Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Karta Przetargowa

          Leżałam skulona w kłębek słuchając równego kapania wody. Zimno przenikało mnie głęboko do kości. Przebywałam w małej zimnej jaskini. Dawno straciłam poczucie czasu. Czekałam tylko na śmierć przynoszącą zbawienie. Moje szanse na zobaczenie pięknych wód oceanu, w których odbija się jasne słońce już dawno zniknęły. Jedyne co mi pozostało to słuchanie tego cholernego kapania do usranej śmierci. Jedyną ucieczką był sen, jednak gdy śniłam pojawia ły się zdarzenia z przeszłości. Zarówno sen jak i jawa były gównianym wyjściem. Nagle usłyszałam szybkie kroki służącej i parę innych osób. Dobrze wiedziałam, że to nie pora jedzenia. Silni Mężczyźni wyciągnęli mnie przez otwarte kraty. Służka się nerwowo mi przyglądała.Chciałam się odezwać ale zanim to zrobiłam, musiałam kilka razy nawilżyć śliną jamę ustną.

 - Gdzie mnie zabieracie? - ledwo wychrypiałam. Mój głos brzmiał jak skrzypienie pazurami o metal.

 - Niedługo wyjdziesz poza posiadłość - odparła służka niespokojnie patrząc na moje ciało. Dzięki temu spojrzeniu domyśliłam się, że temu bucowi co podjął się poleceniu przetrzymaniu mnie do momentu gdy ponownie będę chciała współpracować z tą świnią, znudziło się mnie tu trzymać i wydawać niepotrzebnie pieniądze na marne porcje czegoś co nazywał jedzeniem, a naprawdę było dziwną papką.

          Mężczyźni przewieźli mnie na taczce i pokazali mojemu właścicielowi. Miał brązowo-szare krótkie włosy, przylizane brwi oraz śmieszne wąsy wywinięta jak u francuza. Ubrał się w kolorowe drogie ubrania i kapelusz z wąskim ale długim piórem, które nadawało mu niepoważnego wyglądu. Wyglądał jakby na mój widok zrobiło mu się niedobrze.

 - Masz jak najszybciej przywrócić ją do stanu ponętnej kobiety, albo trafisz do domu publicznego - wysyczał w stronę bladej jak płótno służącej, po czym oddalił się wzdychając jakby się zmęczył. 

          Kobieta jeszcze przez jakiś czas się nie ruszała patrząc przed siebie z przerażeniem na twarzy. Jej podwładni patrzyli się na nią wyczekując rozkazów. Nagle służąca drgnęła wyrywając się z transu. Spojrzała na ludzi nadal trzymających taczkę.

 - Czego się gapicie, jełopy jedne? Do roboty! Jeden ma zanieść tą larwę na taczce do wody, a drugi natychmiast po środki pielęgnacyjne i tłuste jedzenie! Już!

          Mimo iż miałam przymglony umysł, zarejestrowałam słowo larwa. Oburzona zaczęłam powoli poruszać obolałym ciałem, ale jeden z mężczyzn z niezwykłą siłą i szybkością pobiegł z taczką (z której niemal nie zleciałam) do myjni. I wtedy zaczęły się zabiegi. Rozpoczynając od tych przyjemnych (jedzenie wyśmienitego świeżego pożywienia, masaże, maseczki, namaczanie w ciepłym mleku, przebywanie w saunach) po te mniej przyjemne (wyrywanie włosów, zdrapywanie wielu warstw skóry, obcinanie połamanych paznokci, nastawianie paru złamanych kości). Jednego na pewno byłam pewna - nie robili tego dla mojego dobrego samopoczucia. Po całym tygodniu rajskiego życia zobaczyłam się w lustrze taką jaką pamiętam  z dawnych lat. Piękna bez skaz porcelanowa cera, długie proste lśniące i gładkie włosy, pachnące olejkami, gładkie zaokrąglone policzki, duże piersi oraz magnetyczne migdałowe złote oczy obramowane wachlarzem czarnych długich rzęs. Byłam ponętna i piękna. Tylko nie wiedziałam jeszcze dla kogo.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro