~¤9¤~
Usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi, lecz się nie obróciłam. Nie miałam siły robić nic innego niż siedzieć z Naidą na podłodze. Poczułam jak ktoś, prawdopodobnie mężczyzna łapie mnie za ramię. Człowiek odciąga mnie od Naidy. Nie mam siły protestować.
- Nic wam nie jest? - Spytał pan Amrt, to on odciągnął mnie od Naidy.
- Nnn... ni... ni... e. Nie - wydobyłam z siebie.
- Na pewno? Nie wyglądacie, jakby wszystko miało być dobrze. Dlaczego krzyczałyście? - Oczywiście nasze "kochane" obrazy poinformowały nauczycieli. Zresztą, darłyśmy się tak, że aż dziw bierze, że dopiero teraz on przyszedł.
- Nie, nic nam nie jest. Po prostu przestraszyłyśmy się... - Naida powiedziała, po czym na chwilę się zamyśliła - Pająka! Tak! Przestraszyłyśmy się pająka! - powiedziała, a nauczyciel dziwnie się na nią spojrzał, po czym wzruszył ramionami, pokręcił głową i ruszył w kierunku drzwi.
- Jakby co, Nadine, Grissa możecie nam, nauczycielom powiedzieć - stwierdził, po czym zamknął drzwi.
- To może... Ja już się będę zbierać - powiedziałam po mniej więcej dziesięciu minutach od wyjścia nauczyciela.
- W takim razie, do jutra - powiedziała cicho Naida i spojrzała na mnie smutnym wzrokiem, ledwo co stała, wyglądała jak po przebiegnięciu maratonu. Ja pewnie nie lepiej.
- Pa! - powiedziałam, nim zamknęłam drzwi.
Przeszłam przez korytarz, do pokoju wspólnego, szłam, podpierając się o ścianę, nawet na tę krótką drogę nie miałam sił. Gdy wróciłam do pokoju, po prostu padłam na łóżko. Leżałam, rozmyślając dlaczego? Czy ten potwór czerpie jakąś chorą przyjemność z dręczenia mnie? Co on ma do Naidy? Na te pytania nie znalazłam odpowiedzi.
~¤*¤~
Rano obudził mnie budzik. Wstałam szybko, spojrzałam na plan lekcji. Pierwsze dwa WFy. Dlaczego dwa? Chcąc nie chcąc musiałam się ubrać w legginsy oraz białą koszulkę z krótkim rękawem. Leniwie poczłapałam do łazienki i uczesałam włosy w ciasny warkocz.
Wyszłam z pokoju i go zamknęłam. Szybko udałam się do stołówki, wybrałam tam naleśniki, dużo naleśników wszystkie wzięłam z truskawkowym dżemem. Jak ja kocham ten smak!
Spojrzałam szybko, na biały zegar wiszący nad drzwiami stołówki. Siódma pięćdziesiąt pięć. Niewiele myśląc, wepchałam sobie naraz trzy naleśniki do ust, szybko odniosłam talerz i pobiegłam do pokoju. Zatrzymałam się w połowie drogi, jednak bieg z naleśnikami w ustach nie był dobrym wyborem. Resztę drogi szybko przeszłam, żując naleśniki. Gdy dopadłam drzwi pokoju, szybko je otworzyłam, wpadłam do łazienki i umyłam zęby.
Po chwili wyplułam pianę z ust. Coś mi nie pasowało, spojrzałam na umywalkę. Wśród wręcz krwistoczerwonej piany, znajdował się jakiś biały przedmiot. Wzięłam go do ręki.
- Ząb - powiedziałam do siebie. Poczułam, jak moje serce momentalnie zamiera. Przejechałam językiem po wszystkich zębach. Znalazłam dziurę w miejscu, gdzie powinna być lewa, dolna czwórka. Stałam tak z szeroko otwartymi oczami i patrzyłam na ząb, trzymany w ręku.
Po chwili się opamiętałam, przemyłam twarz wodą i wybiegłam z pokoju. Nie mogę się spóźnić na wf. Nie mogę. Ktoś mógłby zacząć coś podejrzewać. Dobiegłam na boisko, chwilę przed pojawieniem się nauczyciela. Za nim była grupka osób, całych odzianych jak arabskie kobiety, byli zasłonięci od stóp do głów. Widać było tylko czerwone oczy, wędrujące leniwie po nas, czarodziejach.
- Pojedynki... - usłyszałam damski głos za sobą.
~¤*¤~
Rozdział został napisany na prośbę Isiumi, jeśli to czytasz, powiedz hej!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro