Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Pattie lub mamo, jak wolisz.




To takie zabawne, że jesteśmy że sobą prawie tydzień, a nie odzywamy się od pięciu dni. Tak właściwie to sama nie wiem czy jesteśmy wciąż razem, no ale to takie dziecinne, kłócić się o jeden głupi mecz. Chyba jestem okropną dziewczyną, bo przecież wiem, że piłka to dla niego wszystko, ale zaproponowałam mu, że przełożę spotkanie z Rachel, a on powiedział żebym się z nią spotkała. Z westchnięciem podniosłam się z kanapy i gdy chciałam udać się do mojego pokoju w celu przygotowania, ktoś zapukał do drzwi, a po chwili do salonu wpadły dwie osoby. Rachel i Chaz. Zaraz, zaraz, czy on przypadkiem nie miał meczu?

-Szybko, ubieraj się.- powiedział brunet i rzucił mi bluzę w kolorach naszej szkolnej drużyny piłkarskiej. Rozłożyłam ja i mimowolnie się uśmiechnęłam. Na plecach widniał napisał "BIEBER" a pod nim wielka szóstka.

-Co to? Ukradłeś Justin'owi bluzę?-zmarszczyłam brwi, obserwując ich uważnie. Co oni znowu kombinują?

-Idziemy na mecz! Szybko klucho, rozgrzewka się zaczęła, zabiją mnie za to, że się spoźniłem.-złapał mnie za nadgarstek i pociągnął w stronę drzwi.

-Stój!-wyrwałam mu się. - Daj mi pięć minut, błagam, nie mogę się pojawić tak -wskazałam na mój wygląd - nie gadaliśmy cały tydzień, nie mogę wyglądać jak gówno!-pisnęłam i pobiegłam do góry.

________________

Zdenerwowana ja oraz wyluzowana Rachel, zajęłyśmy miejsca dosyć blisko boiska. Miałam na sobie bluzę Justina, która swoją drogą wciąż nim pachniała. Do tego ubrałam czarne rurki z dziurami i takie same vansy jakie ma mój chyba chłopak. Z westchnięciem wyciągnęłam telefon i spojrzałam na godzinę.

-Kurwa, Hannah. Justin zdjął koszulkę!-pisnęła blondynka. Podniosłam wzrok na boisko, a moje serce automatycznie dostało ataku. Odetchnęłam głęboko, czując jak na moja twarz wpływa purpura. W tym samym momencie do blondyna, podszedł mój brat o wskazał w naszym kierunku. Chłopak odwrócił się we wskazaną stronę. Posłałam mu delikatny uśmiech i pomachałam, zawstydzona. -Idź do niego!-popchnęła mnie moja przyjaciółka. Justin patrzył zszokowany w moją stronę.

-Nie. Nie. Nie. Widzisz? Nawet mi nie odmachał.-spuściłam wzrok.

-Bo idzie w nasza stronę.-uśmiechnęła się szeroko.

-Co? Kłamiesz!-warknęłam i spojrzałam z powrotem na boisko, ale po chłopaku nie było śladu. Nagle poczułam, ze ktoś koło mnie siada. Doskonale wiedziałam kto to, ale nie odważyłam się odwrócić w jego stronę. Moja przyjaciółka szybko się ulotniła, dając nam trochę prywatności.

-Jestem tutaj.-usłyszałam chłodny głos. Po raz kolejny tego wieczoru, głęboko westchnęłam i z trudem odwróciłam się żeby zobaczyć chłopaka ze skrzyżowanymi rękami piersiach i opartymi nogami o krzesło przed nim. Jego wyraz twarzy nic nie wyrażał, natomiast oczy wciąż pozostały pełne ciepła.

-Justin, przepraszam...-zaczęłam, ale uciszył mnie ręką. Cholera. Co robić? Postanowiłam wykorzystać kobiece atuty. Mój Boże, co się ze mną dzieje? Podniosłam tyłek z krzesełka i posadziłam go tym razem na nogach Justina, z nadzieją, że ich nie pojawię. Gdy na twarzy blondyna nie dostrzegłam żadnego bólu, przybliżyłam się i owinęłam ręce wokół jego karku. Skoro nie chce mnie słuchać, muszę inaczej do niego przemówić. Patrzył na mnie wyczekująco, gdy zaczęłam zbliżać się do jego ust. Początkowo, delikatnie ocierałam się o jego wargi, czekając na jego rekcje. Gdy to na nic się nie zdało, postanowiłam dodać więcej emocji do naszego pocałunku. Zaczęłam poruszać odważniej ustami, gdy poczułam, że Justin ulega i oddaje pocałunki, uśmiechnęłam się.-Na prawdę przepraszam, kochanie.-wtuliłam się w niego.-Obiecuje, że nigdy nie opuszczę twojego meczu.- chłopak westchnął i pocałował mnie w głowę.

-Wybaczam.-powiedział.- I ładna bluza, skarbie.-zaśmiał się.

-Wiem.-zawtórowałam i wstałam z jego kolan.-Dość tych czułości, mam nadzieje, że wiesz jakie trudne było dla mnie usiąść, tym tłustym tyłkiem na twoich kolanach i zacząć cię całować.

-Nie gadaj, że całowanie mnie jest takie okropne.

-Nie w tym rzecz. Uwielbiam Cię całować -zarumieniłam się - ale nie wtedy, kiedy gapi się na mnie pół szkoły.

-A ja właśnie uwielbiam Cię, całować kiedy wszyscy się patrzą.-wstał i przyciągnął mnie do siebie. Położyłam dłonie na jego nagiej piersi, patrząc mu prosto w oczy.- Wtedy każdy wie kogo jesteś.-z uśmiechem zaczął przybliżać swoją twarz.

-Hej! Bieber! Tylko nie połknij mojej siostry!-usłyszałam śmiech Chaz'a. Odwróciłam się w stronę boiska i zmroziła go wzrokiem.

-Ja przynajmniej mam kogo!-zaśmiał się Justin i przytulił mnie mocno.- Muszę lecieć, skarbie. Ale po meczu zabieram Cię do mnie. - uśmiechnęłam się i pokiwałam głową.

-Powodzenia, wygraj to dla mnie.- pocałowałam go szybko i wyplatałam się z uścisku.

-Dla ciebie zawsze.-puścił mi oczko i zbiegł.

Chyba, w końcu jestem szczęśliwa.

_______________

     Po oczywiście, wygranym meczu, Justin zabrał mnie do swojego domu. Gdy przechodziliśmy przez drzwi, usłyszałam wołanie.

-Justin, kochanie tak szybko wróciłeś? - spojrzałam na niego zaskoczona, on tylko się uśmiechnął.

-Tak i przyprowadziłem gościa.-odpowiedział. Po chwili w przedpokoju pojawiła się mega niziutka brunetka, miała coś około metra pięćdziesięciu pięć.  Na nasz widok szeroko się uśmiechnęła. Wytarła dłonie o ścierkę, która miała przełożona przez fartuszek, chyba coś gotowała.

-W końcu przyprowadziłeś dziewczynę, już się martwiłam, że wolisz chłopców... Znaczy! Kochanie, to by nic nie zmieniło!-kobieta zarumieniła się i podeszła do mnie. Następnie zrobiła coś, co wprawiło mnie w chwilowe osłupienie. Po chwili oddałam uścisk. - Tak się cieszę, że mogę poznać prawdziwą dziewczynę, a nie kartonową beyonce..

-Mamo...-mruknął Justin.-Przestań mnie ośmieszać przed moją dziewczyną.-westchnął.

-Oh, przepraszam.-odsunęła się.- Mów do mnie Pattie lub mamo, jak wolisz.-uśmiechnęła się szeroko.

-Em, dziękuje. Ja jestem Han..-zaczęłam, ale brunetka mi przerwała.

-Doskonale wiem kim jesteś! Chaz mi wszystko opowiedział.-zaśmiała się.-Kochany dzieciak, on przynajmniej coś mówi.-spojrzała na Justina karcącym wzrokiem.

-Zdecydowanie za dużo mówi...-burknął.

____________

Hejka, pewnie jesteście zszokowani, ze dodałam rozdział * śmieje się *

Wiem, ze są wakacje, teoretycznie powinnam mieć czas wolny, ale tak wyszło, ze nie za bardzo mam. Nawet jeśli go mam, ostatnia rzeczą na która mam ochotę jest pisanie stalkerki czy reszty moich wattpadowych książek.

Smutne jest to, ze na stalkerke mam milion pomysłów, praktycznie wszystko zaplanowane, ale cóż... nie potrafię już nic sensownego wyskrobać. Obawiam się, że historia z moimi ff dobiega końca. Mam inne plany na siebie, książki i nie zamierzam w nich umieszczać w głównych rolach postaci typu Justin Bieber czy Harry Styles.

POSTARAM SIĘ JAK NAJSZYBCIEJ SKOŃCZYĆ TE WYPOCINY! Wydaje mi się, ze zakończę ją na tym momencie. Nie wiem, na prawdę nie wiem co robić....

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro