego uwagi nie docierały do uczniów. Stali lekko zgarbieni, myśląc zupełnie o czymś innym.
Shikamaru pragnął po prostu iść do domu i wreszcie bezkarnie położyć się spać, ale nie mógł się powstrzymać i swój plan zaczął realizować już na początku ostatniej lekcji, za co dostał dziennikiem po głowie i się zbudził.
Kiba miał nadzieję wyjść wcześniej i trochę poćwiczyć z Akamaru. Musieli być w dobrej formie. Ale oprócz treningu, Inuzuka miał w planach również zabawę ze swoim psiakiem i znajomymi ze szkoły.
Chōji'emu skończyły się chipsy, a bento zdążył zjeść na pierwszej przerwie. Czuł, jak jego pusty brzuch domaga się czegoś pysznego. A przecież nikt nie gotuje tak dobrze, jak jego mama. Był pewien, że, gdy wróci do domu, na stole będzie czekał już na niego syty obiad.
Naruto zastanawiał się, czy odwiedzić dzisiaj nową, ulubioną nauczycielkę. [Imię] często powtarzała, że zawsze może do niej przyjść, jeśli tylko ma ochotę. Kobieta była dla niego wyjątkowo miła i chłopiec chciałby się jej jakoś odwdzięczyć. Nie wiedział tylko w jaki sposób mógłby to zrobić.
- Słuchacie mnie w ogóle? - zapytał nauczyciel, wyrywając ich z zamyśleń.
Zamrugali oczami w tym samym czasie, patrząc pytająco na Irukę. Mężczyzna westchnął i przybił sobie piątkę z czołem. Pokręcił głową z dezaprobatą i wyszedł z sali.
Wrócił po chwili z miotłą i wiaderkiem, w którym były ścierki, płyn i rolka dużego, papierowego ręcznika.
- Cała sala ma błyszczeć - oznajmił poważnie i postawił rzeczy służące do sprzątania pod ścianą. Wzrokiem dał całej czwórce znak, że mają się wziąć za porządki. Sam opuścił pomieszczenie, mówiąc, że wróci za chwilę sprawdzić jak im idzie.
- No i co teraz zrobimy, dattebayo? - mruknął niezadowolony Uzumaki.
- To proste. Będziemy musieli tu posprzątać - westchnął Shikamaru i z niechęcią spojrzał na wiadro.
- Niech będzie. Ja z Akamaru zajmiemy się zamiataniem, ty Shikamaru przetrzesz ławki, Naruto umyje okna, a Chōji mu w tym pomoże, gdy tylko zetrze kredę z tablicy - oznajmił Inuzuka i złapał trzonek miotły.
- Czemu ja mam myć okna?! To nie fair, dattebayo - oburzył się blondyn, krzyżując ramiona przed sobą.
- To ty najbardziej przeszkadzałeś - wtrącił Nara. - Jakie to kłopotliwe, że musimy zostać po zajęciach.
- No, ja się robię głodny - odezwał się Akimichi, a w jego brzuchu jak na zawołanie zaburczało.
- Zróbmy, co mamy zrobić i będziemy wolni - odparł Shikamaru.
- A ja mam plan! Możemy przekonać Irukę-sensei'a, aby dał nam spokój, dattebayo - oświadczył Naruto. Inni zaciekawieni jego pomysłem poprosili, aby podzielił się nim z nimi, co szybko zrobił.
Chłopaki zajęli się obowiązkami, które porozdzielał wcześniej Kiba. Po kilku minutach wrócił Umino, który bacznie nadzorował ich pracę.
Gdy skończyli, Iruka zrobił ogólny przegląd klasy, po czym spojrzał na uczniów i uśmiechnął się ciepło.
- Dobra robota, możecie już iść - oznajmił, jednak nie spodziewał się, że chłopcy mają dla niego propozycje.
- Iruka-sensei, co powiesz na sojusz? - zaczął Kiba, wymieniając porozumiewawcze spojrzenia z przyjaciółmi.
- Sojusz? - powtórzył mężczyzna, łapiąc się za podbródek.
- Wiemy, że podoba ci się [Imię]-sensei, dattebayo - oznajmił Uzumaki, ukazując śnieżnobiałe zęby.
- I choć to upierdliwe, możemy pomóc ci ją poderwać - dodał Nara.
Na te słowa mężczyzna poczuł delikatne pieczenie na policzkach. Zastanawiał się, czy jego uczucia względem [Imię] tak łatwo zauważyć, że zrobili to nawet oni. Jeśli tak, to czy dziewczyna też się domyśliła, że Iruka się w niej kocha? Tego nie wiedział, ale nie mógł przestać nad tym myśleć.
- No co wy?! Jesteście jeszcze za młodzi i nie rozumiecie pewnych spraw...ach te dzieci, tylko żartować potrafią - zaśmiał się niezręcznie, próbując jakoś się z tego wykręcić. Widząc, że jego podopiecznych to nie przekonało, westchnął i spojrzał na nich ze zrezygnowaniem. - Dobra... M-macie rację, [Imię] mi się naprawdę podoba.
- Nie lepiej było od razu się przyznać, niż upierdliwie próbować nas zmylić?
- To nieistotne. Układ jest taki – my ci pomożemy, a ty w zamian powstrzymasz się przed uwagami i karami oraz dasz nam odpowiedzi na najbliższy test. - oznajmił pewnie Inuzuka, za co dostał dziennikiem po głowie.
- Zwariowaliście! - wrzasnął Umino, patrząc na nich z niedowierzaniem.
- No dobra, z tym testem trochę przesadziliśmy - przyznał Chōji. - Ale nie chcemy więcej żadnych kar.
Umino patrzył na uczniów z politowaniem. Rozumiał, że chcieli mu pomóc, przy okazji na tym skorzystać, ale nie był pewny, czy to dobry pomysł. Miał złe przeczucia, poza tym, zastanawiał się, czy na pewno potrzebuje pomocy tej czwórki. Chociaż, gdyby się zastanowić, to [Imię] bardzo ich lubiła.
Mężczyzna westchnął ciężko i kiwnął głową. Sam nie mógł uwierzyć, że się na to zgodził. Jego uczniowie zaśmiali się zwycięsko i wybiegli z sali, krzycząc, że oni się wszystkim zajmą.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro