#3
13 na 5
Wow
***
Sam do końca nie wiedział dokąd go ciągnie. Nie miał czasu by się zastanowić. Gdy tylko go zobaczył w jednej chwili ogarnęła go ogromna złość. Musiał wytłumaczyć z nim pewne sprawy dotyczące tej 'pracy'o ile tak dalej mógł to nazywać.
Levi nie protestował. Spodziewał się, że Eren coś odwali. Szedł za nim dopóki nie znaleźli się za szkołą, a brunet go puścił. Włożył ręce do kieszeni mundurka, nonszalancko opierając się o ścianę, cierpliwie czekał aż chłopak się uspokoi i zdecyduje odezwać.
Postawa Ackermanna jeszcze bardziej go denerwowała, jednak spokojnie wziął kilka wdechów i zaczął temat, przez który nie może się na niczym skupić.
- Mój panie? Serio? Może jeszcze tatusiu będę do cibie mówił co? - Starał się nie krzyczeć, nie chciał by ktoś usłyszał ich rozmowę. - A i podobno mieszkasz z siostrą. Jak ona na to zareaguje? - Zapytał z udawanym przejęciem, zakrywając sobie usta w udawanym szoku. - A może jednak mieszkasz sam? A ja tak na prawdę nie jestem ci w niczym potrzebny, bo mieszkanie nie jest wcale wielkie? A nie czekaj - wyjął z torby dokumenty, które wczoraj podpisał. Znalazł odpowiedni punkt i zaczął czytać. - 'Uległy będzie mieszkał razem z jego panem. ' - Spojrzał na Levi'a z mordem w oczach.
Wcześniej był w szoku po przeczytaniu umowy. Teraz był po prostu wściekły, jednak nie na chłopaka tylko na siebie, za nieumyślne podpisanie tych papierów.
- A zapomniałbym - znów przeszukał kilka papierów. - 'Umowa jest ważna do końca ukończenia szkoły.' czyli mam przez pieprzone dwa lata paradować w twoim domu, w jebanym stroju pierdolonej pokojówki, mówić do ciebie 'mój panie' i jeszcze kurwa mać - przerwał szukając odpowiedniego paragrafu - '...być na każde zawołanie pana i spełniać każdą jego zachciankę, nawet seksualną.' !? Ty kurwa kpisz czy o drogę pytasz?!
Chłopak nie wytrzymał. Nie interesowało go to, że dzwonek był już dobre pięć minut temu, ignorował każdy nadchodzący SMS, zapewne od Armina, w dupie miał czy ktoś ich słyszy. W tej chwili jego zdenerwowanie osiągnęło maksimum.
Levi jak na początku miał na to wywalone, tak teraz jak chłopak zaczął wykrzykiwać swoje słowa, sam się zdenerwował. Nie chciał by ktokolwiek to usłyszał.
Z każdym kolejnym słowem bruneta i on coraz bardziej się denerwował. W końcu nie wytrzymał, podszedł do Erena, powalił na ziemię jednym kopniakiem, usiadł mu na biodrach i unieruchomił jego ręce. Był wściekły, choć w sumie sam do końca nie wiedział czemu. To ten chłopak tak na niego działał. Okropnie go irytował.
Eren był przerażony, całe zdenerwowanie wyparowało jak tylko zobaczył złość w oczach Ackermanna. On nią emanował, była niemal namacalna.
Przełknął ciężko ślinę, już nic nie mówiąc czekał na to co zrobi chłopak. Ta sytuacja była dla niego podwójnie niezręczna. Z jednej strony bał się tego co mógł mu zrobić Levi, z drugiej jednak bał się jak może zareagować jego ciało. Eren jest homoseksualistą, nie trudno się domyślić co może się stać gdy na jego biodrach siedzi bardzo przystojny mężczyzna. Miał tylko nadzieję, że do tego nie dojdzie, starał się myśleć o gniewie jaki przed chwilą opanowywał całe jego ciało i o obrzydzeniu do samego siebie, jakie poczuł zaraz po przeczytaniu podpisanej umowy.
- Słuchaj uważnie gówniarzu, bo nie będę się powtarzać - zaczął spokojnie Levi, przez co Erena przeszły ciarki. Spokojny ton i złość w jego oczach nie wróżyło niczego dobrego. - Nikt ci kurwa nie kazał tego od razu podpisywać. To tylko i wyłącznie wina twojej głupoty. To jest w umowie, ale powtórzę, nie wolno ci nikomu o tym powiedzieć. Siostra rzeczywiście ze mną nie mieszka, dlatego od przyszłego tygodnia, ty będziesz zajmował wolny pokój w moim mieszkaniu. Będziesz zarabiał tyle ile powiedziałem, w tym przypadku nic się nie zmienia.
Po zakończeniu swojej wypowiedzi, wstał z Erena, zabrał swoją torbę, która została na trawniku i wrócił do szkoły. Lekcja co prawda miała się skończyć za jakieś dwadzieścia minut, ale jemu to nie przeszkadzało.
Eren natomiast dalej leżał na trawie. Był przerażony tym na co sam dobrowolnie się zgodził. Nie było nawet żadnego podstępu. Przez jego głupotę się sprzedał.
Leżał tak dopóki nie zadzwonił dzwonek, dopiero wtedy wstał i ruszył spowrotem na lekcje...
***
A kolejny pewnie w styczniu
(cieszcie się ze ferie mam od 15 ;*)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro