Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

46.

Siedzieliśmy wieczorem w swoim pokoju na łóżku wtuleni w siebie, z głowami opartymi o siebie nawzajem. Ciemne zasłony zasłaniały okno, a jedynym źródłem światła była delikatna poświata od zapalonych świec. Yoongi jeździł swoimi opuszkami po moim ciele budząc we mnie co raz mocniejsze porządnie. Postanowiłam wykorzystać naszą chwilę i pocałować go czule. Nasze pocałunki przekształcały się w magiczne zjawisko przez które zapominaliśmy o świecie. Moje dłonie trafiły na jego umięśniona klatke piersiowa, a jego ciało zaczęło górować nade mną. Gdy już mieliśmy pójść o krok dalej usłyszeliśmy dźwięk telefonu mojego chłopaka.

- Kochanie telefon ci dzowni - powiedziałam

- Shhh - powiedział i wrócił do całowania mojej szyi

Odchyliłam głowę do tyłu cicho sapiąc. Kiedy Yoongi zaczął ściągać mi bluzkę jego telefon ponownie zadzwonił

- odbierz, może to ważne - mruknęłam

Chłopak zirytowany sięgnął po urządzenie i odebrał

- Hallo?

*SUGA*

Spędzałem cudowny czas z me swoją dziewczyna. Całowałem jej cudowne ciało pragnąc więcej i więcej. Cudowne jęki Arii doprowadzały mnie do szaleństwa i miałem ochotę zagłębić się już w jej środku gdy nagle mój telefon zaczął dzwonić irytując mnie przy tym jak mało co

- Kochanie telefon ci dzowni - powiedziała

- shh - powiedziałem i wróciłem do całowania jej szyi

Moje ręce zaczęły błądzić po jej materiale. Już chciałem ściągnąć jej bluzkę lecz mój telefon znów zaczął dzownić

- odbierz, może to ważne - mruknęła

Zirytowany sięgnąłem po telefon i odebrałam nie patrząc kto to

- Hallo

- Cześć kochanie - usłyszałem głos mojej mamy

- Kochanie kto to? - spytała moja dziewczyna

- Yoongi? Kto tam jest?

Spojrzałem raz na Arię raz przed siebie nie potrafiąc wysłowić się

- Yoongi, Hallo

- jestem mamo - odpowiedziałem

Spojrzałem na Arię, która otworzyła szeroko oczy patrząc na mnie i przysunęła się bliżej

- kto tam jest? Tylko nie mów mi że ta Ji-Han jest z tobą, chociaż to inny głos... Boże synku ty sprowadzasz panienki? - zaczęła panikować

- mamo, stop. Po pierwsze nie jestem już z Ji-Han, a po drugie nigdy nie sprowadzałem dziwek i nie będę

- wyrażaj się

- mamo daj mi dokończyć. Chodzi o to, że mam dziewczynę

- dziewczynę?  - spytała zdziwiona

- tak dziewczynę. Siedzi koło mnie

- ładna? Jest dobra dla Ciebie? Kiedy ją poznam.. o wiem

- mamo nie.. - mruknąłem

- cicho bądź, zapraszam was na obiad

- wiedziałem nie wiem co na to Aria

- jedźmy - szepnęła mi na ucho i pocałowała w nie.

Westchnąłem ciężko i spojrzałaem w jej oczy

- przyjedziemy  - powiedziałem

- boże! Tak się cieszę! Do zobaczenia !

-pa - rozłączyłem się i rzuciłem telefonem

- Skarbie nie wiesz na co się piszesz - powiedziałem po chwili

- Chcesz mnie wystraszyć? - spytała patrząc na mnie

- Nie, ale słysząc głos mojej mamy  wiem ze będzie strasznie nakręcona. Zapewne zaraz z kółka krawieckiego będą wiedzieli i nie da nam spokoju - spojrzałem na nią

Dziewczyna na chwilę się zawiesiła jakby myślała nad czymś intensywnie

- Aria? - spytałem machając przed nią

- O mój boże Yoongi, a co jeżeli oni mnie nie polubią? - spytała po chwili

- ciebie nie da się nie lubić - zaśmiałem się

- nie jestem KOREANKĄ - zaznaczyła ostatnie słowo

- słuchaj ważne, że  ja Cię lubię. - położyłem ją na plecach i zawisłem nad nią - Ciebie i Twoje śliczne ciało.

- Nie pomagasz - mruknęła

Przyłożyłem swoje usta do jej szyi i znów zacząłem całować. Chciałem dokończyć to co zacząłem zanim przerwał nam telefon. Jednak nie widziałem od strony dziewczyny jakieś chęci na zabawę

- kochanie rozluźnij się - mruknąłem

- a co jeśli będą kazali ci zerwać? - spytała

Westchnąłem zdenerwowany i usiadłem na łóżku. Przeczesałem włosy i wypuściłem powietrze

- słuchaj, nie obchodzi mnie opinia moich rodziców. Jestem dorosły tak? Mogę spotykać się z kim chcę i nikt nie powinien mi tego zabronić. Jeśli będą mnie do ciebie problem to wyjdziemy obiecuję ci to

- twoja mama nie lubiła Ji-Han? - spytała cicho

- nie, od zawsze widziała w niej dziwkę - odpowiedziałem

- a we mnie co zobaczą?

- piękną, kochaną, słodką, uczuciową dziewczynę, przez którą ich syn oszalał - uśmiechnąłem się szeroko

Dziewczyna zarumieniona spuściła głowę w dół i uśmiechnęła się lekko

- pamiętaj - podniosłem jej głowę - dla mnie jesteś najpiękniejsza i najlepsza

Po wymianie zdań zeszliśmy na dół gdzie była reszta. Usiadłem na kanapie, a dziewczyna obok mnie

- Aria - powiedział Namjoon - czy wiedziałaś, że Sara ma zagrożoną ciążę?

Zagrożoną ciążę?! Jak?

- umm.. tak, ale kazała nam nic nie mówić - powiedziała moja dziewczyna lekko wystraszona

- aha, zajebiście, a powiedz mi dlaczego? - spojrzał na nią

Aria nerwowo zaczęła przegrzać wargę i spoglądała cały czas na Dagmarę która również była zestresowana

- nie chciała cię martwić - odezwała się Daga

- nie chciała martwić - powtórzył - nie chciała kurwa martwić?! Gdybym kurwa wiedział, że jest zagrożona nie zgodził bym się na oświadczenie - powiedział zły

Każdy z nas spojrzał na niego zdziwiony. Nigdy nie był taki. Okej bał się o dziecko i o Sarę, ale wiem, że dziewczyny robiły to w dobrej wierze

- Namjoon, myślę, że Sara nie chciała ci powiedzieć o tym bo dobrze wiemy jakby to się skończyło? - powiedział Jin

- niby jak - mruknął

- rozpadem BTS - powiedział

Namjoon chwilę zamilkną. Spojrzał po wszystkich i usiadł na fotelu złączajac ze sobą dłonie

- jeśli Sara się nie obudzi, albo jej stan się nie poprawi odejdę z zespołu - powiedział

- słucham? - spytał Hoseok

- tak, przykro mi chłopaki - powiedział cicho i poszedł do swojego pokoju

- ale... Że jak.. - powiedział cicho młody

- Spokojnie, jest wkurwiony - powiedziałem, choć sam mam ochotę płakać

- nie możemy się rozpaść - szepnął Tae

- nikt się nie rozpadnie - powiedziałem - idźcie spać.. jutro też jest dzień. Namjoon przemyśli i wtedy na spokojnie z nim porozmawiamy

Każdy rozszedł się do swoich pokoi, a ja zostałem w salonie. Patrzyłem się jak głupi w zgaszony telewizor.

- Kochanie - usłyszałem głos Ari

- mogę zostać sam? - spytałem nawet nie patrząc na nią

- jasne - szepnęła i poszła do pokoju

Kiedy zostałem sam, schowałem twarz w dłoniach i zacząłem płakać, płakać jak małe dziecko. Nie chcę aby zespół się rozwiązał nie przeżyje tego. Nie wiem ile tak siedziałem ale poczułem męską dłoń na swoim ramieniu. Spojrzałem w górę i zauważyłem Jungkooka który również płakał. Poklepałem miejsce obok siebie aby usiadł.

- Hyung - zaczął - nie będzie tak jak mówi Namjoon prawda? - szepnął

- nie wiem, mały.. nie wiem - odpowiedziałem

- ja nie dam rady bez was - powiedział że łzami w oczach

Westchnąłem cicho i przytuliłem go mocno jak Ojciec syna. Zacząłem głaskać go po włosach, aby się uspokoił.

- ona się obudzi, zobaczysz - szepnąłem, pocieszająco

Sam nie wiem kogo pocieszałem jego czy sobie..

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro