Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Słaba samoocena, albo coś innego?

Pov. Shirou

Wszyscy siedzieli cicho, tylko pewien blondyn się odezwał, że on ma czas mnie oprowadzić. Według mnie to trochę dziwne, tylko on jeden ma czas a reszta jest zajęta. No ale trudno, pewnie po prostu wydaję im się dziwny, a resztą sam tak czasem myślę.

Endou nie kazał mi trenować, gdyż twierdzi, że zaliczyłem ale nie mam stroju, ani też mundurka. Więc po prostu wziąłem jedną z piłek zapasowych i odbijałem ją. Nauczył mnie tego Atsuya, albo inaczej sam się nauczyłem.. Trudno powiedzieć, on umiał już jako maluch, a ja od niedawna. Nie chcę go zawieść, chcę być idealny, tak jak twierdzili nasi rodzice. To było moje postanowienie od kąd pamiętam.

Koniec treningu, wszyscy się rozeszli. A ja wypatrywałem chłopaka z blond włosami, nie widzę go, zostawił mnie? No trudno. Zdarza mi się to często.

Już miałem zadzwonić do Endo, ale jednak się zastanowiłem. Co ja mu niby powiem? "Cześć, tu Shiro, twój przyjaciel mnie zostawił, mógłbyś mnie oprowadzić"? To by było żałosne. A poza tym, nie chcę zabierać mu czasu, sam mogę się przecież przejść.

- Hej! Wybacz, że się spóźniłem, poszłem się przebrać po drodze zapomniałem torby z sali chemicznej. Chyba rozumiesz.. - usłyszłem głos, więc spojrzałem w tamtym kierunku. No tak, to on.

- Wybaczam, nie winię cię za to. - wziąłem swój średniej wielkości plecak, który założyłem przez ramię.

- Chodźmy już, bo jeszcze nie zdążę ci niczego pokazać. - uśmiechnął się do mnie, odwzajemniłem ten gest, co prawda może nie szczerze ale nic nie poradzę na to, iż mój uśmiech zawsze jest sztuczny. Nie mogę się już normalnie uśmiechać od dość dawna.

Chłopak wszedł po schodach do szkoły, a ja tuż za nim. Przyznam, ta szkoła jest większa niż ta, do której chodziłem poprzednio.

- Tu mamy łazienki, tam jest pielęgniarka, a po prawej ta nieszczęsna sala chemiczna, w której zostawiłem torbę.. to sala od japońskiego, a tam dalej... - chłopak opowiadał, a ja zgodnie z radą Endou rozrysowałem sobie pierwsze i drugie piętno szkoły, a następnie zaznaczałem to co było tłumaczone.

- Przepraszam...  - zacząłem, gdyż zrozumiałem, że nie znam nawet jego imienia.

- Tak? Nie nadążasz? Coś wytłumaczyć? - dopytywał,  zirytowałem go? A może po protu naprawdę myśli, że czegoś nie rozumiem?

- Jak się nazywasz?.. - spytałem nieśmiało.

- No tak, wybacz, nawet się nie przedstawiłem. Jestem Gouenji Shuuya.

- To o ciebie chodziło temu chłopakowi w różowych włosach? - spytałem dla pewności.

- No.. tak. Ale przepraszam za niego, zapewne nie chciał cię urazić. Tylko.. - zaczął się niepotrzebnie tłumaczyć, przecież nie mam mu tego za złe.

- Nie tłumacz się, nic się nie stało. - rozprostowałem.

- Dobrze, wracajmy do zwiedzania.

Przez następną godzinę mówił mi gdzie co jest, po drodze poszliśmy także do dyrektora by odebrać mój nowy mundurek.

Gouenji okazał się być bardzo miły, nawet nie śpieszyło mu się nigdzie. Mało tego oprowadził mnie jeszcze po okolicy, bardzo miło spędzało mi się czas w jego towarzystwie.

- Może cię odprowadzić do domu? - spytał kiedy już chyba wszystko mi pokazał. No.. trochę czasu to zajęło.

- Nie musisz, i tak już wiele dla mnie zrobiłeś - byłem mu naprawdę wdzięczny, mino to nie odpuszczał. 

- Ale chcę, bo weź, nie daj się prosić. - czemu aż tak mu zależy? Eh.. trudno.

- No dobrze.. - westchnąłem niechętnie.

- No.. chyba, że nie chcesz mojego towarzystwa, bo po twoim zachowaniu wnioskuję, że masz mnie dosyć..

- Co? Nie.. po prostu to nawet nie jest mój dom.. - naprawdę nie chcę mu opowiadać o historii sprzed kilku lat.

- Jak to? - ciekawski jest, powiem mu ogólnie..

- Mieszkam u rodziny zastępczej. Niby to dobrzy ludzie ale.. brakuje mi prawdziwej rodziny.

- Oj.. przepraszam, myślałem, że mieszkasz u wujków, lub kuzynów.. przykro mi - widać nie wiedział co powiedzieć, czemu on wszystkim się tak przejmuje?

- Nie będę naciskać, wiem, że takie sprawy są trudne. - po powiedzieniu tego, położył mi dłoń na ramieniu, nie przepadam gdy ktoś mnie dotyka.. Ale trudno, jakoś przeżyję.

- Dzięki?.. - odparłem nie wiedząc zbytnio co powiedzieć.

Pov. Gouenji

No to teraz sobie narobiłem, są dwie opcje: albo oddali go do domu dziecka, albo rodzice nie byli w stanie się nim opiekować. Nie będę naciskał. Sam nie lubię mówić na przykład o wypadku Yuuki.

Ale z drugiej strony, wygląda na szczęśliwego człowieka. Jakby to o czym teraz mi mówił było normalne. Szkoda mi go. Dla pocieszenia bym go najpewniej przytulił ale kto wie, może sobie tego nie życzy, w końcu zna mnie nie całe kilka godzin.

- Już jesteśmy.. - obudził mnie z zamyślenia, stając przed jakimś domem.

- Dziękuję, że mnie oprowadziłeś, i za to, że chyba jako jedyny akceptujesz to jaki jestem dziwny. - wszedł do środka, jego słowa mnie zaskoczyły. Dziwny? Chyba ma słabą samoocenę.

Eh.. A ja nadal od kilku minut stoję przed jego domem. Wyglądam co najmniej dziwnie. Dlatego ruszyłem w kierunku swojego domu, myślami cały czas będąc przy dzisiejszym dniu.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro