Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

36

Yaman:

Nie wiem co we mnie wstąpiło dziś rano po prostu chciałem jej to powiedzieć. Że nie mogę tak grać nad czyimiś uczuciami. Nie potrafię nie mogę. Jej mama popełniła błąd i to wielki. Fakt pieprzy się z niedoszłym mężem swojej córki. Ale to dobra kobieta w sumie tak mi się wydaje...

Gdy wróciłem z pracy jej mama poprosiła mnie bym pomógł jej ściągnąć z szafy stare pudła. Zgodziłem się nie wyczułem w tym żadnego podstępu. Bardzo się wtedy myliłem...

Poszedłem za nią do sypialni wszedłem na ten pierdoloną drabinę ściągnąłem te śmieszne pudła. Ale kurwa ! Gdybym wiedział, że ona mnie pocałuje a wtedy wejdzie Seher. W życiu bym tam nie poszedł...

Seher:

Uchyliłam drzwi sypialni mamy i co zobaczyłam. Jak Yaman się z nią całuje moje serce pękło. Stałam tam i patrzyłam jak oddaje jej pocałunki. Zamknęłam oczy znów je otworzyłam i nie mogłam uwierzyć, że to widzie.

- A ja ci ufałam ?! - wydarłam się i wyszłam z pokoju.

Zeszłam na dół złapałam torebkę po chwili wyszłam z domu i zaczęłam biec przed siebie.

- Seher stój ! To nie tak! - biegnie za mną.

- Zostaw mnie.

- Zatrzymaj się proszę porozmawiajmy normalnie.

- Nie !

Biegłam ile sił w nogach tracąc Yaman'a za sobą. Jak mógł to zrobić !! Był jedyną osoba której ufałam.

- Twoja matka to ukartowała słyszysz ! - krzyczy.

Zatrzymałam się i odwróciłam nie mogłam dalej biec złapała mnie kolka. Zaraz obok pojawił się Yaman:

- To co widziałaś...

- W czym ona jest lepsza ode mnie ?! W czym! Bo jest starsza! Jest doświadczona! - przerywam mu.

- To nie tak... - mówi.

- To jak ! Widziałam co miałam widzieć ! Całowałeś się z nią. Nie mogę No nie mogę! Nienawidzę cię ! Słyszysz ! Boli mnie to tak cholernie boli... - zaczęłam płakać.

Yaman podszedł do mnie i chciał mnie przytulić lecz:

- Nie dotykaj mnie ! Nie chce byś dotykał mnie rękami którymi dotykałeś moją matkę ! Nienawidzę cię ! - krzyczę jak oszalała.

- Nie możesz mnie nienawidzić ! - odpowiada niemalże odrazu.

- A to niby dlaczego ! - krzyczę.

- Bo zostaniesz moja żona.. - czułam, że chciał powiedzieć coś całkiem innego.

Ruszyłam znów przed siebie.

- Czekaj - złapał mnie za rękę.

- Nie dotykaj mnie !!! - wydarłam się.

Lecz on nie puścił próbowałam się wyrwać  lecz bez skutecznie.

- Ja tego nie chciałem kurwa słyszysz !!

- To po co oddawałeś jej pocałunki ! Powiedziałam ci coś na ten temat ! Sam dziś powiedziałeś mi, że moja usta są tylko twoje! To na mówię, że twoje są tylko moje rozumiesz ?! Żadna nie ma prawa cię całować ! Mówię ci to samo co ty mi dziś.

- Nie chce cię stracić słyszysz ?! - mówi.

- Już straciłeś ! Koniec słyszysz to jest koniec!

Wyrwałam się z jego uścisku i weszłam do taxi która jechała z przeciwka.

Postanowiłam z miejsca odjechać wyjechać gdziekolwiek odpocząć. Zostawić to wszystko za sobą.

- Na lotnisko proszę.

- Nie ma sprawy.

Jechaliśmy przed siebie a mi przed oczami gdy tylko je zamknęłam w ciąż krążył ten widok. Jak Yaman całuje się z moją matką. Zaczęłam płakać. Nie sądziłam, że tak będzie. Byłam pewna wręcz, że Yaman mi tego nie zrobi. A na głupia myślałam, że on i ja... ech. Myślałam, że jest inny, że nie będzie taki sam jak Ömer. Ale myliłam się on jest taki sam.

Niewierny.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro