Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

19

Seher:

Patrzyliśmy sobie w oczy trzymałam mocno pistolet w ręce. Yaman stał w drzwiach domu nie chciał mnie wypuścić.

- Co chcesz tym osiągnąc ? Wiem, że tego nie zrobisz po co ta cała szopka ? - mówi mi do ucha i w chwili nie uwagi wytrąca mi pistolet.

Cholera.

Po chwili oboje ruszyliśmy w jego stronę na szczęście pierwsza go złapała a on wystrzelił. Wystraszyłam się huku i spojrzałam na Yamana trzymał się za rękę i opadł na kolana.

- Co ty zrobiła! - syczy.

Patrzyłam jak sączy się krew z jego rany prosto na podłogę.

- To co powinna zrobić dawno.

Ruszyłam do drzwi otworzyłam je i poprostu wybiegłam. Byłam szczęśliwa i wolna. Biegłam przed siebie ile sił w nogach. Po chwili usłyszałam swoje imię. Nie to nie może być prawda spojrzałam przez ramię był to Yaman. Biegł za mną trochę wolniej trzymając się za rękę.

- Stój nie możesz odejść ! Nie możesz uciec słyszysz ?! - woła.

- Seher Stój!!!

Nie reagowałam skręciłam w las bałam się jak cholera ale tu umiała bym się gdzie schować. Na domiar robi się ciemno to tym bardziej ukryje się w jakiś krzakach. Też tak zrobiłam i zauważyłam Yamana przebiegającego obok mnie. Rozglądał się w ciągle wołał moje imię. Lecz nie poruszyłam się nawet na centymetr nawet przestałam oddychać przez chwilę. To pomogło. Yaman pobiegł dalej a ja chciałam wyjść lecz ktoś złapała mnie za usta i ciągnął w tył. Przeraziłam się. Czyżby był to Yaman ? Mężczyzna odwrócił mnie do siebie i widziałam młodego chłopaka.

- Dlaczego uciekasz ? - pyta.

- Zostalam porwana i sprzedana błagam cię pomóż mi.. - nie wiedziałam jeszcze, że popełniłam błąd.

Chłopak mi pomogł ofszem wyprowadził mnie z lasu i wsadził w auto dał jeść i pić. Był miły i zabawny. Lecz gdy przede mną pojawił się Yaman odwróciłam się w stronę chłopaka.

- Wybacz my tu wszyscy znamy Yamana i wiemy, że krzywdy nie zrobi.

Tylko tyle ?! Wyszarpał mnie z auta i prowadził w powrotną drogę do domu.

- Co ty sobie wyobrażałaś co ?! - krzyczy w moją stronę.

- Chciałam uciec od ciebie !

- Zapamiętaj sobie jedno ode mnie nie da się uciec! - mówi wprost do mojego ucha.

- Boże jak ja cię nienawidzę ?! Każda tak traktujesz bijesz i więzisz ?! - pytam zatrzymując się.

- Nie jesteś każdą jesteś tą jedyną.

- Co??

- Jesteś kurwa pierwszą i ostatnią!

- Po co ja ci potrzebna?! Wypuść mnie !

- NIE - i pociągnął mnie w stronę domu.

Przez kłutnie z nim nie zauważyłam, że jestem już przy domu. Wpycha mnie do środka i uderza mnie w twarz.

- Ty teraz pożałujesz, że to zrobiłaś !

Popycha mnie tak, że upadam na podlogepo czym mnie kopnął prosto w brzuch. Zajeknełam tylko bałam się przestałam patrzeć w jego oczy. Niczym furiata. Chcąc nie chcąc przeraziłam się. I to jeszcze jak. Aż cała zaczęłam dygotać. Brzuch bolał niemiłosiernie. Modliłam się by przestał. I jak na zawołanie przestał i poszedł zniknął. Nie zdołałam zauważyć gdzie przez łzy w oczach. Leżałam tam nie mogąc się podnieść. Bolało. Aż za bardzo. Nie ruszyłam się na centymetr nie wiem ile tak leżałam w przedpokoju. W końcu on wrócił wziął mnie na ręce i zamiusł do sypialni kładąc do łóżka. Nie otworzyłam oczu nie chciałam go widzieć. Po chwili usłyszałam trzask drzwiami. Poszedł zostawił mnie ....

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro