Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 10

Kanonierka wyszła z nadprzestrzeni, ale nie nad Coruscant. Sekuru spojrzał przez ekran na zielono-niebieską planetę.

-Czemu postój?- Spytał Alfa.

-Mówiłem, że miałem gdzieś lecieć z Padawanem, nie mówiłem, że też lecę na Coruscant.- Oznajmił Jedi i spojrzał w kierunku pilota. -Wyląduj, proszę.

Delta spojrzał na ekran.

-Obszar Ekspansji, O-14. Vendaxa.

-Słyszałem o tym miejscu.- Alfa też podszedł to ekranu. -Ostatnio stało się znane z Acklay'ów, zwierząt używanych do walk gladiatorów.- Wyjaśnił, wyświetlając obraz modliszko-podobnego stworzenia. -Dlaczego tutaj, Mistrzu?

-To będzie dobre miejsce, aby pomedytować.- Uznał Jedi. -Odosobnione.

Gamma przemilczał uwagę, że tak samo bezludnie było w lasach Naboo.

Kanonierka powoli wylądowała na jakiejś polanie. Las nie przypominał tego na Naboo. Wydawał się o wiele bardziej dziki i nieprzyjazny. Gdy Kanonierka odleciała, Omega schował się za plecami Sekuru.

-Spokojnie. Nic ci nie zrobią.- Zapewnił Jedi, po czym spokojnie poszedł do przodu. Młody Padawan potruchtał za nim. Nie uszli daleko, nim znaleźli małą budkę z rozerwanym dachem. Jedi wszedł do środka i rozejrzał się. Nic niezwykłego, resztki łóżka, stolika i urządzeń komunikacyjnych. No i staroświeckie zdjęcie jakiejś rodziny na papierze. Ciekawe kto takich jeszcze używał. Sekuru spojrzał na dziurę po suficie.

No i co zrobiło ten bałagan.

***

Coruscant o zachodzie było, cóż, dość piękne. Słońce odbijało się od nowoczesnych wieżowców w taki sposób, że każdy budynek wydawał się osobnym pałacem. Byłoby jeszcze ładniej, gdyby nie coraz większy mrok, w miarę schodzenia coraz niżej. Z lądowiska nie dało się w ogóle dostrzec podnóża budynków.

Delta stał oparty o barierkę, podziwiając widoki miasta, gdy podszedł Alfa, wpatrzony w rzutnik.

-Mniej więcej mam plan naszej... Wycieczki.- Oznajmił. -Chyba, że macie jakieś konkretne miejsca w które chcielibyście iść.

-Fryzjer.- Odparł po chwili Delta. -Już od jakiegoś czasu planujemy zmianę wyglądu, aby się odróżniać, nie?

-Niższe poziomy!- Poszedł do nich Gamma. -Tam zaszalejemy!

-To dość niebezpieczny pomysł, wiesz o tym?- Spytał Alfa.

-No i, klony nie są tam za mile widziane.- Dodał Delta. Gamma cicho westchnął.

-Ludzie no weźcie! Dreszczyk emocji, nielegalne wyścigi, seksi kobitki! O czym innym można marzyć?

Alfa zrobił facepalma.

-Czasem trudno mi uwierzyć, że jesteśmy klonami tej samej osoby.- Westchnął. Gamma już odchodził w stronę wind.

-To wy sobie idźcie gdzie chcecie, ja idę sam!- Zawołał, gdy drzwi się za nim zamknęły. Delta spojrzał na Alfę.

-Idziemy za nim?

-Nie zostawimy go, jeszcze coś sobie zrobi.- Oznajmił Alfa, po czym poprowadził Deltę do windy. Dwójka powoli zjeżdżała w mroczne części stolicy Republiki. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro