Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

{30}

Luke nie miał przy sobie żadnych rzeczy, dlatego gdy on kontynuował prysznic, Gemma wyskoczyła na szybkie zakupy. Nigdy o niego nie dbała, zawsze go tylko obrażała i sprawiała, że czuł się źle ze samym sobą.

Luke ubiera się we wczorajsze ciuchy i szuka Gemmy, jest zaskoczony, gdy widzi ją wracają z siatkami.

– Co tam masz?

– Może to nie firmowe ciuszki, ale są świeże – rzuca w niego siatką – Przebierz się, a ja idę zrobić makijaż.

– Nie potrzebujesz makijażu – przyciąga Gemme do siebie – Pięknie wyglądasz.

Ma na sobie długą spódnice i krótki top, jej włosy są związane w kucyk, a przykrótkie kosmyki opadają jej na twarz.

– Przebierz się, a też będziesz pięknie wyglądał i pachnąco! – daje mu buziaka – Rozmawiałeś z dzieciakami?

– Zadzwonię z samochodu, okej?

– Ale zadzwoń, musisz pokazać Ellie, ale i im, że to nic nie zmienia – całuje go w policzek – Teraz chodzi o dzieciaki.

– Tak po prostu? – pyta zaskoczony.

– Mamy trzydzieści lat, a nie dwadzieścia.

– Nie wiem już, co lepsze.

Jadą do Rio de Janeiro, żeby skorzystać z uroków Brazylii. Jest gorąco, a klimatyzacja w tym wyposażonym samochodzie nie działa zbyt dobrze. Gemma siedzi na miejscu pasażera i trzyma kamerę w dłoni.

– Pamiętacie tego faceta? – pyta z kamerą utkwioną w niego – Ma już trzydzieści lat, o spójrzcie tutaj – dotyka jego szczęki – Siwy włos na brodzie – przenosi kamerę do drugiej dłoni i całuje to miejsce – W końcu jest mój, ale nie potrzebuję przywłaszczyć go sobie na wyłączność. Jesteśmy tutaj – zmienia obraz na widok z okna – W Rio, próbując rozszyfrować pare rzeczy, które o nas zadecydują.

Luke wyciąga dłoń i dotyka jej policzka. Gładzi go delikatnie, a Gemma się uśmiecha. Kciuk pieści ją szczękę, a Gemma otwiera usta, żeby coś powiedzieć, ale zamiast tego obraca się do niego i całuje go.

– Przepraszam – szepcze w jego usta – Przepraszam, że tak długo to trwało.

– Bo zaraz spowoduję wypadek! – klepie ją w udo, a ona w końcu go puszcza.

Spacerują ulicami tego pięknego miasta, w kompletnej duchocie, wypili już z cztery butelki wody, ale dalej się nie poddają.

Luke bierze ją za rękę i przytula do swojego boku.

– Kleisz się! – krzyczy.

– Nie narzekasz, gdy kleję się tak w łóżku – żartuje z niej.

– Twierdzisz, że moje jęki to nie jęki rozczarowania?

Podszczypuje jej pośladek.

– Głupek.

Gemma tylko się w niego wtula. Może to nie jest rzeczywiste, ale chciałby, żeby było.

Idą na kolacje, śmieją się, rozmawiają o niczym, ale także o ich życia, Gemma opowiada o podróżach, Luke opowiada o dzieciach. Nie ranią siebie, tylko poznają się na nowo.

Trochę podchmieleni spacerują po ulicach tego pięknego miasta, co chwile skradając sobie pocałunki. Wszędzie słuchać taneczną muzykę, a gdzieniegdzie tańczących ludzi, ktoś robi bańki mydlane, woda w fontannie zaczyna błyszczeć. Jest to magiczny wieczór.

Stają na środku placu. Luke obraca ją przodem do siebie i bierze jej twarz w dłonie. Gemma zaciska swoje ręce na jego nadgarstkach.

– Obiecaj, że tak już będzie zawsze, że będziemy my, kontra reszta świata, że pokonamy gówno, które czeka na nas w domu, że będziemy szczęśliwi ze sobą na zawsze.

– Luke...

Wtedy robi coś, czego nie spodziewali się oboje nawet za milion lat.

– Wyjdziesz za mnie? Nie teraz, nie jutro, może nie za rok, ale wyjdziesz za mnie?

– Ty idioto! – znikąd pojawia się kobieta z kwiatami, Luke wykupuje wszystko.

– Nie ubieraj jego pierścionka, kupię ci piękny pierścionek.. proszę, Gemma. Zostaniesz moją żoną?

Gemma kuca obok niego, po czym rzuca mu się na szyje.

To dalej nie było dla niej prawdziwe.

– Proszę cię o walkę ze mną i za mnie i proszę, żebyś na mnie zaczekała. Zostaniesz moją pieguską? Tylko moją?

– Luke – Luke ociera jej łzy.

– Mam dwójkę dzieci, mam słabości, mam prace pełną wyjazdów, mam dwa psy, mam tylko mały dom, czy chcesz mnie z tym przyjąć?

– Marzą mi się własne dzieci – może Gemma się nie przyznaje, a może nie miała dzieci, bo czekała, bo liczyła na to – Będziemy mieli dzieci?

Przy sobie nie byli trzydziestolatkami. To, co się pomiędzy nimi działo było jak bajka.

– Czy to jest tak?

– Myślę, że to jest tak. Wiem, że to jest tak – jak wiele błędów mogli jeszcze popełnić? On był dalej żonaty, ona dalej nie zerwała zaręczyn. Czy oni oszaleli?

Luke podnosi ją i okręca wokół własnej osi.

– Moja pieguska! – krzyczy na całe gardło – Powiedziała tak! Zgodziła się za mnie wyjść! – zdecydowanie wyglądało to jak scena z filmu, a nie życie. Luke krzyczy po hiszpańsku, co zaskakuje Gemme.

No to chyba czas zatrzymać film i wrócić do życia....

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro