Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

~¤4¤~

Stałam sparaliżowana, głos milczał, więc powoli zasunęłam plecak, zarzuciłam go na plecy i wyszłam. Co to mogło być? O co tu chodzi? Nic nie rozumiałam. Wyszłam z pokoju, zamknęłam drzwi, i udałam się do pokoju wspólnego czarodziejów. Minęłam fotele, na których siedzieli szczęściarze mający później lekcje, oglądający turniej ping-ponga mistrzów szkoły. Dalej poszłam korytarzem, na którym wisiały obrazy pilnujące, czyli obrazy, które wyglądają na zwykłe, ale tak naprawdę nas pilnują, żebyśmy nie urządzali zbyt dużych imprez oraz "zielonych nocy", ale mieliśmy swoje sposoby na nie. Gdy wyszłam z korytarza, do części gdzie mieściły się sale do zajęć, poszłam w kierunku sali historii magii. Pod salą zauważyłam Anu, siedział na ławce i dziwnie się zachowywał: kręcił ciągle głową i zaciskał pięści. Podeszłam do niego, zdjęłam plecak i usiadłam obok.

- Nie. Nie. Nie mogę - mówił. Wyglądał na niewyspanego, co było dziwne, zwłaszcza że magowie słońca nie mieli problemu wstać skoro świt.

-Anu? Coś Ci jest? - spytałam, a on odwrócił do mnie głowę, i powiedział głosem potwora:

- Nie. Nic mi nie jest. Czuję się dobrze - mówił, dziwnie kręcąc głową, i świdrował mnie wzrokiem, gdy tylko usłyszałam ten głos, odskoczyłam. - Grin? Nic Ci nie jest? Grin? - usłyszałam normalny głos Anu, trzymał mnie za ramiona.

- Nie, nic... - powiedziałam, starając się uspokoić - zamyśliłam się - powiedziałam i usłyszałam głos w głowie.

- Mówiłem, że jestem twoim panem. Pomożesz mi. Potrafię zamienić ci życie w koszmar - mówił.

- Ziemia do Gris! Halo! - usłyszałam głos Anu.

- Dlaczego masz podkrążone oczy? - spytałam, choć już wiedziałam, co odpowie. Wiedziałam.

- Nie wyspałem się - odpowiedział.

- Przez koszmar? - spytałam, by potwierdzić swoje przypuszczenia.

- Skąd wiesz? - zmarszczył brwi i dziwnie na mnie spojrzał.

- Ja też jestem niewyspana przez koszmar. Śnił... - tu urwałam wypowiedź. Nie mogłam dalej nic powiedzieć. Co się ze mną dzieje?

- Nie zastanawiaj się już. To ja. Na wspólną przyjaciółkę Ci pozwoliłem, na kolegę nie pozwalam - usłyszałam zachrypnięty, basowy głos w głowie. Dalej siedziałam już w ciszy, czekając na dzwonek, na lekcję.

Po paru minutach, zabrzmiał dzwonek. Wstałam z ławki, podniosłam plecak i weszłam do sali. Usiadłam w ostatniej ławce z lewej, wypakowałam zeszyt, piórnik oraz różdżkę z granatowego plecaka i położyłam je na stole. Gdy wszyscy zajęli swoje miejsca Pan Ambre ubrany jak zwykle w garnitur, przejechał ręką po swoim białym wąsie i zaczął mówić.

- Dziś zajmiemy się czasami gdy, między wampirami trwała wojna. To nie była zwykła wojna jak z czasów starożytnych, o co to, to nie - zaczął przechadzać się po klasie, utykał na lewą nogę, miał tak od zawsze, czyli od kiedy pamiętam - jak zapewne wiecie, teraz wampiry nie lubią się, o co to, to nie! - otworzyłam zeszyt, by móc zacząć notować - dawniej, w średniowieczu jak zapewne większość was wie, wampiry energetyczne podawały się za dzieci wampira i człowieka, co swoją drogą jest niemożliwe - wyraźnie zaakcentował ostatnie słowo - ze względów biologicznych, o co to, to nie! Wracając do tematu, wampiry energetyczne zaczęły podawać się za dzieci wampira i człowieka, wmówiły ludziom, że mogą wyczuwać, kto jest wampirem, a kto nie i to jest akurat prawda, wszyscy magowie, wampiry i wampiry energetyczne wyczuwają, kto jest kim, ludzie tego nie umieją, o co to, to nie! A wracając do tematu, wampiry energetyczne urządzały polowania na wampiry zwykłe, a wampiry zwykłe potajemnie zabijały energetyczne i tak w koło Macieju - podniósł ramiona do góry i opuścił. Dalszej części nie słyszałam. Chyba to coś sprawiło, że ogłuchłam. Przestraszyłam się. Spojrzałam na Anu, on zachowywał się normalnie. Usłyszałam głos potwora:

- Te informacje nie są potrzebne... - powiedział - oddam Ci słuch, gdy będziesz go potrzebowała... - przeraziłam się. Kiedy będzie mi niby potrzebny według potwora? - spokojnie jak będzie potrzebny, to oddam.

Przez resztę lekcji byłam głucha. Nagle usłyszałam dzwonek. Usłyszałam! Znów słyszę! Zabrałam rzeczy z ławki i schowałam do plecaka, wzięłam go do ręki i szybko wyszłam na korytarz, poszłam w kierunku sali nauki czarów. Drzwi były zamknięte, więc usiadłam na jasnobrązowej ławce stojącej obok nich.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro