VI.
Stałem i chłodziłem się w ten gorący dzień, moim oczom ukazał się on...
Biały, tłusty, z żółtym nakryciem głowy i ubraniem
Majonez.
wpatrywałem się w niego przez dobre pięć minut, przerwało mi w tym rażące światło. Poczułem ciepło które przeszyło mnie od góry do dołu, ujrzałem olbrzymią sylwetkę dziewczyny. Sięgnęła po mnie swoją wielką dłonią i wyciągnęła mnie razem z majonezem, położyła na stole i odeszła parę kroków.
- Hej mały! - krzyknąłem głosem podrywacza do mojego obiektu westchnień.
- no cześć. - nie ukazywał za bardzo zainteresowania moją osobą, ale zamierzałem to momentalnie zmienić.
- Jesteś gorący jak żyd w piecu! - Momentalnie spojrzał się na mnie ulegającym wzrokiem.
- Ohhh, ketchupie! - Jęknął, a do nas podeszła ta olbrzymia baba, zdjęła kapelusz majonezu i wsadziła w niego łyżkę po czym kawałek jego ciała wrzuciła do miski. Potem sięgnęła po mnie i wycisnęła mnie do tej samej miski co jego...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro