#6
Weekend minął mu szybko. Za szybko. Uzupełnił wszystkie lekcje, nie myśląc w tym czasie o jego problemie.
Który uderzył w niego z siłą tsunami gdy tylko go zobaczył. Dosłownie. Jak tylko spotkał Ackermanna ten zaciągnął go do męskiego i udeżył go pięścią w brzuch.
- Nie było cie w robocie tydzień - powiedział groźnym tonem do leżącego na podłodze i stękającego z bólu Erena. - Nie wiem czy wiesz, ale zacząłeś ją w dniu podpisania umowy.
- Teraz mi to kurwa mówisz? - Spojrzał na niego nienawistnie. - Daj sobie spokój Levi. Pogadajmy jeszcze o tym. Nie to, że rezygnuje tylko chciałbym przedyskutować z tobą pewne punkty.
- Teraz o tym myślisz? - Zaśmiał się kpiąco. - Nie wierzę w ciebie Eren... Nie sądzę byś sam to wymyślił. Przyznaj się, Mikasa z tobą gadała.
Patrzył na niego zimnym wzrokiem. Nie mógł uwierzyć, że kontaktował się z jego siostrą. Jeśli ta małpa wygada starym będzie w czarnej dupie.
- Nawet jeśli to co? - Podniósł się. Nie da sobą pomiatać tylko dlatego, że Levi ma kasę.- Ty chcesz się ze mnie pośmiać! Tylko ona pomogła mi w jakikolwiek sposób! - Krzyczał. Levi chciał coś powiedzieć, ale mu nie pozwolił - Zamknij się - powiedział groźnie. Przyszpilił go do ściany w nagłym przypływie siły. - Pogadamy na spokojnie dzisiaj po szkole i przystaniesz na moje warunki. Rozumiesz?
Levi'a zszokowała nagła zmiana Erena, ale, co dziwniejsze, podobało mu się to. Uśmiechnął się cwanie do niego.
- Dobrze... - mruknął cicho.
Zdziwiony Eren puścił go. Nie sądził, że pójdzie tak łatwo.
- Spoko... - odsunął się od niego. - Do później.
Wyszedł z łazienki.
***
Przez cały dzień zastanawiał się co w niego wstąpiło i dlaczego Levi tak dziwnie się uśmiechnął. W tym czasie rozmawiał z nim tylko chwile by uzgodnić gdzie się spotkają.
Umówili się w tej samej kawiarni co ostatnio. Eren czekał na Levi'a już kilka minut. Pokreślona umowa leżała na stoliku.
Po chwili do pomieszczenia wszedł Levi i usiadł naprzeciw Erena. Położył ręce na kolanach i spokojnie spojrzał na rozmówcę.
- No więc... Pozmieniałem kilka rzeczy... I tak Mika mi pomogła. - Przyznał. Nie był specjalnie zestresowany, ale nagła zmiana Ackermana trochę go przerażała... A może raczej fascynowała? Nie rozumiał tego i chyba nie chciał rozumieć. - Proszę - podał umowę niższemu.
Ten jednak zamiast ją przeczytać, od razu jednym ruchem porwał papiery. Eren w szoku patrzył na poczynania Levi'a.
- Nie będzie potrzebna - wzruszył ramionami tłumacząc swój czyn. - Zrywam umowę.
Tak wiem że miało być dawno temu...
I wiem że krótko...
Przepraszam mam nadzieję że w miarę się wam podobało...
Do następnego nie pytajcie kiedy bo naprawdę nie wiem.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro