Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

52

Yaman:

Kłamałem ciagle kłamałem patrząc w oczy kobiety którą tak kocham. Nie mogę tego ciągnąć ona myśli, że ja żałuje tego co zrobiłem wcześniej... i ma racje żałuje tak bardzo... nie mogę jej okłamywać. Siedzi wtulona we mnie myśląc, że jestem święty. A ostatnie pół nocy kochałem się z jej matką...

- Seher ?

- Tak ?

- Wybaczyłaś mi ? - pytam z nadzieją.

- W pewnym sensie tak... wybaczyłam czemu pytasz ?

- Bo się boje.

- Czego ?

- Że cię stracę.

Nie odezwała się nic tylko mocniej mnie przytuliła.

- Yaman ?

- No?

- Naprawdę te noc spędziłeś sam ?

- Tak - kłamca karce sam siebie w myślach.

- To wybaczam ci w pełni..

Pojedyncze łzy spłynęły po moich policzkach. Kłamie ją jak głupi ale co mi to da ? Sam nie wiem czas do namysłu ? Czy czas żeby zabić jej matkę ? Coraz częściej myśle o zabiciu jej matki. Robiłem to na zlecenie wiec tym razem tez bez mrugnięcia okiem ją zajebie. Wstałem znienacka:

- Muszę coś załatwić.

Wyszedłem nie czekając na odpowiedz jak pomyślałem tez tak zrobiłem. Wyciągnąłem telefon wybierając numer jej matki:

- Słucham cię ukochany ?

- Skończ pierdolić spotkajmy się na polu za starą piekarnią.

- Uuu ruchanie na świeżym powietrzu.

Rozłączyłem się rzucając telefonem. Wsiadłem do auta i z skrytki wyciągnąłem pistolet. Sprawdziłem magazynek i włożyłem dwa naboje. Jak nie za pierwszym to za drugim. Miałem już dość jej gier. Odjechałem i po kilku minutach byłem za starą piekarnią. Ona tez się pojawiła podeszła do mnie i pocałowała w policzek.

- Kochanie czemu jesteś taki spięty ? - mówi masując moje barki.

- Zostaw mnie kobieto - krzyczę i wyrywam się z jej objęć wyciągając pistolet i celując w jej głowę.

- Jak mogłaś robić coś takiego własnej córce!

- A ty jak mogłeś wczoraj znów mnie pieprzyć! Nie jesteś bez winy kochany.

- Co?! - oboje spojrzeliśmy w danym kierunku głosu.

To była .... Seher...

- Seher to nie tak...

- A jak ? Chciałeś to ukryć? Chciałeś to zostawić za sobą? Chciałeś mnie oszukać ?!

- Kocham cie !

- Jak byś mnie kocham nie pieprzył byś mojej matki!

- Właśnie ona ma racje.

- Zamknij się kurwo!

- Ale ona na racje kochanie kochaliśmy się pół nocy moja droga powoli i byle do końca.

- Zamknij się ! - pistolet wystrzelił prosto w jej matkę.

- Nie nawidzę cię ! - mówię i strzelam ponownie.

- Mamo !!! - krzyczy Seher biegnąc w jej stronę.

Stałem jak słup zabiłem ją naprawdę to zrobiłem zajebałem te suke.

- Coś ty zrobił !! - krzyczy.

- Mamo mamo!!

- Jeszcze ci na niej zależy niech zdechnie! Nie potrzeba nam jej!.

- Zdechnie oszalałeś mimo wszytko to moja mama !!! - mówi przez łzy.

Po chwili wstaje i rzuca się na mnie z pięściami.

- Kocham cie Seher zrozum ja tu nie jestem bez winny ale nie chciałem tego...

-Nie nawidzę cie !!

- Ja cie kocham.

- A ja ciebie nie ! Jak mogłeś zabić moją mamę!

- Chciałem i to zrobiłem właśnie takiego mnie kochasz! Takiego bez względnego!

- Morderca !!!

- Twój morderca!

- Nie kocham cie!

- Nie ?

- Nie !!!

- W takim razie dla mnie nie ma życia bez ciebie !

Podchodzę do niej i daje jej pistolet do ręki.

- W takim razie musisz mnie zabić. Nie mogę żyć bez ciebie. Dla mnie nie ma życia bez ciebie. Wiec życia tez nie chce..

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro