W niewoli gniewu
Idąc do szkoły, zauważyłem nieopodal idącego Mateusza, w dodatku trzymał za rękę jakąś lafiryndę! Przecież to nie prawda! on musi być mój!
Serce mnie rozbolało, czy to zazdrość? Niechętnie na to patrzyłem, ale postanowiłem ich śledzić.
Chodziłem za nimi krok w krok, miałem szczęście że w okolicy szkoły było dużo drzew. No niby nic ciekawego się nie zdarzyło, nawet się nie przytulili ani mru mru. Dochodziliśmy do szkoły, miałem już wejść przez furtkę gdy zatrzymali mnie w niej chłopcy z mojej klasy.
Jugo: czego chcesz przydupasie?
Z tłumu chłopaków zaczęła się wyłaniać Magda.
Magda: haa! I co pedale?
Jugo: o co ci chodzi?
Magda: o to co robiłeś w kiblu z jakimś gościem!
Wiedziałem, że to wyjdzie na jaw. Najgorsze w tym wszystkim jest To, że moja najlepsza przyjaciółka odwróciła się przeciwko mnie.
Magda: pedałów się tępi! Zlejcie go niech nas popamięta.
Wzięli mnie za szmaty i rzucili o ścianę, zachowałem zimną krew i nawet nie pisnąłem. W tym czasie Mati wyszedł z budynku i zobaczył całe zamięszanie, wtedy rzucił się w mojej obronie do nich z pięściami. Miło było patrzeć jak uciekali, przed Matim.
Usiadł obok mnie na ławce i objął.
Mati: wszystko w porządku?
Jugo: tak
Mati: czego oni od Ciebie chcieli
Jugo: zaczęli mnie wyzywać od gejów, pamiętasz jak nas jakiś gość przyłapał w kiblu?
Mati: tak!
Jugo: to on to wszystkim rozpowiedział.
Mati: a to ci drań!
Wtedy pocałował i przytulił mnie, a ja jak głupi pod wpływem emocji odepchnąłem go, i uciekłem w płaczu.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro