Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Uczymy się budowy człowieka.

Od: Rachel
J ma dzisiaj z nami w-f. Przyjdź!!!!!

Do: Rachel
Oh.. Miałam się uczuć na francuski, ale... j ważniejszy ;)

Jeżeli chodzi o wychowanie fizyczne, nie ćwiczę na nim od kiedy pamietam. To wszystko spowodowane jest moją wadą wzroku.
Weszłam do sali gimnastycznej i jak gdyby nigdy nic usiadłam na ławce. Podbiegła do mnie Rachel i powiedziała żebym wymieniła jej piłkę w kantorku, bo ta jest słaba. Nie mogła zrobić tego sama, bo musi iść do toalety. Wiec poszłam do tego przeklętego kantorka, a tam, kurwa mać był Justin, który sprawdzał piłki do kosza. Natychmiast zrobiłam się cała blada. Chciałam uciec, ale nauczyciel mnie powstrzymał.

-Jest tam ktoś? Nie? To dobrze.-i zamknął drzwi. Tak po prostu na klucz. Odwróciłam się w stronę drzwi przerażona.

-Co do..?-usłyszałam za sobą głos.

Rachel zabije twojego ojca.

-Trener chyba nas zamknął...-odwróciłam się i spuściłam głowę.

-Super, nie muszę ćwiczyć. -Uśmiechnął się szeroko. -Dzisiaj mamy dwa w-f pod rząd, wiec mam nadzieje, że szybko się nie połapie.- pokiwałam tylko głową.-Czemu nic nie gadasz? Nie gryzę.-zaśmiał się.-Nic ci się nie stało? Wtedy, gdy wpadłem na ciebie?

O MÓJ BOŻE, PAMIĘTA MNIE.

-Nie! To moja wina, jestem straszna niezdarą.-zaczęłam go bronić.

-Tak w ogóle jestem Justin.-podał mi rękę. Spojrzałam tylko na nią. Pewnie uważa mnie za skończona idiotkę.

-Hannah..

-Chodzisz do pierwszej klasy?- zapytał, na co pokiwałam głowa na tak.-Znasz kogoś kto potrzebuje korków z matmy? Wymyśliłem, że to będzie najlepsza forma powtórki przed egzaminami.

      Nagle w mojej głowie zaświtał pomysł, może ja zacznę chodzić do niego na korki? Dzięki temu będę mogła spędzić z nim czas. Mimo że, uwielbiam matmę i nigdy nie miałam z nią problemów, będę udawać, że jestem całkowicie zielona, jeśli chodzi o ten przedmiot, żeby być bliżej chłopaka, który mi się podoba.

-Tak się składa, że ja potrzebuje... Ostatnio kompletnie sobie nie radzę...-kłamałam jak z nut.-Zaczyna mnie przerastać ten poziom.

-Świetnie, dam Ci swój numer telefonu, napisz do mnie wieczorem, to dogadamy się dokładnie. I nie wstydź się tak... Będę tylko twoim nauczycielem.-zaśmiał się.

-Faktycznie, pocieszyłeś mnie.-prychnęłam.

-Dlaczego tak uciekasz przed wszystkimi?- tak, Justin. Pobawmy się w zwierzanie w kantorku sportowym. Świetny pomysł.-Ktoś Ci dokucza w tej szkole?-jakby ci to powiedzieć? Uciekam przed tobą, bo cię potajemnie lowe? Tak, zdecydowanie powinnam się zamknąć.

-Wciąż się przyzwyczajam, nowe otoczenie i te sprawy...

-Wiesz, że chodzisz do tej szkoły już pół roku?

-I co z tego? Mam prawo się klimatyzować trzy lata.-mruknęłam.

-Już dobrze, dobrze. Nie bij.-zaśmiał się.

     Nie mogę wciąż uwierzyć w to, że Rachel, ta podstępna suka, wtrąciła w to wszystko swojego ojca i zamknęła mnie w kantorku z moim crush'em. Chce ją zabić. Josepha też. Mój crush okazał się, bardzo przyjazną i pomocną osobą, strasznie dużo gada, w tym momencie też, ale go nie słucham, bo gapie się w ścianę i myśle intensywnie nad wszystkim co się dzieje.

-Halo, Hannah, wróć na ziemie.-pomachał mi ręka przed twarzą.

-Przepraszam, mam dzisiaj ważny test z biologii i nieświadomie powtarzam w myślach.-powiedziałam szybko, ale to prawda. Mam test z całego działu.-Strasznie się stresuje.

-Chodź, przepytam Cię, mam rozszerzona biologię.-uśmiechnął się. Wyciągnęłam podręcznik i podałam mu. Nasze palce na chwile się dotknęły , co spowodowało, że moje ciało w sekundę zmieniło się w piekarnik.

-Masz zaznaczony dział.-wyjąkałam.

-Okej, wiec zaczynamy.-posłał mi delikatny uśmiech, a później już uczyliśmy się budowy człowieka.

***

-CHYBA CHCE WAS ZABIĆ.-powiedziałam, gdy weszłam do domu Rachel. Cały dzień uciekała przede mną, ale teraz się nie ukryje. Moja przyjaciółka mieszka sama z tatą, ponieważ jej mama odeszła do o dwadzieścia lat młodszego faceta. Żenada. Jej tata jakoś specjalnie się nie podłamał, bo dla Niego i tak najważniejsza jest Rachel. Zastałam tą dwójkę jedzącą lasange. Wyciągnęłam talerz i widelec ze zmywarki i dosiadłam się do stołu.

-Macie szczęście, że jest tutaj lasange, która mam nadzieje, że załagodzi mój gniew.

-Mówiłem Ci Rachel, zawsze i wszędzie słuchaj swojego ojca. Pamiętaj, że dla Ciebie jestem najmądrzejszy na świecie.

-Tato, jesteś idiotą. Czasami lepiej się zamknąć. Potem wymienimy swoje spostrzeżenia. -brunetka pacnęła go w głowę.-Wiec Hannah, jak tam twoja randka, z panem Idealnym?-poruszyła śmiesznie brwiami.

-Uczyliśmy się budowy człowieka.

-Auuu, widzę, że Justin od razu przechodzi do konkretów. Może rozdziewiczy naszą słodką Hannah.-powiedział Joseph, ta mało inteligentna małpa.-Może zorganizuje wycieczkę dla klas trzecich i pierwszych?

-Chyba w to nie wierze.-warknęłam i odchyliłam się na krześle.

-Wiec nie masz nic przeciwko, że straciłam dziewictwo w krzakach z Peterem z twojej klasy rok temu?

-Słucham?-spojrzał oburzony na swoją córkę.-Chyba już wiem, kto nie zda z w-f w tym roku. I przez następne dwadzieścia lat tez.

-Halo? Będę mieć korki z matmy z Justinem?

-Przecież ty jesteś w szkole, chyba najlepsza z matmy..-powiedziała Rachel.

-Wyczuwaaaaam romaans.-zaśpiewał Joseph, jakby zapomniał o tym, że jego córka straciła dziewictwo w wieku piętnastu lat z prawie o trzy lata starszym chłopakiem.

-Wychodzę.-wstałam i dołożyłam talerz do zlewu. Nagle przypomniałam sobie, że nie wzięłam numeru od Jasona.-Kurwa. Nie wzięłam numeru od niego...

-Ty idiotko!-Rachel się poderwała.-Jutro musisz do niego podejść w szkole.

-Oszalałaś?

-To jak ty to chcesz zrobić?

-Chyba mam plan...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro