A love no one could deny... (|Hope X Poe| special)
(Jeśli ktoś nie chce, może nie czytać tego rozdziału. Jest on tylko dla shipperów Poe Dameron X JediGirlHope. Będzie tez zmieniona narracja. Spokojnie, nie będzie scen 18+ 😉 Ale jest to taki... tzw. „Steamy Shot")
„Co mu do jasnej cholery odbiło?" Pomyślała Hope, idąc do pokoju Poego. Gdy podeszła, usłyszała pisk stłumiony w poduszce.
Zaczęła bardzo mocno uderzać w drzwi.
Po chwili, w drzwiach stanął Dameron ze zmierzwionymi włosami i podczerwienionymi oczami, jakby płakał.
- Co ci odbiło?! - spytała dziewczyna prosto z mostu.
- Nic... - ewidentnie skłamał Poe i już chciał zamknąć drzwi. Jednak Hope uniemożliwiła mu zamknięcie drzwi, bo podstawiła nogę.
- Chwila, brązowooki! O co chodzi? - powiedziała Hope i spojrzała na niego przenikliwym wzrokiem.
Chłopak poczerwieniał na twarzy i podniósł wzrok.
- Jeśli chcesz, możemy pogadać... - powiedział tajemniczo.
- Właśnie chciałam z tobą porozmawiać, ale Okay... - wzruszyła ramionami dziewczyna i skierowała swój krok do pokoju Damerona.
Co prawda, pokój Poego nie był najschludniejszy, ale można było w nim wytrzymać.
Hope poczerwieniała na twarzy, gdy weszła do jego pokoju i poczuła zapach typowej męskości.
Dziewczyna od razu usiadła na jego łóżku i starała się przestać o tym myśleć. Jednak, było to trudne.
- No, wracając do tematu... - zaczęła dziewczyna, ale przerwała, gdy brunet zdjął swoją koszulkę.
- Poe, błagam cię... - powiedziała i poczerwieniała jeszcze bardziej. - Załóż jakaś koszulkę albo się czymś przynajmniej okryj....
- Bo co? - spytał oschle i usiadł na krześle.
- Bo... czuje się niekomfortowo... - powiedziała i odwróciła wzrok.
- Trudno. Mój pokój, moje zasady. - powiedział i wzruszył ramionami.
- Nieważne... co ci odbiło wtedy?! - wróciła do tematu Hope.
- Wtedy czyli kiedy? - zapytał Poe i spojrzał na dziewczynę przenikliwym wzrokiem.
- Jak mówiłam wyzwanie Anakinowi i powiedziałam to MRAU...
W tym momencie chłopak poczerwieniał na twarzy.
- Bo pomyślałem, jakbyś mówiła to do mnie i... No wiesz... - urwał Dameron i zaśmiał się głupio.
Hope uderzyła się ręką w czoło.
- Naprawdę, Dameron? Naprawdę? - spytała go z niedowierzaniem.
- No tak.... - powiedział i spojrzał na dziewczynę jednym ze swoich uwodzicielskich spojrzeń.
- Eh... Co ty robisz? - spytała Hope i przełknęła ślinę.
Zaczął się do niej zbliżać.
- Poe... O co ci chodzi? - zapytała dziewczyna i zaczęła się lekko denerwować.
- A o to, ze cię pragnę... - odpowiedział i uśmiechnął się szelmowsko.
- Tobie się coś we łbie poprzewracało? - spytała go i popukała się palcem w czoło.
- Gdyby tak, to bym to chyba poczuł... - powiedział chłopak i nie miał zamiaru ustąpić.
Hope wstała prędko i skierowała się w stronę drzwi. Próbowała je otworzyć, bezskutecznie.
- Tego szukasz? - spytał Dameron i pokazał klucz.
- Po prostu daj mi wyjść i tyle... - powiedziała, ale Dameron nie ustąpił i przyparł dziewczynę do ściany.
- Ty zboczuchu! - krzyknęła, ale Poe zakrył jej usta.
- Cicho, kotku... - powiedział i uśmiechnął się uwodzicielsko. - Jesteś teraz moja, rozumiemy się?
Dameron odkrył jej usta.
- Nie ma mowy! - odpowiedziała i odwróciła głowę. - I nieważne co zrobisz, ja i tak zdania nie zmienię.
Poe przyłożył usta do szyi dziewczyny i zaczął składać jej pocałunki.
Twarz dziewczyny zrobiła się strasznie czerwona.
- P-Poe... - jęknęła Hope - D-dość....
Jednak brunet nie miał nawet zamiaru ustąpić.
- Jesteś teraz moja, rozumiemy się? - spytał ponownie chłopak.
- T-tak... - jęknęła.
- To jak? Mam przestać? Czy wygłupiamy się dalej?
- D-dalej...
Poe wziął Hope za rękę i usiedli na łóżku.
Dameron zaczął szeptać różne czułe słówka do Hope.
Dziewczyna tylko przy niektórych pojękiwała cicho i lekko podrygiwała.
- Takie tam wygłupy to nic.. - powiedział chłopak i machnął ręką. - Zróbmy coś... poważniejszego...
- Zwariowałeś już do końca?! - spytała zbulwersowana Hope. - Nigdy w życiu się na to nie zgodzę! I ty o tym doskonale o tym wiesz!
- Nie chodziło mi o to... - powiedział - Prędzej pocałunki i takie tam... inne igraszki... czy żądam zbyt wiele?
- No... nie wydaje mi się... - powiedziała dziewczyna, a brunet już ja wziął w swoje objęcia.
- Ja... kocham cię... - powiedział Poe
- Domyślałam się, wiesz? - odparła mu Hope.
Brunet delikatnie musnął usta Hope swoim językiem.
- Dameron! - jęknęła dziewczyna.
- No co? Nie podobało się?
- Bądź cicho.... i mnie pocałuj...
Poemu nie trzeba było powtarzać. Wystarczyło ze Hope tylko wypowiedziała te słowa, a już ich usta były złączone w gwałtownym i namiętnym pocałunku. Co jakiś czas, chłopak podgryzał delikatnie usta dziewczyny.
- Twoje uczucia cię zdradzają.... - powiedział po pocałunku. - Nie chcesz, żebym przestawał...
- Poe... - zaczęła dziewczyna - Nic nie rozumiesz....
- Właśnie, ze rozumiem wszystko. - uciął Dameron i uśmiechnął się zawadiacko.
- Ja... lubię miłych mężczyzn....
- A ja takowym jestem...
- Ty? Phi, nie żartuj sobie...
- Nie podważaj moich słów, dobrze ci radzę...
- A dlaczego, jeśli można wiedzieć?
- Bo dlatego...
Dameron powalił ją na jego łóżko i ponownie składał pocałunki na jej szyi, przez które dziewczyna raz po raz pojękiwała.
Nagle do pokoju Damerona ktoś wszedł, tym kimś była Rey.
- Poe, ile razy mam ci powtarzać żebyś nie zamykał drzwi na klucz bez naszego.... - urwała - uprzedzenia..... Mój Jedi, Dameron, przestań!
Po tych słowach brunet podniósł głowę i zrobił się czerwony ze wstydu.
- Rey... przeszkadzasz ciutkę... - powiedział i zaśmiał się nerwowo.
- W czym? - spytała i skrzyżowała ręce na klatce piersiowej.
- Nie przejdzie mi to przez gardło...
- Eh... No dobra.... wyjdę, ale uprzedzaj, jak zamykasz drzwi na klucz. - i Rey wyszła.
- Myśle, że starczy już na dzisiaj.... - powiedziała skołowana Hope.
- Tez tak uważam.... - zawtórował jej Dameron - Ale co powiesz może... na piątek wieczorem, na powtórkę?
- Rozważę tę opcje... - powiedziała i mrugnęła porozumiewawczo.
Hope wyszła z pokoju Poego, ale dalej było jej przyjemnie po tym, co jej zrobił...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro