{2}
Na szczęście to nie ja zajmowałem się pakowaniem tej całej rodziny. Dzieciaki latały jak szalone po salonie, urządzając bitwę na pluszaki, a Ellie nas pakowała.
– Tatooo! – moja mała księżniczka wskakuje na moje plecy – Kiedy jedziemy do babci?
– Wieczorem mamy samolot, kochanie.
– Nie lubię latać, tato – mała przeskakuje przez kanapę i wskakuje na moje kolana, co powoduje, że muszę odłożyć komputer.
– Będę cię cały czas trzymał za rączkę, dobrze?
Jej zielone oczy były pełne zaufania. Były dokładnie takie same jak oczy jej matki, przepełnione zaufaniem i masą miłości.
– Ja się nie boję – mój ośmioletni syn wskakuje na kanapę obok swojej siostry.
– Dlaczego to nie babcia przylatuje tutaj? Wolę jak babcia tu przylatuje!
– Mają z dziadkiem rocznice ślubu, musimy tam być, kochanie.
Mała układa się na moich kolanach.
– Jestem też głodna, tatusiu, a mamusia mówi, że to twoja kolej.
Skoro mam urlop Ellie to wykorzystuje i zrzuca na mnie domowe obowiązki.
– Co byś zjadła, księżniczko?
Marszczy brwi, w sposób, który nie robię tego ani ja, ani Ellie, mimo, że widuje mojego brata bardzo rzadko, to tę cechę ma właśnie po nim.
– No już – łaskoczę jej małe żebra, a ona zaczyna wiercić się po moich kolanach – Wiesz, że nie jestem najlepszym kucharzem.
– Hmm.. parówki?
– Słucham? – prawie wybucham śmiechem.
– Mam ochotę na parówki, tato! Parówki z keczupem!
Wtedy słyszę jak burczy w brzuchu mojemu synowi.
– Też byś chciał, co? Dlaczego ja nie wiem, że jecie takie obrzydlistwa?
– Bo za dużo pracujesz! – krzyczy Ellie z drugiego pokoju.
Miałem obsesje na punkcie filmów i brania aktywnego udziału w reżyserowaniu, ale także stania za kamerą.
– Zjadłbym hot doga – mój syn Marcus to z kolei mała kopia mnie. Mam nadzieję, że wyrośnie na porządniejszego faceta ode mnie.
– Mamy bułki do hot dogów, Ellie?!? – krzyczę do żony.
– Poszukaj sobie! – Ellie nie pracowała. Odkąd urodził się Marcus była panią domu, to było wygodne dla mojej pracy i dla moich dzieci.
– Wiecie gdzie są, prawda?
Moje dzieciaki kiwają głowami.
– No to chodźmy – wstaję z Jane na rękach i przerzucam ją przez bark.
– Tatusiu! – piszczy.
Marcus przewraca oczami.
— Co mówiłem o przewracaniu oczami? W szczególności do ojca?
To rozbawia moją księżniczkę.
– Przepraszam.
Nie jestem surowy. Chcąc mu to pokazać, podnoszę go i przerzucam przez drugi bark.
– Tato!
Podrzucam ich.
– Hot dogi i parówki, mamy w domu owoce morza, a wy chcecie jeść hot dogi.
– Fuj! – krzyczą oboje.
– Nie pamiętam, kiedy ostatni raz go jadłem.
– Ja chcę tylko parówkę! – krzyczy mała.
– Parówkę z ketchupem.
Stawiam ich na ziemi w kuchni. Marcus szybko siada na blacie, a Jane szuka w szafkach bułek.
– Hej – klepię syna w udo – Nie jestem zły, gdy przewracasz oczami, ale to może wkurzać ludzi i mogą źle ciebie odbierać. Lepiej sobie pomyśl, ale ten stary mnie wkurza, ale nie przewracaj oczami, dla swojego dobra, okej?
Mój syn mimo, że wygląda jak ja, ma dużo więcej charakteru ode mnie.
Przewracanie oczami to wyraz jego buntu i nauczyciele nie raz wzywali nas do szkoły, że nie okazuje im szacunku.
– To samo o nauczycielach?
– Proszę, Marcus, wymyśl cokolwiek, czego nie mogą zauważyć, okej? Twoje i moje życie będzie prostsze – czochram mu włosy.
– Zabieram ci czas w pracy?
– Jesteś moim synem, możesz zabierać mi tyle czasu ile chcesz, ale niestety to nie ja wystawiam ci oceny, wiesz?
– Niestety.
Całuję go w czubek głowy.
— No to wstawiamy wodę na parówki.
Moja mała księżniczka chcę, żebym ją wziął na ręce. Idę z nią do lodówki i wyjmuje z niej parówki, po czym dumna z siebie, wrzuca je do wody.
– Myślicie, że mama też zje?
– Mama została wegetarianką – szepcze Marcus – Jak można nie jeść mięsa?
– Dlaczego ja nic o tym nie wiem?
– Czego znowu nie wiesz? – Ellie dołącza do nas w kuchni, całuje małą w czubek głowy, po czym nalewa sobie szklankę wody – Dlaczego nie jesteście w ogrodzie? Jest taki ładny dzień.
– Mieszkamy w Los Angeles, tutaj wszystkie dni są ładne.
– Wasz tata to przemądrzalec.
Uśmiecha się do mnie.
– Od kiedy nie jesz mięsa?
– Oglądałam w telewizji taki dokument...
– Masz za dużo wolnego czasu, Ellie.
Ellie jest ode mnie dwa lata młodsza, zaraz po skończeniu studiów, zaszła w ciąże, a wtedy od razu wyjechaliśmy z wyspy. Żeby utrzymać rodzine i spełniać marzenia, przylecieliśmy do LA.
– Umiesz ugotować parówki? – drażni się ze mną.
– Chodź tu.
Ellie podchodzi do mnie i przytula się do mojego boku.
– Facet od parówek.
Jane chichocze.
– Tatuś od parówek – łaskoczę ją znowu, ona to uwielbia.
– Mogę iść popływać? – pyta Marcus.
– Nie przed lotem, popływamy po babci stronie oceanu, okej?
– Kąpielówki! Muszę spakować kąpielówki!
Klepię żonę w tyłek, a ona biegnie dopakować brakujące rzeczy.
– Ta wasza mama – teraz to ja przewracam oczami, cholera – Nie widzieliście tego.
– Teraz mam pewność, że jestem twoim synem.
– A niby czyim, Marcus? Oczywiście, że jestem twoim tatą!
Telefon wibruje mi w kieszeni.
Na wyswietlaczu pojawia się imię Jacka, ale nie zdążam odebrać.
– Wasz wujek dzwoni.
— No na przykład wujka Jacka, mama mówi, że jesteście identyczni.
Chcę mu odpowiedzieć, ale wtedy dostaję wiadomość.
Cześć, brachu. Zaraz wsiadamy z Gemmą do samolotu. Widzimy się na miejscu. Mówię ci pierwszemu, oświadczyłem się, a ona powiedziała 'tak'. Będziemy tam razem. Minęło dziesięć lat, zapomniałeś?
Ściskam mocno telefon.
– Kto to Gemma?
– Nie ładnie tak czytać czyjeś wiadomości, Jane – odstawiam ją na ziemie – To narzeczona mojego brata.
Ledwo te słowa przechodzą mi przez gardło.
– Dlaczego nigdy jej nie poznałem? — te ciekawskie dzieci.
Jak mam im powiedzieć, że gdyby ją poznali to poznaliby też swojego brata lub siostrę? Jednak Gemma... patrzę na moje dzieci i to dalej boli. Mam cudowne dzieci, które rosną na moich oczach i staram się nie przegapić żadnej chwili, byłbym dokładnie taki sam z dzieckiem, które miałbym z Gemmą. Czuję pieprzone łzy w oczach.
– Nie macie pojęcia, jak bardzo was kocham, jesteście dla mnie najważniejsi.
Gdyby Gemma wtedy nie usunęła mojego dziecka...
Kurwa, muszę zapalić.
***
Jesteście ciekawscy, nie wiem czy to zaspakaja chodź trochę waszej ciekawości:)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro