#7
- Jak to zrywasz umowę? - mówił groźnie starając się nie krzyczeć. Nie miał pojęcia kiedy tak się zmienił, jeszcze kilka tygodni temu pewnie by się popłakał, a teraz? Był po prostu wkurzony.
Levi również nie rozumiał co mu się stało. Normalnie przecież by go opieprzył za ten ton. Teraz w jakiś chory sposób podobało mu się. Groźny Eren jest zdecydowanie lepszy od ciapy Erena.
- Normalnie - wzruszył ramionami uśmiechając się niewinnie. - Nie będzie potrzebna skoro ci nie pasowała. Po prostu przyjdź jutro do pracy.
Erena zamurowało. Nigdy nie przypuszczał, że Levi zachowa się w podobny sposób, a jego uśmiech... Pierwszy raz w życiu widział go tak uśmiechniętego, tak... Uroczego.
- Dobra... - powiedział niepewnie. - To wpadnę jeszcze dziś o ile ci to nie przeszkadza.
- W żadnym razie. Możesz przyjść nie mam nic przeciwko. - Wstał i udał się do wyjścia, a Eren zaraz za nim. - Pojedziemy moim autem.
- Spoko...
***
- No, no... Ładnie tu masz - powiedział gdy wszedł do mieszkania. Levi zamknął za nimi drzwi.
- Dzięki... Rozgość się. Nie będę cię zmuszał dziś do pracy - zdjął buty i ruszył w głąb mieszkania, jednak zanim wszedł do jakiegoś pomieszczenia zatrzymał się i odwrócił do Erena. - Kawa? Herbata? Wpierdol?
- Ha ha ha - zaśmiał się ironicznie. Może i z Levi'em dzieją się ostatnio dziwne rzeczy, ale jak widać humor ma dalej taki sam. - Herbaty poproszę - zdjął buty i ruszył za gospodarzem, jak się potem okazało, do kuchni.
Usiadł na krześle postawionym przy wysepce i oparł łokcie o blat. Kuchnia nie była jakoś szczególnie duża. Wszystko było białe oprócz szafek które były ciemno brązowe. Levi nastawił wodę i naszykował dwa kubki, do których wrzucił torebki z herbatą. Oparł się tyłkiem o blat i spojrzał na Erena.
- No co? - zapytał w końcu zirytowany jego spojrzeniem.
- Nic - pokręcił głową - tylko wiesz, że będę płacił ci mniej?
Szczerze? Nie zdziwiło go to ani trochę.
- Podejrzewam - westchnął opierając się o oparcie krzesła. Włożył dłonie do kieszeni spodni i zagryzł wargę zastanawiając się o ile mniej będzie dostawał.
- Będę ci płacił półtora tysiąca - wyjaśnił w końcu. Nie odrywał od niego wzroku. Miał dziwne uczucie, że to nie jest dobre, że to co się z nim dzieje może wiele zmienić, ale postanowił to olać. - Słodzisz? - zapytał gdy woda się zagotowała i zalał obie herbaty.
- Nie. I mimo wszystko to nadal dużo - nie ma co ukrywać, odetchnął z ulgą gdy usłyszał ile będzie zarabiał.
***
Po wypiciu herbaty ustalili godziny, w których Eren będzie pracował. Unikali swojego spojrzenia jak tylko się dało, a każdy najmniejszy dotyk sprawiał ze odskakiwali od siebie.
- To... Do jutra - powiedział gdy miał już wychodzić z mieszkania.
- Ta... Cześć - pożegnał się Levi, patrząc gdzieś przed siebie, a gdy tylko Jäger wyszedł zamknął drzwi na klucz.
Obaj zastanawiali się czy aby na pewno powinni to ciągnąć...
***
Jezu.
Napisałam.
Ale i tak jest krótko :c
...
Postaram się teraz w przerwie świątecznej napisać jeszcze ze dwa, a że bawiłam się już w pisanie ruchanka to pewnie niedługo się tu pojawi.
No to.... Do następnego!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro