{32}
– Gemma? – ona nie spodziewała się, że tu go spotka.
– Jack – ledwo to wychodzi przez jej usta.
– Więc zdradziłaś mnie, co?
– Obiecałam mu, że nie będę z tobą rozmawiać bez niego.
– Co, kurwa? – to było trudne. Spędziła z Jackiem kilka ostatnich lat i przekreśliła je w jednej chwili dla niepewnych chwil z Luke'm. Jednak musiała się przekonać. Skoro miała szanse, wolała być z Luke'm chwile i spróbować naprawić tamte błędy. Mogło im nie wyjść. Mogła później być do końca życia sama. Jednak miałaby te świadomość, że kochała go całą sobą.
– Jack, zdradziłeś mnie.
– No i co, kurwa, z tego! Ty też to zrobiłaś!
Gemma gasi papierosa, a Jackowi nie umyka, że na dłoni nie ma pierścionka.
– Gdzie jest twój pierścionek?
– Jack, chciałbym, żebyś nie awanturował się w moim domu – Luke obiecał sobie, że go nie uderzy.
– Co to, kurwa, jest?! Jakaś ukryta kamera? Żart? Wy razem? Po tym wszystkim? Nagle, kurwa, znikąd?
– Jack, chcesz porozmawiać to porozmawiajmy w gabinecie.
– Gemma..
– Kocham go, Jack.
– To są pieprzone jaja! Czy ty siebie słyszysz? Już nie pamiętasz? Nie pamiętasz jak cię traktował?!
– Jack..
– Jesteście wszyscy pojebani! – krzyczy – Co wy wiecie o miłości? Co wy wiecie o sobie?
– Chodź, porozmawiamy – Gemma nauczyła go pewności siebie, a teraz jeszcze była przy nim.
– Gemma? – pyta Jack.
Nie chciała wchodzić do środka. Nigdy tu nie była i miało to wiele konkretnych powodów.
– Piegusko – Jack miał ochotę wybić mu wszystkie zęby – Nic się nie stanie.
Luke stoi w drzwiach i czeka aż do niego podejdzie. To czas Gemmy na wykazanie się odwagą.
Patrzy na Jacka i otwiera drzwi samochodu. Nie przeprasza go. Może by z nim została, gdyby jej nie zdradził. Ona za nim płakała, gdy on był w Europie. A on ją po prostu, kurwa, zdradzał z żoną brata.
Gemma niemiła do niego biegnie. W ogóle nie czuje się tutaj pewnie.
Luke zaborczo przyciąga ją do swojego boku. Rozpoczynając pokaz terytorium i to Jack jest tu przegranym. Całuje ją opiekuńczo w czoło, a ona ściska jego koszulkę.
– Wy tak serio? – pyta ich – Biedni i pokrzywdzeni?
– Chodźmy do gabinetu.
– Gabinetu! Wiesz, ja też mam swój gabinet i bawię się tam z Gemmą w prezesa i sekretarkę. Och, mamy to nawet nagrane – Gemma czuje jak Luke się spina – Byłem z nią przez lata, myślisz, że ty będziesz z nią kiedyś tak długo? – zasiewa ziarno niepewności, Luke chce mu odpowiedzieć, ale Jack kontynuuje – Miejmy to już za sobą. Nie chcę być ojcem dla twoich dzieci. Nie powiem im i ustalę to samo z Ellie. Może i je spłodziłem, ale nie są moje – stara się to powiedzieć bez emocji, mimo, że jego serce wali jak szalone.
Luke nie jest zaskoczony. Czuł, że Jack to zrobi. Sadził, że w ten sposób odzyska Gemme, bez balastu.
– Tak po prostu? Nie chcesz ich? – buzowało się w Luke'u. To były cudowne dzieciaki, jak mógł ich nie chcieć? Jack się nie spodziewa, że Luke złamie obiegnie i uderza go – Pierdol się, Jack.
Jack czuje, że stracił wszystko. Jednocześnie wiedząc, że tej dwójce też się nie uda.
Luke ma pierścionek Gemmy, który rzuca mu pod nogi.
Czy ktokolwiek z nich na to zasłużył?
– Tak, po prostu? – Gemma tuli się do jego boku. Luke myślał, że to ona będzie powodem zniszczenia braterskich więzi, a nie, że Jack okaże się.. No właśnie. Kim okażą się Jack? Ma dwójkę dzieci i wiedział o jednym.. to dalej kręciło się wokół Gemmy. Jednak ona nie była winna jego wyborom. Pokazała to stojąc u boku Luke'a.
Gemma kochała Jacka i temu nigdy nie zaprzeczy, ale odkąd jej tata zmarł, pragnęła jednej rzeczy, jaką była rodzina, a właśnie tego on się wyzbył. Nie mogła tego zrozumieć. Od dziesięciu lat była sama na świecie, a teraz Jack.. był rodzicem i nie chciał nim być. Gemma czuła się jak te dzieci. Rozumiała je i poczucie z jakim je zostawił, a raczej by mógł, gdyby dowiedziały się prawdy o wujku Jacku.
Nie chciane.
Nie posiadające prawdziwego ojca.
Jack wiedział jakie ma zdanie na ten temat, a mimo to wybrał ją.
Jest zdania, że gdyby dowiedziała się wtedy, byłaby mu to w stanie wybaczyć. Każdy popełnia błędy, a ona wiedziała o tym najlepiej. Chciała, żeby pragnąć chociaż być weekendowym ojcem.
Jak to możliwe, że ktoś kto przy niej był taki odważny i silny, był także takim tchórzem?
Czy Gemma zabrała całą jego energię na walkę o siebie. Czy budując swoją siłę, zabrać jego? Nawet nie dał jej szansy powiedzieć, co o tym myśli. Na nic nie dał jej szansy.
– Nie chcę niszczyć im życia – mówi.
Lukowi przeszło przez myśl, że tak jak zniszczyło jego. Jednak Luke zawsze był dumnym posiadaczem tych dwóch urwisów.
– Zabierz dzisiaj swoje rzeczy, Gemma – przegrał i zamierzał rozpaczać nad tym tak długo jak tylko chce – Nie chcę cię, kurwa, więcej widzieć.
Sadził, że wyrzucając ją, zrozumie, że Luke ma inne życie, bo przecież nie zamieszka tu z nim i Ellie, prawda?
Według niego dalej była sama, a widział jak ona tego nienawidzi.
Teraz też on nienawidził ich:
I zamierzał się z tego powodu upić.
***
Pewnie nie widzieliście na profilu. Ale to opowiadanie będzie miało trzecią część i to właśnie tam będą przedstawione dalsze losy. Tutaj będzie jeszcze jeden czy dwa rozdziały.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro