Wybuch miłości
Wbiegłem, do łazienki i zamknąłem się w kabinie, i zacząłem płakać jak bóbr z myślą, że mój miś mnie zdradza.
Po chwili usłyszałem kroki, i głos Matiego.
Mati: halo gdzie jesteś? misiu!
Mati: Jugo to nie jest śmieszne odpowiadaj!
Otworzyłem powoli i cicho drzwi,
Zobaczyłem stojącego obok kabiny Matiego, więc wciągnąłem go do środka.
Mati: co ci jest? Dlaczego uciekłeś?
Jugo: co cię to obchodzi!?
Mati: co Cię ugryzło?, tak nagle!
Jugo: nic...
Mati: no mów, martwię się o Ciebie!
Jugo: spalę się ze wstydu...
No..bo..ja jestem o Ciebie zazdrosny okej!
Mati: Ty o mnie? Głuptasku.
Zarumieniłem się, gdy nazwał mnie głuptaskiem.
Jugo: tak, bo ja Cię kocham! I nie chcę stracić.
Gdy Jugo to powiedział, omal nie zemdlałem z wrażenia i podniecenia
Jestem taki szczęśliwy!
Mati: naprawdę? Nie wiesz jak bardzo się cieszę.
Jugo: jesteś moją jedyną, prawdziwą miłością.
Jestem taki szczęśliwy Jugo wreszcie to powiedział, mi w prost.
Nigdy tego dnia nie zapomnę!, jest to najlepszy dzień w moim życiu!
Nasze twarze się skrzyżowały, dał mi do zrozumienia, że pragnie całuska z języczkiem. Więc dostał to czego pragnie, ups... chyba się za bardzo podnieciłem.
Poczuł moją stojacą pałę i złapał za nią mówiąc.
Jugo: jesteś już tylko mój
Myślałem, że krzywo na mnie spojrzy lub będzie zażenowany, ale po jego oczach było widać, że ma ochotę na coś więcej.
Odpowiedziałem zawstydzony.
Mati: tak... tak...
Jugo: coś nie tak?
Mati: nie jest wszystko, w porządku.
Właśnie przypomniało mi się, że nie mamy do siebie numerów telefonów, tylko piszemy cały czas ze sobą na fb.
Nie ma się co dziwić, przecież wiele prześliszmy, więc nawet się nie zorientowaliśmy.
Mati: podasz swój numer telefonu?
Jugo: ej ! No właśnie nie mieliśmy do tego czasu numerów do siebie.
675...
Mati: dzięki, masz mój 529...
Usłyszęliśmy dzwonek, więc wyszliśmy z kabiny, jeszcze raz go pocałowałem i poszliśmy w swoje strony na lekcję.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro