Widzimy się ostatni raz
Pov. Axel
Dlaczego? No proszę was, dlaczego? Odpowiedzcie mi na to pytanie.. Dlaczego nie mogę żyć normalnie? Um.. Może przejdę do rzeczy, opowiem co się dzieje i dlaczego zadałem wam takie pytanie.
Mówiłem wam już kiedyś o tym, że mam dziwne sny? Teraz jest jeszcze gorzej.. Mam zwidy, do tego te sny stają się coraz straszniejsze. Na początku nic mnie nie wzruszyły, ale teraz.. Teraz są okropne! Boję się zasnąć w nocy, gdyż ostatnio miałem wrażenie, że ten sen był nawiedzony..
Ale opowiem kilka z nich po kolei, które najbardziej wbiły mi się w pamięć.
Chłopiec wyglądający na jakieś pięć lat siedział w klasie. Dokładniej, w ławce na samym końcu. Siedział tak ze spuszczoną głową, szkicował coś w zeszycie. W końcu zadzwonił dzwonek, domyśliłem się, że to była jego ostatnia lekcja. Wstał leniwie i skierował się w stronę drzwi.
- Atsuya! Zagrasz z nami? - Zapytał inny chłopiec, trzymał w ręce piłkę i się szeroko uśmiechał. Za nim stała mała wersja Shirou, co dziwne, jak przekonałem się w innych snach, dzieciak miał tak samo na imię.
- Nie zamierzam grać z kimś, kto mi nie dorównuje. - Odparł pomarańczowowłosy.
Drugiemu najwidoczniej zrobiło się smutno po tym, jak Atsuya odszedł, tak po prostu. Shirou starał się pocieszyć kolegę z klasy, jednak nie wiele to dało.
Szarowłosy potem przemierzał ulice, gdy dotarł do swojego domu wszedł do środka i przywitał rodziców.
- Atsuya? - Zapytał na tyle głośno, by chłopiec mógł usłyszeć z każdego zakątku domu.
- Hm? - Do pokoju wszedł wspomniany. Wyglądał na zaspanego, co świadczyła piżama, w którą był ubrany.
- Dlaczego byłeś taki nie miły? On chciał tylko pograć, zakolegować się z tobą. W końcu zawsze siedzisz sam..
- No i? Nie lubię dzieci z klasy, są dziwne.. - Odparł odwracając wzrok, co było czystym nawykiem dziecka.
- Mnie też nie lubisz? - Zapytał smutno szarowłosy.
- Ty jesteś wyjątkiem, braciszku. Jakby nie patrzeć jestem zmuszony by cię kochać, co nie znaczy, że polubię innych. - Powiedział młodszy tuląc się do brata.
- Mam pomysł. Ciebie też zapiszemy do klubu piłkarskiego! Nauczysz się, jak to jest mieć kogoś obok. - Uśmiechnął się Shirou.
- Ale ty też tam będziesz?.. - Atsuya uniósł główkę w górę, by lepiej widzieć bliźniaka.
- Pewnie! A nawet gdyby.. - Zdjął swój szalik, po czym zawiązał go na szyi brata. - ..Póki będziesz go nosić, zawsze będę przy tobie!
- Naprawdę? Dziękuję! - Ucieszył się i wtulił w Shirou jeszcze mocniej.
Potem w każdym następnym śnie, widziałem, że Atsuya zawsze nosił szalik ze sobą. Już wtedy zrozumiałem, że te sny nie są przypadkowe, ani nie są tylko wytworem mojej wyobraźni. Następne nie były warte uwagi, więc teraz opowiem tylko dwa, jeden z trzech dni temu, a drugi z wczoraj.
- Ten mecz był świetny! - Wykrzyczał Shirou.
- Tak! Widziałeś? Wbiłem im pięć bramek! - Dodał podekscytowany Atsuya.
- Obaj byliście wspaniali. - Powiedział mężczyzna za kierownicą, zapewne dumny z tej dwójki ojciec.
- Kiedy Shawn tam nic nie robił. Gra na obronie jest taka nuuuudna, tylko podajesz tym lepszym piłkę.. Shirou, jesteś pewny, że nie chcesz grać jako napastnik? Przecież wiesz, że bym ci to załatwił! - pomarańczowowłosy naciskał, by brat się zgodził.
- To czy jest się lepszym, nie zależy gdzie się gra. - Powiedział szarowłosy udając obrażonego.
- Zależy. - Mówił uparcie Aiden.
- Gdybyście mięli jedno ciało, bylibyście najsilnieszym z zawodników. - Powiedział ich ojciec.
- Co? - Wydusił tylko młodszy.
- Tata ma rację! Byłoby naprawdę fajnie! - ucieszył się Shirou.
- Racja! - Uśmiechnął się Atsuya.
Bracia przybili sobię piątkę, lecz zaraz potem rozległ się dziwny, straszy odgłos.
- To lawina! - Krzyknęła ich wystraszona matka.
Shirou sparaliżowany patrzył w dal, tak bardzo się bał, że nie potrafił się ruszyć.
- Nii-san uważaj! - Krzyknął Atsuya wypychając brata z auta. Zaraz potem przysypał go śnieg.
Więcej w tym śnie nie zobaczyłem pomarańczowowłosego. To mnie zdruzgotało. Taki malec... zginął?.. A najgorsze dopiero przed nami.
Siedziałem sobie w pokoju. Nic szczególnego. Myślałem, że tamte sny już minęły. Nagle przede mną stanął on.
- Witaj ponownie! - przywitał się. - Wiesz.. Na codzień nie ufam ludziom. Ale.. - Z tego oczu kapały łzy.
Tak, to był Atsuya. Tylko, że w starszej wersji. Teraz był w moim wieku. Jednak.. Zachowanie też ma inne.
- Teraz spotkamy się jeszcze raz od tego momentu. Więcej mnie nie zobaczysz. Tylko raz. Więc błagam.. Tak bardzo proszę.. Zaopiekuj się moim bratem.. - Płakał. Serce mi się krajało. Po chwili postać Atsuyi się rozmyła, a ja się obudziłem.
To tyle z tych snów. Było ich o niebo więcej, ale te trzy wbiły mi się w pamięć. To tyle. Nie rozumiem tylko jednego, mamy się spotkać jeszcze raz. Ale.. kiedy? Dzisiaj? To by było bez sensu..
~*~
Rajuuuu... Tak dawno tu nie pisałam, że zapomniałam jaką frajdę mi to sprawiało! No więc, to przed ostatnie spotkanie z Atsuyą. Jak myślicie? Kiedy nadejdzie ostatnie? Co się stanie? Ja tego nie mogę powiedzieć ^^
A więc.. Do zobaczenia! ^^
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro