{26}
Luke właśnie miał wychodzić z domu, żeby pojechać do drugiego domu i w spokoju napisać tam kolejny list do Gemmy. Pamiętał, że mama dała mu kiedyś papeterie właśnie do pisania listów, ale miały to być listy do Ellie, a nie do Gemmy, której jego rodzina zdecydowanie dalej nie znosiła.
Nie mógł tego znaleźć, przeszukiwali wszystkie szuflady, aż w końcu z jednej wypadło dosłownie wszystko.
– Kurwa! – na szczęście dzieciaki są na wycieczce w parku rozrywki, a Ellie robi to, co ma w zwyczaju robić, czyli Luke nie ma pojęcia i mało go to w tej chwili obchodzi.
Znajduje papeterie, ale nie przypomina ona tej od jego mamy. Może coś zapomniał przez te dziesięć lat? Może to jest to?
Dziwi się, gdy okazuje się, że niektóre kartki są zapisane, a inne włożone w koperty i zaadresowane.
– Co, kurwa?
Nie tylko widnieje na nich ówczesny adres Jacka z Hawajów, ale także te późniejsze już stąd i z Europy.
Luke rozrywa pierwszy list, który jeszcze miał zostać wysłany na wyspę.
Nie waha się, po prostu to czyta. Żadna tajemnica korespondencji tu nie obowiązuje.
Jack
Jack
Kochanie..
Lukowi się cofa.
Wiem, że nigdy nic sobie nie obiecywaliśmy, ale chyba nie do końca to przemyśleliśmy , prawda? W szczególności, gdy się nie zabezpieczaliśmy.
Jack...
Mój kochamy, Jacku...
Będziesz ojcem.
Luke bierze w ręce, wklejone zdjęcia z usg. Patrzy na ich datę...
Jeszcze nie powiedziałam twojemu bratu, ale ty wyjechałeś do niej i nigdy nic nie obiecywałeś.. jest do ciebie taki podobny, wiesz?
Luke jest tak wściekły, że ma ochotę coś rozwalić, ale powstrzymuje się i bierze następny niewysłany list.
Jack
Powiedziałam mu, myśli, że to jego dziecko i był taki szczęśliwy..
Przepraszam, ale ty.. wiedziałam, że mnie nie chcesz, a Luke mnie potrzebuje. A ja potrzebuję Hemmingsa.
Poznałam waszą mamę.. moja nawet w połowie nie jest tak cudowna..
List z kolejną, nieco późniejszą datą.
Nasz syn kopie, Jack.
Czuję, że to twoje dziecko.
Kocham go, tak jak nigdy ci nie powiedziałam ci, że kocham ciebie.
Jeśli wrócisz...
Jeśli przyjedziesz...
Chcesz być ojcem, Jack?
Chcę, żebyś był jego ojcem.
Potem w ręce wpadają mu badania na ojcostwo. Potem kolejne listy z przed czterech lat.
Luke płacze.
Płacze, bo kocha te dzieci najbardziej na świecie, a teraz dowiaduje się, że nie są jego.
Czuje, że dostał od życia to, co sam zrobił Laurze. Karma działa, prawda? Do niego w końcu wróciła i skopała mu dupę.
Jack jego brat.. nie tylko zabrał mu Gemme, ale zabrał mu też jego rodzine. Jack zabrał mu wszystko i jeszcze go oskarża, że to jego wina.
Wstaje wściekły z podłogi, co wcale nie znaczy, że podnosi się po upadku, on dopiero idzie po upadek.
– Ellie! Ellie, kurwa! – krzyczy na cały głos, jakby ściany zaczynały się trząść – Ellie!
– Tutaj!
Ściska listy w pięści i staje z nią twarzą w twarz.
– Jakim trzeba być, kurwa, człowiekiem, żeby zrobić to drugiemu człowiekowi?! No jakim? – rzuca jej nimi w twarz – Zrobiłem wiele złych rzeczy w życiu, ale ta dwójka powstrzymywała mnie przed wszystkim! Chciałem, żeby mogli się mną chwalić! Być ze mnie dumnym! A ty.. brzydzę się tobą – krzyczy – Jak mogłaś, Ellie? Jak, kurwa, mogłaś?
– Nie wychowałabym go sama! – krzyczy – Jack wyjechał do jakieś cholernej dziewczyny, której imię ty bełkotałeś przez sen. Oboje byliście jej! Oboje! Nie zostawiłby jej nawet dla dziecka! A ty byłeś nią taki wściekły...
– Brzydzę się tobą.
– Jack wie! – krzyczy.
– Dlaczego, kurwa, mnie zdradziłaś? Dlaczego? Jak to się stało, że Jane jest jego, jak?!?
– Mieliśmy kryzys i...
– Kryzys? On był wtedy z Gemmą! Boże! Ja i Gemma, a wy.. macie dwójkę dzieci i zabraliście im szanse na rodzine! Kurwa! Dzieci! To nie są moje dzieci! – wrzeszczy – Wstawałem do Jane przez jebane dwa lata, zrezygnowałem z filmu, żeby patrzeć jak uczy się chodzić, a nawet nie jest moja!
– Gdybym ci powiedziała uciekłbyś do Gemmy!
– I mój brat ma się za mężczyznę – prycha i uderza w ścianę – Kurwa! – robi to z taką siłą, że od razu zaczyna puchnąć – Jak mogliście?!?
– A ty? A ty jak możesz?
– Nawet jej, kurwa, nie dotknąłem, bo mam dzieci! A teraz, co mam? Nie mam dzieci, nie mam żony i nie mam, kurwa, Gemmy! Nie mam Gemmy, bo postanowiliście zadecydować o moim życiu! Byłem taki głupi, byliśmy ze sobą może dwa tygodnie i uwierzyłem ci, że to moje dziecko.. – tą samą ręka uderza jeszcze raz w ścianę.
– To są twoje dzieci! Ty je wychowałeś!
– Jesteś moim najgorszym koszmarem – zaciska dłonie w pięści – Najgorszym, kurwa!
Nie wie, co robi. Ze spuchniętą ręką wychodzi z domu i wsiada do samochodu. Cofa się jednak po dokumenty i paszport.
Łapie pierwszy samolot do Brazylii i ma to, kurwa, w dupie, bo Gemma jest jedyną, która zrozumie.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro