Akt 2, Część 71 + WAŻNE info
SpringTrap:
Oh, cześć~!
Deliah:
Proszę! Wypuść mnie!
SpringTrap:
Ha! Nigdy nie pozwolę ci odejść, kochanie.
Deliah:
P-przestań, proszę!
SpringTrap:
Hej, będzie dobrze...
Deliah:
P-proszę...
SpringTrap:
Nie martw się (bo martwi się nie martwią, Deliah).
Będę się tobą dobrze opiekować.
Deliah:
Chcę tylko wrócić do domu...
SpringTrap:
Tetaz tu jest twój nowy dom.
I wiem, że go pokochasz.
Tutaj.Pozwól, że ci pokażę.
Deliah:
Dobry Boże-!
SpringTrap:
Spójrz na nich.Są tutaj tacy szczęśliwi.To jest dla nas jak takie niekończące się przyjęcie.
Ta rodzina naprawdę rośnie, dla ciebie.
***
ZANIM NAPISZESZ KOLEJNY KOMENTARZ.
LUB NIE.
NIE POMIJAJ TEGO!
Wk*rwia mnie to, że ludzie piszą komentarze typu "KIEDY NEXT?!?!", "A to ja sobie wypiję kakałko, poukładam puzzle, pooglądam telewizję i zobaczę, że jest nowy rozdział", "Dawaj następny!", "Kiedy Let's Die? ;-;"
Nikomu nie przychodzi nawet do głowy, że ja k*rwa mogę mieć własne problemy, większe niż nie publikowanie rozdziału przez dwa/trzy dni.
Tak, wiem, nowego z Let's Die! nie było od 2 tygodni, ale radzenie sobie z 50 pytaniami i wyzwaniami nie jest takie proste. (NIE, NIE MOGĘ TEGO PODZIELIĆ, BO JUŻ WSZYSTKO SOBIE ROZPISAŁAM I ZACZĘŁAM PISAĆ)
Przykro mi, że mam własne życie, które wolę spędzać nie tylko na wattpadzie.
No przykro mi, ale jakoś musicie z tym żyć.
A jak nie, to droga wolna, nie musicie sobie zawracać głowy moim nieregularnym publikowaniem i opuścić książki z mojego profilu.
Ja nie mam na myśli 1 czy 2 osób.
Ja mam na myśli kilkadziesiąt wiadomości/komentarzy na rozdział, to naprawdę MĘCZY,
Ludzie nie da się określić KIEDY.
PO PROSTU.
NIE DA SIĘ.
A ja nie zamierzam się podporządkowywać waszym żądaniom, i jeśli to się nie zmieni, to po prostu zamknę konto, zakończe tłumaczenie i oleję to wszystko, bo ja to wszystko robię z własnej woli.
A pewnie się zastanawiacie "A przecież to tylko głupie tłumaczenie, sam SE mogę po angielsku przeczytać".
Może i tak, no ale w takim razie co tu robisz?
Apeluję.
PRZESTAŃCIE.
NO K*RWA DAJCIE MI ŻYĆ.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro