Wypadek
Pov. Gouenji
Jestem przy drodze, czekam na autobus, którym mam jechać na trening. Przyglądam się chmurom, z których padają lekkie płatki śniegu. Piękny widok.
Jednak nagle zauwarzyłem Yuukę, chciała do mnie przybiec z drugiego końca ulicy. Jedzie samochód! Zaraz ją potrąci!
Nawołuję ją by szybko pobiegła do mamy, nie słucha czekam już na najgorsze. Boję się, dlaczego stoję w miejscu?! Dlaczego nie mogę się ruszyć, choć ją odetchnąć od ulicy! Zamknąłem oczy, schowałem twarz w dłoniach a oczy mi już łzawiły.
Jednak usłyszałem tylko pisk opon oznaczając,że auto się zatrzymało, jednak dalej za miejscem, gdzie była. Boję się otworzyć oczy.
Jednak słyszę głos mojej siostrzyczki, czyli nic jej nie jest! Spojrzałem przed siebie, stała tam. Trzymała za rękę jakiegoś chłopca. Wyglądał identycznie jak Fubuki! Tylko w mniejszej wersji, i ma inny kolor włosów, oczu.. nie rozumiem..
Podbiegłem najszybciej jak mogłem, nie obchodziło mnie bezpieczeństwo. Chcę się dowiedzieć kto to jest.
- Dzień dobry Gouenji! - chłopiec pomachał mi, zna mnie? Ale jak to?!
- To ja, Atsuya, pamiętasz? - Zrobił coś na wzór uśmieszku, takiego bardziej łobuzarskiwgo.
- Kim jesteś? - spytałem, nie kojarzę tego imienia..
- Nie ważne. - chłopczyk podbiegł do kogoś, przez chwilę musiałem pomyśleć kto to jest. Jednak po chwili się domyśliłem to Shiro!
Chciałem coś jeszcze powiedzieć, jednak Atsuya podbiegł do mojej siostry, złapał ją za rękę i oboje zaczęli się rozmywać, co się dzieje?
Spojrzałem na Fubuki'ego on kogoś wołał, chyba tego chłopca. Kiedy całkowicie zniknęli nam z oczu, zauwarzyłem, że Shirou ma łzy w oczach. Chciałem coś mu powiedzieć, jednak się obudziłem.
To był sen?
Chyba tak..
No pewnie, że tak. Przecież Yuuka jest w szpitalu a Shirou zapewne leży w swoim łóżku niczego nie świadomy.
Czyli Atsuya był wytworem mojej wyobraźni? Ale dlaczego ubzdurałen sobie tam jeszcze Fubuki'ego?
Cóż, wyobraźnia lubi płatać figle. Chyba tej nocy już nie zasnę. Nie ma mowy.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro