Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Nadchodzące Zmiany

- Nie obchodzi mnie kim byłaś - z trudem przełknęłam ślinę, czując stalowe palce zaciskające się coraz bardziej na moim gardle - ale teraz należysz do mnie i jeśli cenisz swoją skórę to zacznij się przystosowywać do moich poleceń - turkusowe oczy wywiercały się w moją twarz - Jasne? - Jedyne co mogłam zrobić to niekontrolowanie zakrztusić się swoją krwią napływającą do mojego gardła nadal ściśniętego przez blondasa.

          Poważny wyraz twarzy utrzymał mu się do momentu, w którym oczy poszły mi do tyłu z niedotlenienia. Skupienie drapieżnika zostało natychmiastowo zastąpione przez jego normalną minę uśmiechniętego idioty. Natomiast ja upadłam na ziemię krztusząc się i charcząc, nie mając wystarczająco siły na cokolwiek poza dramatycznym łapaniem oddechu.

 - No już, już - mruknął łagodnie poklepując mnie po policzku - Tylko pamiętaj - niewinny uśmiech przerodził się w coś dużo bardziej dzikiego i łapczywego - właśnie dałem ci szansę... - w tych zaskakująco cyjanowych oczach ujrzałam zwężone oczy jak u kota obserwującego zwierzynę - nie zmarnuj jej.

          Blondyn w dobrym nastroju wstał i odchodząc tylko zawołał bym stawiła się u Elizy. A ja nadal tam leżałam częściowo zaplamiona krwią i dygocząca z przerażenia. To Eliza znalazła mnie po jakimś czasie gdy siedziałam sparaliżowana na podłodze.

***

          Stałam ubrana w falbanki i najsłodsze i odrażające ubranie jakie widziałam, gotując się w środku ze złości myśląc o tym skończonym zakochanym w sobie Narcyzie. Jak on śmiał?! Mnie?! On nawet nie zdawał sobie sprawy komu groził. Ten zafajdany sukinkot za to zapłaci. I będzie gorzko żałować.

          Takie myśli mi krążyły po głowie gdy musiałam stać jako ozdoba i ewentualna pokojówka w kuchni. Laluś zabrał mnie do jakiegoś budynku. Gdy wrócił po tym wparowaniu siwego debila, powiedział żebym się nie obraziła i jebnął w łeb jak jakąś zwykłą mućkę! Obudziłam się tutaj i Eliza, którą zaczęłam traktować jako zagrożenie, kazała mi pomagać w kuchni i się przebrać. I wtedy ten blondas zabrał mnie na jakiś pusty korytarz i zaczął przyduszać. Zaskoczył mnie skurwiel! Jedyne co było w tej chwili większe od gniewu i nienawiści do Lalusia to złość na siebie za swoją głupotę i słabość. Kurwa! Gdyby tylko nie opuściła przy nim gardy na pewno bym spuściła blondaskowi wpierdol. Nie powinnam się z nim spoufalać. Aura nienawiści buzowała wokół mnie elektryzując wszystko w obrębie 5 metrów, jednak nie byłam głupią bździągwą, za którą mnie uważał. Doskonale zrozumiałam znaczenie jego słów. Radziłam sobie z gorszymi i sprytniejszymi od niego. Teraz muszę zachować spokój. I czekać na okazję by go zniszczyć.

          Nie chciałam czekać mimo iż wiedziałam, że pośpiech jest złym doradcą. Na szczęście podczas rozstawiania wielkich i smakowitych potraw w wystawnej sali niedaleko kuchni, większość kucharzy i służby wyszła. Nie wszyscy. Jednak to wystarczy. Największym problemem była czujna Eliza. Pracowałyśmy obok siebie sprzątając. Wykonywała sprawnie swoją pracę cały czas patrząc mi na ręce. Musiałam się pośpieszyć i coś wymyślić. Napięta wypaliłam udając spokój i lekkie zaciekawienie: - Jak poznałaś - tutaj lekko się zawahałam, kurde przecież ja nie znam jego imienia! - naszego pana - poczułam się nieczysta wymawiając ostatnie słowa. Ku mojemu zdziwieniu zamarła wpatrując się w swoje ręce. Nawet ujrzałam cień rumieńca na jej poważnym obliczu. Niezauważalnie sięgnęłam po najbliższy nóż i schowałam go między falami mojej sukni. Eliza w tym momencie uderzyła mnie zewnętrzną stroną dłoni. Siła odrzutu powaliła mnie na ziemię, a włosy spadły mi na twarz czarną gęstą kurtyną.

 - Nie odzywaj się do mnie niewolnico - spokojnie zmieniła rękawiczki jakby jakikolwiek kontakt ze mną ją obrzydzał. Przygryzłam sobie język, który zaczął krwawić, a policzek pulsował bólem. Jednak byłam w stanie myśleć tylko o dwóch rzeczach. Nożu już ukrytym w zakamarkach mojej wytwornej sukni, w każdej chwili gotowy do wyjęcia. Oraz o tym, że ta dziwka zginie z mojej ręki.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro