Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

{7}

Leżeli z Jackiem w łóżku. Żadne z nich nie miało ochoty na baraszkowanie, gdy z każdej strony ktoś był. Dzieci Luke'a już spały, jego rodzice oglądali telewizje w salonie, a oni leżeli gapiąc się w sufit i słuchając jak Luke i Ellie się zabawiają.

Jack był z tego powodu zadowolony. Ten wyjazd miał uświadomić jego narzeczonej, że Luke dawno ruszył do przodu i to czas, żeby oni także postawili koleiny krok na przód. Wiedział, że Gemma go kocha, ale czy to znaczyło, że nie musiał być ostrożny? Nie po to tyle lat walczył o nią, żeby jego brat, który zawsze czuł się ofiarą, mu ją odebrał.

– Ellie jaka gorąca sztuka – śmieje się Gemma, gdy słyszy jej jęki – Luke musiał dojść do wprawy. Zrobimy im konkurencje?

– Gemma – warczy na nią – To nie pieprzony konkurs.

– A dla mnie może nim być – jest rozbawiona – Zabawimy się trochę.

– Luke! – krzyczy Ellie po drugiej stronie ściany.

– Zaraz, kurwa, im tam wejdę – Jack jest wściekły, na prawdę ta sytuacja go nie podnieca.

– Chcesz oglądać Ellie nago? Mam być zazdrosna? – przysuwa się do niego i kładzie głowę na jego piersi – Wyluzuj, Jack.

– Bawi cię to?

– Rodzice dwójki dzieci się pieprzą, pieprzmy się też, żeby zrobić dzieci – rysuje wzory na jego piersi – Byłyby śliczne. Mówilibyśmy im, że mają pilnować swoje piegi, żeby nie uciekły. A one łapałyby się za twarzyczki i tak słodko się uśmiechały. Byłyby nasze, Jack.

– Dlatego nie chcę myśleć, że mogłem je zrobić, gdy po drugiej stronie ściany robi to mój brat ze swoją żoną.

– Staruch – kpi z niego – Staruch, który chce dzieci, ale nie chce ich robić. Chyba nie masz problemów tam na dole. Czy mam spróbować i ocenić jakoś sprzętu?

Zagłówek uderza o ścianę.

– Jaki silny.

– A może to ona jest na górze? – żartuje Jack.

–Myślisz, że wtedy jest się bardziej płodnym? Jeszcze o tym nie czytałam...

– Śpij, Gemma – całuje ją we włosy.

– Nie chcę spać, chcę się kochać całą noc i zrobić piękne dzieci – próbuje go przekonać – Masz racje, że ich dzieci są całkowicie niesamowite. Myślisz, że będą mieli trzecie? Ona ma dopiero dwadzieścia osiem lat.

– Dlaczego jesteś taka ciekawa? – pyta.

– To twoja rodzina, po prostu sobie o niej rozmawiamy.

– Nigdy nie byłaś chętna o niej rozmawiać – Jack zaczynał się robić podejrzliwy. Niby jej ufał, ale jednak to, co miała z jego bratem zawsze go niepokoiło. Gdy się spóźniała do domu, zastanawiał się czy może w końcu spotkali się gdzieś na mieście i skończyli w łóżku.

Panikował.

– Dobrze, już nie będę – całuje go w pierś – Kocham cię – szepcze przy jego uchu – A teraz grzecznie idę spać.

Luke i Ellie leżeli obok siebie po kolejnym numerku, który oboje zaliczali do udanych. Bardzo szybko poszli do łóżka, właściwie to na pierwszej randce.

Luke wstaje bez słowa i wychodzi na papierosa. Często mu się to zdarza. Jego nałóg jest czymś więcej niż uzależnieniem.

Ellie leżała przy otwartym balkonie i przyglądała mu się. Odkąd pamięta wychodził z łóżka po seksie, a gdy mu się odwidziało, wracał na kolejną rundę.

Lukowi żyło się dobrze. Nie narzekał na to czego nie ma, a cieszył się tym, co ma. Jednak mimo to wszystko, nigdy nie był szczęśliwy ponad wszystko.

Był zdziwiony, gdy dostrzegł kogoś nad basenem. Jego mama nie chciała tego miejsca, ale Luke się uparł, że skoro kupuje im dom to chce, żeby mieli basen. Ten dom to był prezent. Przynajmniej tak mógł im pokazać, że wyrósł z podejmowania złych decyzji.

Przygląda się postaci, którą dostrzega nad basenem. Zapalają się światła, a postać podskakuje. Szybko udaje mu się zorientować, że to Gemma.

Nie jest pewny, co ona robi, ani czy jest sama. Rozgląda się w poszukiwaniu Jacka, ale go nie zauważa. Gemma rozbiera się do stroju, Luke się trochę dziwi, że nie do naga. No dobrze, jednak to robi. Żałuje, że nie jest na zewnątrz, żeby móc policzyć jej piegi i ponownie jej się przyjrzeć. Pamięta, ile ma piegów i gdzie.

Stoi tu sam do góry. Gdy ona wskakuje do wody, wtedy światła gasną, ale Luke nie znika z balkonu.

Wyobraża sobie, co by zrobił, gdyby był tam z nią. Sprawdziłby, ile nowych piegów doszło przez te dziesięć lat.

Chcąc czy nie chcąc, musi poprawić się w kroku. Jego ciało go zdradza, gdyby ktoś mógł zobaczyć jego oczy, dostrzegłby też tęsknotę.

Obraca się do Ellie, ale ona już śpi.

Nie może zejść na dół, on o tym wie.

Ma dzieci i tylko one go powstrzymują.

Bo kto zdradził raz.. ten zdradzi kolejny.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro