Prolog
– Jesteś gotowa?
– Nie chcę wracać – przytula się do pleców Jacka – Nie czuję, żeby tamto miejsce było moim domem.
– Sprawdź bilet – całuje ją w czoło – Myślę, że cię zaskoczę.
– Co? Jack? Przecież myślałam, że.. musisz wracać.. mama i tata moją trzydziestą rocznice ślubu, ta kobieta wystarczająco już mnie nienawidzi.
– Nie chcesz tam wracać.
– Gdybym miała mamę i tatę... nie pozwoliłabym, żeby ktoś stanął pomiędzy nami – nie brzmiała wiarygodnie, w końcu zniszczyła w jakiś sposób jego rodzine i ich relacje, przede wszystkim z bratem – Co u Luke'a? – wie, że rozmawiają. Wie, że czasem Luke przyjeżdża go odwiedzić w różnych miejscach, w których się znajdują, ale ona zawsze ucieka.
– Wiesz, że już dawno oboje ci to zapomnieliśmy? On ma żonę i dzieci.
– Twoja mama pamięta.
– Minęło dziesięć lat, Gemma.
Nie spędziła ich całych z Jackiem. Wyjechała na inny kontynent od razu po dramatycznej scenie dotyczącej dziecka. Jack próbował się z nią skontaktować, ale ona nie była na to gotowa. Minęło pół roku zanim sama do niego zadzwoniła. Wtedy Jack już ułożył sobie życie, więc minęło kolejne pół roku zanim to on był w stanie do niej zadzwonić. Za nim się spotkali, minęły trzy lata, a i wtedy od razu nie zostali parą. Jack ją testował, ona testowała Jacka. Jack nigdy nie wypomniał jej, że go zdradzała, a ona, że on jej to wybaczał. Rozmawiali o Luke'u i o tym, co nimi wtedy kierowało, ale nie oskarżali się.
Są ze sobą od sześciu lat, z półtora roczną przerwą, gdy Jack wyjechał do pracy do Madrytu.
– To tylko dwa dni, zdążymy na ich rocznice ślubu.
– Ja? Ja mam się tam pojawić?
— Nie stresuj się tak, bo zaraz ci te piegi odpadną – przyciąga ją do siebie – Muszą się z tym w końcu pogodzić. Gdzie twoja pewność siebie, Gemma?
– W dupie – warczy na niego.
Jack wychyla się przez nią i bierze w dłonie jej pośladki.
– Nic tu nie widzę, jesteś pewna?
– Przestań! – wybucha śmiechem, a Jack dalej miętosi jej tyłek.
– Spróbuję ją przenieść gdzieś indziej – całuje ją w czoło.
– Jesteś okropny.
– Takiego właśnie mnie kochasz.
Miał racje, kochała go, pokazał jej, że mimo, że niektórzy ludzie znikają z twojego życia, nie zostawiają cię.
Gemma pamięta jak zamknęła się w mieszkaniu i próbowała ukryć przed nim swój wybuch płaczu. Nie mogła pojąć, dlaczego ją zostawia. Musiał godzinami jej tłumaczyć, że wyjeżdża do pracy i będzie kupował jej bilety tak często jak będzie chciała.
– Mam trzydzieści lat, a boję się twojej mamy.
– Nie mów jej, ale też się jej czasem boję.
– Uwielbia żonę Luke'a, prawda?
– Ta kobieta dała jej dwoje wnucząt, więc zdecydowanie ją uwielbia.
– Musimy jeszcze wlecieć do LA i odebrać listy.
– O nie, nie, wtedy na pewno nie zdążymy, a już ustaliliśmy, że jedziesz na te rocznice. Nie wykręcisz się listami w LA.
Gemma jęczy.
– Czy ty czytasz mi w myślach czy, co jest z tobą nie tak?
Jack wybucha śmiechem.
– Już wystarczająco suszą mi głowę, że przeprowadziłem się na drugi koniec świata.
– Znowu moja wina – naprawdę czuła się winna – Tak jak i to, że zatrzymuję twoją karierę. Czy to nie to ostatnio mówiła przez telefon?
– Gemma...
– Słuchaj, ja doskonale wiem, co zrobiłam dziesięć lat tamu i wiem, że nie popierasz tego, że go okłamałam, ani tego, że wyjechałam, ani tego, że cię zdradziłam, ani tego, że latamy po świecie, zamiast tworzyć rodzine, ale ja też cię kocham, wiesz? Ja naprawdę cię kocham, Jack.
– Minęło dziesięć lat, jesteśmy teraz zupełnie innymi ludźmi.
– Przytul mnie, Jack.
Robi to bez żadnego zawahania.
– Może czas im powiedzieć, że wcale nie usunęłaś dziecka, Gemma.
Gemma patrzy na niego.
– Myślałem o tym. Nie widziałaś ich dziesięć lat. Masz ich trzydzieści, ja trzydzieści dwa. Luke ma żonę i dzieci, mama jest już starsza, a tata chyba dalej nie rozumie. Powiedz im prawdę. To nie moja rzecz do powiedzenia.
– Uważasz, że to coś zmieni? Minęło dziesięć lat! Dziesięć!
– Właśnie dlatego wszyscy powinni ci to wybaczyć, byłaś młoda, przerażona i samotna, jeszcze nie poradziłaś sobie ze śmiercią taty.. – on to rozumiał.
– Spróbuję.
– Gemma...
Gemma unosi głowę, żeby spojrzeć mu w oczy.
– To moja rodzina.
– Dlatego zawsze stałam z boku i nie próbowałam tego utrudniać. Mimo, że ja to po prostu problem, nawet, gdy jestem na drugim końcu oceanu.
– Spróbujesz być w tym samym miejscu, co oni? Proszę?
– Spróbuję.
– No to lecimy do Rzymu.
– No to Rzym – przytula się do niego.
Po dziesięciu latach zobaczy Luke'a, który od lat mieszka w tym samym mieście, co ona i tworzy filmowe hity. Nie dziwiła się, że jej nienawidzi. Nie mogła tylko pojąć, dlaczego Jack ją kocha. To właśnie ten Hemmings zobaczył w niej coś, czego nie udało się nawet Lukowi.
Bała się tego spotkania.
Jednak miała Jacka, który w nią uwierzył.
Jack nigdy jej nie okłamał, robił wszystko, żeby ona mu zaufała i nie ranił przy tym innych. Był dla niej wzorem dobrego człowieka.
Luke zawsze myślał bardziej o sobie niż o kimś innym.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro