Rozdział 3
Czekamy czekamy bo czas stanoł na tęczy...tfu już bzdury gadam z nudów.
Namierzyłem ich-usłyszałam.
Gdzie lecą ? -spytałam.
Do miasta w chmurach poinformuje Imperium-odpowiedział.
Miasto w chmurach raz tam byłam po sprzęt do statku.
Dobra lecimy włacz hipernapęd-usłyszałam.
Tak jest -odpowiedziałam.
Pociągnełam za wajchę i odpaliłam hipernapęd. Rebelianci bójcie się.
Lecimy lecimy....no nie znowu się nudzę.
Dolecieliśmy był tam też statek szturmowców. Podszedł do nas Lando Calrissian.
Witam łowców nagród potszebujecie cze...-niedokończył bo spojrzał na statek szturmowców.
Drzwi statku sie otworzyły i wyszedł Vader ze szturmowcami.
Lando Calrissian znasz Hana Solo ?-spytał Vader.
Tak lordzie Vader-odpowiedział.
Przewozi rebeliantów i tutaj niedługo będą więc zrobimy zasadzkę a ty nam pomożesz -powiedział.
Oczywiście -odpowiedział spuszczając głowe.
Weszliśmy do środka i podążaliśmy korytarzem. Solinai szedł koło mnie patrząc na Lando wzrokiem mówiącym "Nie radzę kombinować".
Tęcza tęcza...no nie kiedy rebelianci się pojawią mi się nuuudzi jak nie wiem.
Czekamy aż przylecą-powiedział Fett.
Kiwnełam głowa i usiadłam na Solinaia który miał minę mówiącą "Zaraz zdechne z nudów". Więc trzeba czekać aż przylecą. Ciekawe kto pierwszy wyladuje w karbonicie.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro