3
**Dust pov.**
Siedziałem już w swoim domku ,było mi smutno z powodu ,że Nightmare nie przyjął moich przeprosin...
Wszystko potrafię zniszczyć !
Ja... Ja nie chciałem uderzyć brata Nightmare... To... To tak samo wyszło... Czasem siebie nie kontroluje !
Nagle zacząłem cicho płakać ,przez co położyłem rączki na oczkach i próbowałem ścierać łzy ,ale nie potrafiłem ich zatrzymać.
Nagle usłyszałem jak ktoś wchodzi do pokoju...
Poczułem strach w kościach i momentalnie przestałem płakać...
Do pokoju wszedł mój ojciec...
Spojrzał na mnie surowym wzrokiem i już chciał udać się do swojego pokoju ,ale nagle podszedł do mnie i chwycił moją rękę co spowodowało ,że wstałem.
-Znów ryczałeś dzieciaku ? Ile razy mam ci powtarzać ,żebyś nie beczał co ? -Warknął ,a następnie zacisnął rękę na moim nadgarsku ,co spowodowało ból.
-Ała ! Tato p-prosze puść to boli !-Powiedziałem nerwowo i zacząłem się wyrywać ,lecz tatuś tylko mocniej zacisnął rękę na mojej i po chwili uderzył mnie w policzek.
-Żeby to było ostatni raz jak się odzywasz do mnie w taki sposób... Idź już do siebie...-Odparł po czym poszedł gdzieś ,a ja szybko wstałem i pobiegłem do swojego pokoju.
Zamknąłem drzwi na klucz i z cichutkim płaczem usiadłem za łóżkiem.
-D-dlaczego m-moje ż-życie jest t-takie złe !... J-ja chce n-normalną rodzinkę... Mamę... T-tatę... Którzy m-mnie k-kochają...-Powiedziałen szeptem po czym zacisnąłem rączki w pięść i zacząłem płakać ,nawet nie ścierając już łez.
Bardzo bolał mnie policzek i nadgarstek... Ale nie mogłem nic z tym zrobić... Jedynie czekać... I samemu to sobie opatrzeć ,ale to by bardziej bolało.
Westchnąłem cichutko i po chwili uspokoiłem się i wypuściłem powietrze z buzi ,a następnie wspiąłem się na łóżko i położyłem się na nim wtulając się w mój ulubiony kocyk ,który dał mi kiedyś kuzyn Loki...
Przynajmniej na nim mogę polegać...
Powiedział mi ,że będę mógł z nim zamieszkać ,jak on już skończy 18-stkę... Czyli za rok...
Do tego czasu... Muszę jakoś wytrzymać z tatusiem...
Westchnąłem cicho i zakopałem się pod kocykiem lekko się skulając ,a następnie zacisnąłem mocno oczka i wytarłem o kocyk łzy.
-DUST !-Krzyknął nagle tatuś przez co lekko podskoczyłem i wyszedłem z łóżka ,a następnie przetarłem łzy i delikatnie otworzyłem drzwi po czym ruszyłem w stronę kuchni , z której wołał mnie tata.
-Tak tato ?...-Zapytałem cicho stojąc przed tatą ,który nagle spojrzał na mnie surowym wzrokiem.
-Czemu zostawiłeś odpalony gaz ? Chcesz mnie zabić ?-Zapytał zdenerwowany patrząc się
-N-nie ,t-to nie moja w-wina !...-Powiedziałem na swoją obronę ,co oczywiście nic mi nie dało ponieważ tata chwycił mnie za szyję i podniósł do góry.
-Nie twoja ?... Haha ! Zabawne ,bardzo zabawne ! Teraz dostaniesz karę... I ani mi się waż odzywać...-Warknął puszczając mnie na ziemię ,a następnie wyciągnął skórzany pasek ze spodni i go rozprostował po czym uderzył nim lekko w rękę.
Chciałem się rozpłakać ,ale...ale nje mogłem... Odwróciłem się do taty plecami i czekałem na uderzenie...
Usłyszałek huk...
Potem palący ból na plecach...
A następnie przed oczani zaczęły pojawiać mi się mroczki...
I upadłem...
×~~~~~~~~~~~~~~×
Tym razem perspektywa Dusta...
Jak myślicie dlaczego jego ojciec tak go traktuje ?
Co się stanie dalej ?
Zobaczycie w następnej częsci maratonu ! ;3
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro