{20}
Luke wrócił do domu, po burzliwym spotkaniu z Gemma. Ledwo wszedł jego dzieciaki już stały w drzwiach i się z nim witały.
– Kto ma ochotę na lody? – łaskocze ich żebra – I kino? Macie wakacje, chyba nie będziemy tu tak siedzieć. Lody i kino, już – klepie ich po pupach – Zawołajcie mamę, zaraz przyjdę, a raczej zaraz wychodzimy.
– Jej! – krzyczy Jane.
Musiałem zapalić. Poszedłem do mojego kącika palacza i odpaliłem jednego. Bawiłem się obrączka na palcu, zastanawiając się, dlaczego moje życie jest jednym wielkim oszustem i dlaczego nie było mu pisane zakochać się ze wzajemnością, z taką siłą jaką kochał Gemme.
Te myśli przerwała mi Ellie.
– A ty znowu tutaj – wyrywa mi papierosa z dłoni i rzuca na ziemie – Namnożyło się ich tu trochę, prawda? – patrzy na ziemie – Ostatnio robisz to często, martwię się.
– Ciii, to nic takiego, wszystko jest w porządku – wyciągam do niej dłoń i ściska – Dzieciaki są gotowe? Nie powinny spędzać wakacji w domu, muszę im znaleźć jakieś, chociażby półkolonie.
– To dobry pomysł – cmoka mnie w policzek – Chodź.
– Ellie — nawet nie wiedziałem, co miałbym powiedzieć – Dałaś mi piękne dzieci, wiesz?
– Chodź, spędzimy z nimi trochę czasu.
– Dziękuję – to dzieci utrzymywały mnie przy zdrowych zmysłach. Nie wiedziałem, co innego miałoby to zrobić. Ellie była dobra, Ellie była kochana, Ellie była moją żoną, ale Ellie nie była miłością mojego życia. Wiedziałem, że to nie ona jest najważniejsza.
– Jesteś szczęśliwa, Ellie?
– Tak – daje mi buziaka – Mógłbyś mnie więcej przytulać, ale tak.
– Dlaczego nie mówisz, że potrzebujesz bliskości?
– No bo powinieneś to wiedzieć – przyciągam ją do siebie i tulę się do jej pleców.
– Będę lepszym mężem, Ellie – czuję, potrzebę powiedzenia tego.
– Tato! – Marcus dołącza do nas, a za nim Jane.
– Gotowi! – krzyczy moja córa.
– No to chodźmy. Najpierw lody czy kino?
Są akurat zgodni i wybierają kino. Popracuję w nocy, są rzeczy ważne i ważniejsze.
W którymś momencie Ellie dostaje wiadomość. To ją trochę zaskakuje, nie ma zbyt dużo przyjaciół. Ale rodzina jest dla niej najważniejsza. Luke ją dzisiaj zaskoczył, a potem postanowił zaskoczyć ją drugi Hemmings.
Musimy porozmawiać
Najlepiej teraz
Jest kilka rzeczy, które nie dają mi spokoju.
Nie chcę słyszeć 'nie', bo sam przyjadę.
Zaczęła się trząść.
Nie mógł wiedzieć? Czy wiedział? To siedziało w głowie Ellie. Dlaczego teraz? To było szalone. Przecież teraz mu nie powie, nie zniszczy swojego życia. Luke kocha te dzieciaki, kocha je. Jest najlepszym tatą jakiego mogli sobie wyobrazić. Jack nie może wiedzieć, nie może. To zniszczy całe ich życie. Na dodatek wtedy musiałaby się przyznać do zdrady. Byli z Jackiem pijani, bardzo pijani, to nie powinno się wydarzyć tamtej nocy cztery lata temu. Nie była pewna czy Jack to w ogóle pamięta. Ellie już nawet nie pamietała dlaczego znalazła się wtedy w Europie, gdy Jack był tam na umowie o prace. To była jedna noc, przypadkowa noc, potem wróciła do Luke'a i syna i po prostu była w ciąży. Luke nigdy nie poddał tego wątpliwości, a Jack nigdy nie odważył się o tym wspomnieć.
Teraz miało się to wydać?
Nie mogło!
Kochała już Luke'a! Zasługiwała na to, co dostała, po tym jak Jack ją zostawił i wyjechał do Gemmy!
Nie mogła się spotkać z Jackiem. Skąd miałby wiedzieć? Jest tak szalony na punkcie Gemmy, że nie widzi nic innego. Nie może zepsuć im życia! Nie może! Nie zasługuje na to! Luke kocha jego dzieci!
Była przerażona.
– Co się dzieje, kochanie? – pyta ją Luke.
– Trochę źle się czuję – i to niby Gemma była dobrą aktorką? Ellie była tutaj największą kłamczuchą, a Jack był na drugim miejscu.
– Już wracamy do domu – Luke całuje ją w czoło. Może i on naprawia swoje błędy, ale na razie po za myślami i reakcjami ciała nie zrobił nic złego. Ellie była w tej chwili gorsza. Zawsze była gorsza.
Najmniej winny był Luke. On chciał tylko stworzyć rodzine, kochać i być kochanym, a wszystko, co dostał od życia, było kłamstwem.
***
Wiem, że pomieszane są tu narracje, przepraszam za to.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro