~¤3¤~
- To nie mógł być sen... - powiedziałam do siebie. Siedziałam na łóżku, gdy nagle zadzwonił budzik.
Podskoczyłam, nie spodziewałam się tego dźwięku, myślałam, że jest maksymalnie piąta, a tu się okazuje być dwie godziny później. Wstałam szybko, by łóżko jak zwykle, gdy ktoś po zadzwonieniu budzika nie wstanie, nie zrzuciło mnie. Poczłapałam do łazienki, popatrzyłam w lustro i tak jak zwykle, po nieprzespanej nocy, miałam podkrążone oczy. Niestety w naszej szkole był zakaz malowania się, więc tylko rozczesałam swoje ciemnobrązowe, długie włosy i splotłam w warkocz. Wyszłam z łazienki i podeszłam do szafy stojącej naprzeciwko łóżka, otworzyłam ją i machnęłam ręką by mundurek: ciemne spodnie, biała koszula i srebrna, ze względu na to, że jestem magiem księżyca, wstążka na szyję wyfrunęły z szafy i zawisły w powietrzu. Zdjęłam piżamę, ubrałam bieliznę i założyłam spodnie. Założyłam koszulę, podniosłam jej kołnierzyk i zawiązałam wstążkę. Zeszłam do pokoju wspólnego czarodziejów, od wejścia do pokoju widać było stół bilardowy ustawiony na samym środku, obok stał stół do ping-ponga, przy ogromnych oknach okrągłego pomieszczenia stały stoły do szachów, naokoło stołu do ping-ponga i stołu do bilarda stały wygodne fotele. Na jednym z foteli siedziała Naida czekając na mnie.
- Hej! - krzyknęła, jak tylko mnie zobaczyła. Szybko do niej podeszłam.
- Hej - powiedziałam i zdałam sobie sprawę, że strasznie chrypię. Popatrzyłam na nią, ona także wyglądała na nie wyspaną, ciekawe dlaczego...
- Ty też się nie wyspałaś? - spytała, opuściła mi kołnierzyk i ruszyłyśmy w stronę drzwi.
- Tak. Powiedzmy, że przez hmm... przez koszmar- odpowiedziałam. Pchnęłam drzwi i wyszłyśmy na główny korytarz, na szczęście zbliżałyśmy się już do stołówki, czułam, jak burczy mi w brzuchu.
- Ty też? - spytała zaskoczona, otworzyła szeroko oczy i spojrzała się na mnie.
- Jak to też? - spytałam, gdy akurat dotarłyśmy do stołówki. Podeszłam do okienka i pojawiły się przede mną napisy: Jajecznica, Parówki, Kanapki. Dotknęłam napisu parówki.
- Ja też nie mogłam spać przez koszmar. Tylko nie mów, że śnił Ci się potwór. - po jej ostatnich słowach opadła mi szczęka, zadługo ścikałam ketchup, przez co miałam go na talerzu dużo za dużo. Odwróciłam się do niej z otwartymi szeroko oczami.
- Ty też miałaś krew na suficie? - spytałam. Powiedz nie! Powiedz nie! Proszę!
- Tak. - powiedziała. Stałyśmy chwilę w ciszy, gdy nagle odezwał się chłopak stojący za Nadine.
- Pośpieszcie się! Inni też chcą zjeść! - powiedział wysoki blondyn.
Odeszłam od okienka i poczekałam na przyjaciółkę. Potem razem poszłyśmy do naszego stolika.
- Jak myślisz, dodali nam wczoraj jakiś eliksir do jedzenia, żebyśmy miały koszmary? - zapytała pierwsza.
- Nie sądzę - odpowiedziałam - pamiętam za dużo szczegółów.
- Co to mogło być? - spytała.
- Nie wiem. Pamiętasz, może co robiliśmy wczoraj w bibliotece? - spytałam, ponieważ jedyne co pamiętałam z wczoraj, to szkołę i jak wchodziliśmy do biblioteki.
- Nie... - powiedziała zdziwiona. I odgarnęła swoje czarne włosy z twarzy. Resztę posiłku zjadłyśmy w ciszy. Gdy skończyłyśmy, poszłyśmy, także w ciszy do skrzydła magów. Tam się rozdzieliłyśmy, ja poszłam do swojego pokoju ona do swojego po książki.
Gdy sprawdzałam, czy na pewno wszystko mam w plecaku, usłyszałam głos ze snu.
- Nikomu o mnie nie mów. - powiedział. Odwróciłam się, ale niczego ani nikogo za mną nie było. - Nie szukaj mnie. Jestem tutaj, w twojej głowie. - stałam sparaliżowana strachem.
~¤*¤~
Jak się podoba rozdział?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro