Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Tomura był młody i tak jak większość młodych ludzi musiał się od raz na jakiś czas wyszaleć, więc nawet jeśli na ogół stronił od miejsc wypełnionych po brzegi ludźmi, tak od czasu do czasu był w stanie to zaakceptować, a nawet na te kilka chwil polubić.

Sprawa z Yakuzą dalej pozostawała w spokoju, więc Shigaraki uznał, że nie ma się czego obawiać i jak najbardziej może sobie pozwolić na mały wypad. Poza tym, od czego ma dwóch rosłych ochroniarzy?

Ulubiony klub nocny Tomury nie był jakąś zapyziałą norą — bo oczywiście, jego noga by w czymś takim nie postała — ale nie był to też najbardziej wyszukany lokal w mieście. Od razu po wejściu do środka rzucał się na nich powiew okropnego gorąca, a oczy atakowała ciemność mącona jedynie gdzieniegdzie świecącymi halogenami w zimnych kolorach czy latarkami z telefonów co poniektórych bawiących.

Parkiet był przepełniony jak zawsze o tej porze. Sterta ciał tańczyła w rytm zdecydowanie za głośnej muzyki, a przy tym wszyscy ocierali się i obijali o siebie. Shigaraki szedł jak najbliżej ścian, aby uniknąć niepotrzebnej konfrontacji z rozhulanym tłumem na środku sali. Po bokach z kolei kwitł handel najróżniejszymi substancjami, aby urozmaić chętnym noc, ale to nie to interesowało Tomurę. Prawdę mówiąc, raz skusił się na wciągnięcie jakiegoś białego proszku i rzeczywiście sprawiło mu to przyjemność, w przeciwieństwie do trzeźwienia następnego dnia.

I mimo że Tomura nie przychodził tutaj dla narkotyków, a tym bardziej nie dla tańca to i tak zawitywał w tym miejscu regularnie. A głównym meritum jego podróży był bar. Oczywiście Shigaraki nie był alkoholikiem, który przychodził i upijał się do tego stopnia, co by trzeba było go wynosić z klubu, zachował jeszcze zdrowy rozsądek, ale lubił wypijać tutaj drinka lub dwa.

— Oho, już zaczynałem się martwić, tak dawno cię nie było — powiedział barman o jasnych włosach i bliźnie na twarzy, kiedy tylko Shigaraki usiadł na wolnym stołku barowym. Ku jego zaskoczeniu większość osób bawiła się na parkiecie lub siedziała przy stolikach w kątach, więc przestrzeń przy barze nie była już tak ciasna.

— Miałem dużo na głowie — odparł Tomura. — To, co zawsze, Twice.

— Wiecznie zabiegany — powiedział barman, energicznie machając rękami, szybko zapisał coś na karteczce i podał do tyłu. — A to kto? — zapytał, wskazując brodą na stojącego za niebiesko-włosym bruneta i uśmiechnął się przy tym dwuznacznie.

— Dabi. Mój nowy ochroniarz — odparł bez entuzjazmu Tomura, lekko zażenowany zachowaniem swojego kolegi. Mimo wszystko wolałby, żeby Twice nie odpalał się teraz z jakimiś niezbyt komfortowymi dla niego historiami czy pytaniami.

— Dbaj o naszego stałego klienta. Zostawia najlepsze napiwki — zaśmiał się blondyn, puszczając przy tym oczko do Tomury. — Też chcesz coś?

— Dzięki, ale jestem w pracy — odparł Dabi.

— Nie prowadzisz. Jeden czy dwa drinki nie zaszkodzą — mruknął Shigaraki, delikatnie luzując sobie krawat. Było tu naprawdę duszno i oprócz dudniącej muzyki był to według niego największy minus tego miejsca.

— Nie skorzystam raczej — powiedział brunet, po czym usiadł obok Shigarakiego. — Mogę tutaj zapalić? — zapytał, musiał mówić naprawdę głośno, żeby barman mógł go dosłyszeć.

— Jasne!

Dabi wziął do ust jednego papierosa i zaproponował również Shigarakiemu, ale ten zgodnie z jego oczekiwaniami odmówił. Podpalił jego koniec i zaciągnął się. Pierwszy wdech świeżej używki był zawsze najlepszy, każdy kolejny miał coraz mniej smaku.

— Jak często tutaj bywasz, że tak dobrze znasz się z barmanem? —zapytał Dabi, tym razem postanowił nie krzyczeć, a po prostu nachylił się nad uchem Tomury, aby chłopak mógł go usłyszeć.

— Różnie, ale zazwyczaj nie częściej niż raz na dwa tygodnie — odparł niebiesko-włosy. — Kurogiri jest pewnie zadowolony, że mógł zostać w aucie. Nie lubi głośnej muzyki.

— Nie dziwię mu się, ciężko jest się skupić. Nigdy nie pomyślałbym, że lubisz tutaj przychodzić.

W tym momencie zza drzwi za barem wyszedł młody mężczyzna z tacą w dłoniach a na niej stertą różnokolorowych napoi. Shigaraki zmrużył lekko oczy, może oświetlenie nie było najlepsze, ale był pewny, że nigdy wcześniej nie widział tego chłopaka o niby rozwianych blond włosach i kreskach namalowanych eyelinerem w wewnętrznych kącikach oczu.

Młodzieniec podszedł do nich i postawił przed Tomurą kieliszek z jego niebieskim drinkiem — z cytryną na krawędzi kieliszka i trzema kostkami lodu, połyskującymi na dnie — a potem uśmiechnął się powalająco, nachylając w tym samym czasie nad barem w kierunku Dabiego.

— A co dla ciebie? — zapytał, przekrzywiając głowę delikatnie w bok.

— Ja podziękuję — odmówił po raz kolejny Dabi, prostując się lekko na stołku barowym.

— Hawks! Wracaj do roboty, klienci czekają! — popędził kokieteryjnego blondyna Twice. Ten tylko westchnął męczeństwo, po czym puścił Dabiemu ostatni uśmiech i odszedł, zerkając przelotnie na Tomurę.

— Tego też znasz? — zaciekawił się brunet.

— Nie, ten musi być nowy — mruknął Shigaraki, upijając dwa większe łyki swojego trunku. — Mogę pozwolić ci się napić, ale flirty niech nie zaprzątając ci głowy, kiedy jesteś w pracy — dodał już nieco głośniej, widząc, jak Dabi śledzi wzrokiem domniemanego Hawksa.

— Z nikim nie flirtuje. Po prostu... wydawało mi się, że kojarzę skądś tego gościa — odparł brunet, nie mogąc oderwać od niego wzroku.

— Mniejsza o to. Bardziej pożyteczne byłoby rozglądanie się po sali w poszukiwaniu potencjalnego zagrożenia niż ślinienie do nowego kelnera, wiesz? — warknął niebiesko-włosy, wypijając kolejnego hausta z kieliszka. Sok limonki w trunku sprawiał, że piekły go popękane usta.

— A zaatakował cię kiedyś ktoś tutaj prócz roztańczonego tłumu?

— Zawsze może być ten pierwszy raz, więc się skup.

— Jestem w pełni skupiony, przy mnie nic ci nie grozi — powiedział Dabi. Teraz odwrócił się do Shigarakiego i uśmiechnął szeroko, po czym na widok naburmuszonej miny szefa szturchnął go ramieniem.

— Nie na tym co potrzeba, potem znowu będą przez to problemy — burknął Tomura, wytrącając brunetowi papierosa z ręki. Nie wiadomo, z jakich przyczyn dobry humor ulotnił się równie szybko, co się pojawił i Tomura doskonale wiedział, że nie zrelaksuje się już tutaj. W dodatku kiedy dostrzegł przy jednym ze stolików znajomą twarz, która wpatrywała się w niego intensywnie, po czym gdy złapali kontakt wzrokowy, nakazała gestem podejść, przeczuwał, że będzie tylko gorzej.

— Gdzie idziesz? — zapytał Dabi, widząc, że Tomura wstaje od baru i dopija swojego drinka już na stojąco.

— Zostań tutaj i nie śliń się za bardzo do obcych. Jeszcze rozejdą się plotki, kogo to ja zatrudniłem. Zaraz wracam — powiedział Tomura i po prostu zniknął w tłumie, uparcie przedzierając się pod drugi kąt sali, do stolika gdzie otoczony młodziutkimi panienkami siedział wysoki (choć teraz nie było to zauważalne), przystojny szatyn o kręconych włosach.

— Nawet jak chcesz się zabawić to nigdy tutaj nie przychodzisz — powiedział Tomura. Młody mężczyzna machnął ręką na jedną z panienek, tak aby ta zrobiła miejsce dla niebieskowłosego, a potem włożył do ust papierosa i obrócił głowę do drugiej, aby ta mu go podpaliła.

— Nie kontaktujesz się ze mną, to skąd masz wiedzieć, że mogłem zmienić swoje preferencje, co? — zapytał Compress, kiedy Shigaraki usiadł koło niego. — Wychodzisz w ogóle na światło dzienne czasami?

— Jeśli chodzi ci o opalanie, to nie przepadam.

— Nie siedziałbyś tak tutaj gdybyś wiedział, co w trawie piszczy — odparł Compress, a potem wyjął z ust papierosa i wypuścił dym prosto w twarz siedzącej obok niego dziewczyny, jednak ta po prostu zaczęła kokieteryjnie chichotać, zamiast wyrazić jakiś sprzeciw. Tomurę wręcz skręcało wewnętrznie, jak to widział. Panienki w takich klubach były niezwykle łatwe, jeśli miało się pieniądze i przystojną twarz.

— Niby czemu? — zapytał niebiesko-włosy, nie mogąc ukryć swojego obrzydzenia. Compress uniósł jeden kącik ust do góry, a potem nachylił się do chłopaka, żeby móc powiedzieć mu prosto do ucha:

— Yakuza chce sowicie za ciebie zapłacić, złotko.

Shigaraki odepchnął od siebie przyjaciela i zmarszczył groźnie brwi.

— Naćpałeś się już czymś — stwierdził, choć w głębi duszy już zaczynał się niepokoić.

— Masz słabych informatorów, zginąłbyś beze mnie — odparł wyższy, a potem napił się drinka, który przyniosła mu jakaś kelnerka z wielkim dekoltem, z którego jak na gust Tomury wychodziło co nieco za dużo. Mężczyzna uśmiechnął się szeroko i wstał ze swojego miejsca, żeby móc zaprezentować się dziewczynie. — Na twoim miejscu to bym się zbierał — dodał, po czym złapał swoją nową ofiarę w talii i pociągnął gdzieś na bok.

Shigaraki rozejrzał się po najbliższym otoczeniu i dotknął ręką broni za paskiem, chcąc się upewnić, że na pewno zabrał ją ze sobą. Nie do końca wiedząc, co jest grane, wstał i zaczął szukać Dabiego, do którego jak się okazało, znów przyczepił się nowy pracownik baru.

Shigaraki czuł, że wewnętrznie się cały gotuje i w dodatku zaczęła boleć go głowa. Podszedł do bruneta, po czym złapał za rękaw marynarki i szarpnął w stronę wyjścia.

— Idziemy — warknął, mierząc ochroniarza złowrogim spojrzeniem.

— Coś się stało? — zapytał Dabi i już chciał ruszyć za Tomurą, ale Hawks najwidoczniej nie mógł się powstrzymać przed próbą zatrzymania go przy sobie.

— Hej, dasz mi swój numer? — zapytał, przygryzając lekko dolną wargę, co sprawiło, że Dabi odruchowo zatrzymał spojrzenie na jego ustach.

— Emm, ja... — zaczął.

— Lepiej zajmij się pracą, jeśli nie chcesz wylecieć — rzucił Shigaraki w stronę blondyna.

— Sorry, nie rozmawiałem z tobą — zaśmiał się opryskliwie Hawks, po czym na powrót skupił uwagę swoich wszystkich szarych komórek na Dabim. — Pytałem tego przystojniaka — dodał, a zdenerwowany Tomura, po prostu ruszył w stronę wyjścia, pewny, że Dabi pójdzie w jego ślady. A jeśli nie, to będzie wracać piechotą.

— Wybacz, muszę iść — odparł Dabi i zgodnie z oczekiwaniami swojego szefa, pognał za nim, przeciskając się przez gęsty tłum.

— Poczekaj! Może się umówimy? — Słyszał za sobą głos blondyna, ale już się nie zatrzymał, chcąc dogonić wyraźnie podburzonego czymś Tomurę. Złapał go dopiero przy wyjściu.

— Shiggy! Co się stało?

— Zamknij się, bo ktoś może nas usłyszeć.
_________________________________________

Ciąg dalszy ukaże się już podczas maratonu, a co do niego to...

Zaczynamy w piątek o 19 i kończymy we wtorek, więc codziennie przez 5 dni będę zamęczać Was pracami... Aż mi Was szkoda hahah

Co się pojawi na maratonie?
— codziennie po jednym one shocie z różnych shipów m.in WOLFSTAR, DRARRY, NORRAY (reszta to niespodzianka ( ͡° ͜ʖ ͡°));

— codziennie po jednym rozdziale z ERURI OMEGAVERSE, nowe opowiadanie, (short story, więc całość opka ma tylko 6 rozdziałów, już napisane);

— codziennie po jednym rozdziale SHIGADABI.

Dużo planów, więc ja już nic nie mówię tylko zabieram się do pracy, bo zostało mało czasu.

Do usłyszenia w piątek!

PS Prawie bym zapomniała o żebraniu o gwiazdki, tak więc *ekh ekh* możecie polubić rozdział, to nic nie kosztuje XD

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro