Rodział 10
Syana montowała hipernapęd troche to już jednak trwało a Krajson szybko chciał opuścić tą planete
- Syana możesz się pośpieszyć!- Krzyknął najemnik
- Chwila ty myślisz że to takie pro....! - Nie dokończyła bo niedaleko trafił jakiś pocisk
- Co jest?!!! O nie- Wszyscy spojrzeli w góre i ich oczom ukazały się dwa gwiezdne niszczyciele. Transportowce pewłne szturmowców już zaczęły ladować.
- Nie brać jęców każdy członek watahy ma zostać zlikwodowany czy to jasne? - Rozkaz wydał nie kto inny jak jeden z najlepszych żołnierzy Imperium. Czyli Komandor Cody.
Grievous od mimo że był w statku od razu zauważył że coś się dzieje. Mimo gęstego lasu to można było zauważyć kilka białych zbroi i padające wszędzie strzały
- Syana zabieramy się stąd!!!- Krzyknął Krajson
- Jeszcze nie skończyłam potrzebuje chwili czasu!!!- Krzyknęła do najemnika. Przez jej oczami przeleciał czerwony pocisk. Gdy spojrzała skąd padł strzał to ujrzała szturmowaca w biało-pomaranczowej zbroi i kilku szturmowców za nim
- Nie moge tak stać bezczynnie- Pomyślał Generał po czym wybiegł ze starku od razu altywując miecze świetlne
- Ty?!!! Powinieneś być martwy!!! Jakim cudem ty jeszcze żyjesz!!!!- Krzyknął zaskoczony Komandor
- Jeśli myślałeś że tak łatwo mnie zabić to jesteś w błędzie- Powiedział cyborg
- Zobaczymy blaszaku. Posłać go na złom!!!- Wszyscy szturmowcy skupili ogień na cyborgu który jednak ciągle odbijał każdy pocisk mieczami świetlnymi trafiając nimi kilku szturmowców. Jego głównym zadaniem było osłanianie Syany która musiała dokończyć naprawe hipernapędu
- Tym razem nic z ciebie nie zostanie- Powiedział Komandor trzymając w ręku wyrzutnie rakiet. - Narazie blaszaku - Pocik wystrzelił prosto w strone Generała. Ten w ostatniej chwili uniknął trafienia. Gdy pocik przelatywał koło niego to ten chwycił go nogą i rzucił w strone imperialnych żołnierzy. Ci którzy byli najbliżej to nie było czego zbierać za to reszta była ogłuszona
- Skończyłam!!!! - Krzyknęła dziewczyna
- Wszyscy na statek już!!! - Krzyknął najemnik
Wszyscy razem z Grievousem wsiedli na statek od razu startując i próbując się wymknąć liczmym oddziałom żołnierzy
- Ehhh co? - Komandor lekko oszołomony wstał na równe nogi. Jeden ze szturmowców od razu podbiegł do dowódcy
- Nic panu nie jest sir?- Spytał żołnierz
- Ten statek nie ma prawa opuścić tek planety!!! Wysłać za nimi myśliwce!!
- Ile sir?
- Wszystkie. I skontaktuj mnie z Lordem Vaderem - Powiedział Komandor po czym udał się do transportowca
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro