7
**Dust pov.**
Otworzyłem delikatnie oczy i pierwsze co ujrzałem to oślepiające mnie białe światło.
Momentalnie zamknąłem oczy i dodatkowo położyłem rączki na oczodołach ,aż nagle poczułem ból w tyle czaszki.
Co się stało?... Czemu mnie to boli ?...
Tyle pytań a tak mało odpowiedzi...
Westchnąłem cicho i ponownie otworzyłem oczy i tym razem przyzwyczaiłem się do oślepiającej bieli i zorientowałem się ,że jestem w szpitalu... Ale dlaczego ?
Usiadłem powoli na łóżku i spojrzałem na siebie.
Miałem jakieś kabelki ,które wychodziły z pod mojej bluzki ,pewnie do mojej duszy są jakieś doczepione czy coś...
Westchnąłem i położyłem się na łóżku , aż nagle na sale ktoś wszedł.
Spojrzałem w tamtym kierunku i ujrzałem mojego ojca... Tylko nie on...
Znów będzie na mnie krzyczał... N-nie chce...
-Dust...-Zaczął zaskakująco spokojnym głosem co mnie naprawdę zmartwiło przez co zadrżałem i spojrzałem na ojca.
-T-tak ?...-Zapytałem cichutko z lekkim strachem w głosie.
-Coś ty sobie do cholery zrobił ? Ja tu kurwa próbuje robić wszystko ,żebyś nie trafiał do żadnego szpitala ,a ty co ? Kurwa skaczesz ze zjeżdżalni i sobie czaszkę roztrzaskujesz...-Warknął cichi przysuwając się do mnie przez co udeżył mnie w policzek.
-I żeby było mi to ostatni raz... Inaczej będziesz miał gorszą karę...-Dodał po czym wyszedł z sali.
Ja skuliłem się i z piekącym policzkiem zacząłem cicho łkać do poduszki.
D-dlaczego życie tak b-bardzo m-mnie nie lubi ?... D-dlaczego ?...
Zacisnąłem ręce na poduszce i tak leżałem zamykając dodatkowo oczy.
Nagle usłyszałem kilka głosów zza drzwi.
-Mogę do niego wejść ?... No prosze... Chce wiedzieć jak się czuje ! -Powiedział jeden z głosów ,który rozpoznałem...
To Nightmare... Ale... Ale co on tu robi ?...
-Ehhh... No dobrze... Ale tylko na chwilkę dobrze ?-Odparł jakiś damski głos , to pewnie pielęgniarka czy coś...
-Yay ! Dziękuje !-Odpowiedział Night i usłyszałem otwieranie drzwi i tuż po chwili cichutkie kroczki ,które z czasem stawały się nieco głośniejsze ,aż ustały.
-Dust ?... Jak się czujesz ?-Zapytał cicho szkielet patrząc się na mnie przez co usiadł na krzesełku przy moim łóżku.
-Źle...-Powiedziałem zgodnie z prawdą przez co przetarłem oczy poduszką i spojrzałem na niego.
-... P-płakałeś ?... C-coś się stało ?...-Zapytał ponownie z troską w głosie przez co delikatnie pogałskał mnie po policzku ścierając resztki łez.
-T-tak...-Szepnąłem niepewnie po czym odwróciłem głowę w bok.
-Widziałem jakiegoś pana ,który wychodził z twojej sali... To twój tata ?...-Zapytał cicho , co spowodowało u mnie lekkie dreszcze i to ,że w moich oczach pojawiły się łzy.
-T-t-tak...-Wyszeptałem i spojrzałem na ziemię mrużąc delikatnie oczy na co cicho westchnąłem.
-Oh... Przepraszam... -Powiedział cicho Nightmare po czym delikatnie mnie przytulił... To... To naprawdę dziwne uczucie... Ja... Ja nigdy nie byłem przytulany...
W moich oczach pojawiło się więcej łez przez co przytuliłem Nightmare i zacisnąłem na nim rączki.
-D-dziękuje c-ci N-Night...-Powiedziałem szeptem przez łzy przytulając go ,a on zaczął delikatnie głaskać mnie po plecach...
Było mi... Tak... Tak miło... Taki... Taki... Doceniony... Coś warty...
-Za co ?...-Zapytał cicho nie dokońca pewny za co mu dziękuje ,ale mimo to lekko się uśmiechnąłem i zamknąłem oczy.
-Za to... Za to ,że jesteś miły dla mnie... Mimo to ,że ja nie byłem zbyt miły dla ciebie...-Szepnąłem cichutko przytulając go...
-Nie dziękuj... Jesteśmy przecież przyjaciółmi...-Powiedział cicho z uśmiechem przytulając mnie spokojnie.
P-przyjaciółmi ?...
×********************×
Kurcze... Naprawdę dobrze pisze mi się tą książkę xD
Nawet zbyt dobrze xD chociaż to chyba dobrze...
Ale dobra ,dobra zostawiam was z tym rozdziałem i dozobaczonka ! ;3
Yo ~
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro