Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Nocna wizyta (HisoIllu)

11.09.2018r
Korekta: 05.10.2018r

Uprzejmie uprzedzam:
yaoi i +18


Ciemnowłosy mężczyzna bezszelestnie wkroczył do sypialni, z której korzystał w wykupionym przez siebie, na ogół stojącym zupełnie bezużytecznie starym niszczejącym domu umieszczonym w wygodnym miejscu, w ciemnym, niemal takim jak ten na górze Kukuroo, lesie. Las ten był doskonałą kryjówka dla skrytobójcy. Rósł bowiem niedaleko kilku wielkich, bogatych metropolii, gdzie naprawdę często mężczyzna wykonywał zlecenia na zabójstwa. Z doświadczenia wiedział, że
im bogatsze miasto, tym więcej w jego cieniu kryło się nienawiści czy zazdrości, które tylko czekały na szansę, aby je zaspokoić. Jedno morderstwo w te czy wewte - w takich miejscach to nie miało żadnego znaczenia. I pieniądze przekazane upatrzonemu zabójcy także nie. Biznesmenom i mafiozom te miliony jenny zwracały się zadziwiająco szybko. Zwłaszcza, że główni konkurenci w interesach znikali.
- Hisoka? - przystanął skonsternowany dwa kroki od progu pomieszczenia.
- Czekałem na ciebie~ ♥️ - oznajmił miękko  ubrany w biały top i bufiaste spodnie, siedzący wygodnie na dużym, staromodnym łóżku z nogą założoną na nogę. Swoboda i lekkość wręcz od niego biły, jak radioaktywne promieniowanie rozsnuwały się niezauważalne, a jednak absolutnie czynne, we wszystkich kierunkach. - Tęskniłeś za mną, Illumi? ♣️ - zaszczebiotał, wyginając usta w lisim uśmiechu.
Brunet westchnął, targając ręcznikiem mokre włosy mocno.
- Nie zapraszałem cię - oznajmił bardzo pewnie, omijając łóżko i podchodząc do żeliwnego grzejnika, aby zawiesić tam swój miękki, jasny ręcznik.
- Oczywiście, że zapraszałeś ♠️ - magik zachichotał, wysoce rozbawiony, odchylając głowę w tył, aby patrzeć lubieżnie na jego ciało nakryte długą, szafranową koszulą nocną. Zawsze tak patrzył. Jak na coś, co z przyjemnością zjadłby prędko i z apetytem niczym cukierka albo ciasteczko z dużą ilością lukru, karmelu lub czekolady.
Zboczeniec.
- Oczywiście, że nie - poinformował, być może trochę jak na siebie zbyt wyniośle.
- Zadzwoniłeś - oznajmił lekko. - I powiedziałeś "Naprawdę czasami mam tego wszystkiego dosyć. To nie takie łatwe chronić rodzinę i nie mieszać się do działań Killui". Ah, mój biedny, zmęczony Illumi! ♦️ A oni ciągle i ciągle wciąż dorzucają tylko pracy, zamiast dać chwileczkę odetchnąć! ♣️
- Idiota. To było tylko głupie mamrotanie. Miałem ciężki miesiąc.
Spojrzał na niego niemal z urazą swoimi ciemnymi oczami. Pochłaniały. Ich mroczna, bezdenna głębia dosłownie wciągała Hisokę, który jakoś nigdy nie widział powodu, aby na tę pułapkę uważać. Właściwie to było z nim trochę tak jakby to tonięcie i przepadanie sprawiały mu przyjemność. Taką ciężką do zrozumienia dla reszty świata.
- Okropny miesiąc zasługuje na słodką nagrodę ♣️ - zauważył miękko, zupełnie niezrażony, przekręcając ciało tak, aby usiąść przodem do niego i rozkładając w zapraszającym geście ręce. - Jesteśmy tutaj tylko my dwaj, skarbie~♥️ Wiem doskonale jak ci tego brakowało~ ! ♠️
Illumi długą chwilę patrzył na niego, stojąc w bezruchu, jednocześnie zdecydowanie przeciwny wobec czegokolwiek co Morou mu proponował, ale też nie całkiem skory żeby odrzucić zaproszenie do własnego łóżka (oraz wszystkiego pozostałego). Błazen mógł być lekkoduchem, idiotą, natrętnym fanem rozwiązań siłowych i najbardziej jaskrawą, w obecnej chwili, rzeczą w całym domu Zoldycka, ale jednak miał coś w sobie. I potrafił robić kilka rzeczy, dzięki którym on odczuwał rozluźnienie i pewną przyjemność. A o fizycznie relaksujące rzeczy ciężko było będąc skrytobójcą.
W końcu niespiesznie ruszył w kierunku magika, odgarniając wilgotne, splątane włosy (powinien je wyszczotkować) na plecy. Wyglądał uroczo. Blady jak lalka z porcelany, z taką też urodą; drobnym noskiem, wielkimi ciemnymi oczami jak drogocenne pochłaniające blask kamienie, uszlachetnionymi dodatkowo długimi, czarnymi rzęsami, które rzucały na policzki miękkie, kuszące cienie. Podszedł. Jeszcze przystanął, rozważając na szybko bycie rozsądnym. Westchnął znów,
lekko wślizgując się na twarde posłanie nakryte prostą, białą pościelą. Zupełnie nudną. Tak, tak. Kompletnie nie interesującą, nie atrakcyjną i w ogóle wszelkiej maści inne takie nie.
Zdaniem magika Illumi powinien mieć taką w kwiaty, krwawe rozbryzgi, skomplikowane, doprowadzające obserwatora do szału ornamenty, ale nie białą! Kompletnie nie wiedział co mogło w niej kochanka interesować. Nudna, szpitalna i okropna.
Nie było w tym absolutnie niczego dobrego.
- Tęskniłeś za mną? ♠️ - zapytał, obserwując każdy ruch, gdy nieznośnie powoli czarnooki przybliżał ku niemu swoją osobę, aż w końcu usiadł naprzeciwko, pozwalając otoczyć swoje ramiona chciwymi objęciami i przygarnąć do umięśnionego torsu. Hisoka nie byłby sobą, gdyby w trakcie przyciągania nie podręczył  go trochę, okręcając, by mieć najwięcej dostępu do pleców i karku.
Gorącymi ustami niemal natychmiast przywarł do boku szyi, który udostępniło im swobodne odchylenie głowy. Ah, zdumiewające, że ktoś taki jak Illumi potrafił jednocześnie ulegać i pozwalać sobie na zupełnie z pozoru lekkomyślne rzeczy, pozostając przy tym gdzieś w sobie czujnym jak głodny dziki zwierz i równie niebezpiecznym. Zdradzenie go z pewnością zostałoby “wynagrodzone” brutalną śmiercią.
Hisoka wyczekiwał swojej odpowiedzi, chociaż oczywistym było, że jego słoneczko, skarb uroczy, laleczka przemilusia tęskniła. Był wszak cudownym, opiekuńczym partnerem i doskonałym kochankiem, którego niemożliwym było nie docenić albo - najczystszy absurd! - zapomnieć. Obsypywał pocałunkami miękką skórę, nie zważając na wilgotne, wchodzące mu w drogę psotnie, włosy, ani nic podobnego.
- W ogóle - skwitował wreszcie Zoldyck, pozwalając jego palcom dosięgnąć guzików nocnej koszuli.
Morou, bardzo ukontentowany użyczoną mu swobodą, sprawnie rozpiął wszyściutkie guziki, odrywając tylko dwa z nich, pociągając zaraz potem za lniany materiał, aby zsunąć go ze smukłego, apetycznie jasnego i oznaczonego śladami jego zupełnie własnych zębów, ciała. Odzież zjechała lekko z chudej postaci aż do bioder. Ah, prawdopodobnie jako grzeczny magik powinien się poświęcić, poprosić partnera o więcej wsparcia i zdjąć ją jak należy, znaczy dokładnie, że przez głowę, ale ileż mógł wydziwiać i kombinować, gdy tak prędko, niemal bez wysiłku, udostępnił sobie kształtne, trochę kobiece ramiona, na których złożył mnóstwo mokrych, chciwych pocałunków, a poza nimi, idąc w dół, całe plecy. Na łopatkach znikały już różowe malinki, poniżej niemal nie było widać śladów zębów. Niedobrze, oj, niedobrze! Jeszcze jego laleczka przemilusia gotowa była jakimś cudem zapomnieć z kim jest związana i kto umie sprawić jej przyjemność zupełnie bez konieczności dokonywania morderstwa lub zatapiania w czyimś ciele igieł!
- Brakowało mi twojego ciała~ ♦️ - powiódł koniuszkiem języka od karku w dół, przy okazji wdychając głęboko zapach skóry.  Własna, prywatna woń Illumiego była z lekka ziemista i chłodnawa, trochę ostra, ale jednocześnie łagodna, mamiąca i zupełnie uzależniająca... Może to zasługa tych wszystkich trucizn i niebezpiecznych roślin, którymi się czasem bawił, a może jego naturalnych (chyba) pokrzywowych kosmetyków do kąpieli? Szamponu czy czegoś…? W każdym razie wdychanie tego zapachu satysfakcjonowało.
- Zawsze tylko sobie igrasz - prychnął długowłosy, co jednak zupełnie nie powstrzymało niewielkiego, zupełnie odruchowego drgnięcia, gdy poczuł jak język wjeżdża w górę, a potem usta przywierają do karku, aby stworzyć tam dużą, intensywną malinkę. Tej z pewnością nie będzie mógł tak po prostu zakryć włosami. Kołnierzyki koszul i kamizelek, które posiadał były raczej luźne, niekoniecznie zdolne do bezpiecznego maskowania tak wyraźnego znaku. Mrowiąca skóra, jakby rozpamiętująca bezczelność partnera, rozpraszała jego uwagę.
- Lubię zaznaczać, że jesteś tylko mój, laleczko~♠️
Bardzo niezadowolony z “zaznaczenia, że jest tylko Hisoki” w tak wyraźnym, zupełnie niemożliwym do nieinwazyjnego, względnie trwałego zakamuflowania miejscu, sięgnął jedną ręką za siebie, aby chwycić za włosy błazna kontemplującego swe dzieło i przycisnąć go twarzą brutalnym, wręcz gwałtownym ruchem do swojego ciała. Mniej więcej do miejsca, które z taką pasja wcześniej zasysał.
- Aj ♣️ - jęknął głośno magik, drżąc z podniecenia wystarczająco mocno, aby otrzeć  o niego całego siebie przy okazji niezdarnie, niekontrolowanie, dosłownie dziko. Sądząc po wrażeniu, że coś mu ścieka w dół kręgosłupa, uderzenie musiało rozwalić błaznowi nos. I dobrze. Miał za swoje. Brunet wygiął mimowolnie wargi w nieznacznym, niemal niewinnym uśmiechu, dla odmiany wręcz pieszczotliwie przeczesując miękkie pseudo różowe włosy. Chwilkę, bo później wyginanie ręki aż tak bardzo przestało być wygodne. Poza tym nie zamierzał go rozpieścić. Coś takiego mogłoby mieć fatalne daleko sięgające w przyszłość skutki. Na przykład, niewykluczone, że Morou  zyskałby za bardzo na śmiałości, aby
zacząć częściej nawiedzać go bez zapowiedzi, albo - ah, siły wszelkie uchowajcie! - szczoteczkę czy inne swoje prywatne graty w odosobniony dom Illumiego wprowadzić. Jednorazowo lub na raty, ale z pewnością na długo. Na pewno wyganianie skądś tego dewianta było co najmniej kilka razy cięższe niż “zapraszanie”. W każdym razie, Zoldyck nie zamierzał sprawdzać osobiście.
- Jesteś dzisiaj bardzo aktywny ♦️ - zauważył złotooki, przesuwając jedną z rąk z kształtnego biodra, na którym ją opierał po zsunięciu koszuli nocnej. - To fascynujące ♥️~! Zaczynam myśleć, że zależy ci na czymś więcej niż upojnej nocy! ♣️
- Miałem ciężki miesiąc - powtórzył, jakby ta wymówka zbywała definitywnie wszelkie zaczepki czy nieścisłości.
Przymknął powieki, pozwalając ciekawskim palcom błądzić po skórze, gładzić ją z nadmiernym pietyzmem, masować, badać. Hisoka, mimo odniesionego obrażenia, wzdychał i pomrukiwał jakby to on zaznawał pieszczot, wtulając tę obolałą, uszkodzoną twarz w jego ramię i z pewnością pozostawiając na skórze następne, zupełnie nowe smugi krwi. Wilgotne usta cały czas były chciwie przyciśnięte do ciała czarnookiego, z zaangażowaniem obdarzając odpowiednio bliskie zakątki mokrymi buziakami.
Zoldyck nie lubił rozmawiać. Zaczepki w trakcie seksu z reguły uciszał szybko albo zbywał. Przede wszystkim chciał czuć dotyk. A Morou,  doskonale o tym wiedząc, nadal męczył go, drażnił, marudził. Oczywiście wtedy, gdy nie był zajęty czymś angażującym jego wstrętny, psotny umysł bardziej. Brunet zacisnął wargi w wąską linię, gdy palce kochanka zaczęły muskać stwardniałą odrobinę brodawkę. Umiejętnie głaszcząc, okrężnymi ruchami pieściły wrażliwe miejsca dookoła, bezczelnie ściskały.
- Lubisz gdy to robię, Illumi? ♠️
- Uderzyć cię znowu? - mruknął zniżonym głosem,  powstrzymując westchnienie aprobaty, gdy druga z dłoni pogładziła brzuch, wjeżdżając prędko wyżej. Wcześniej osamotniony sutek znalazł opiekę bezczelnych palców. Przyjemne ciepło zaczęło gromadzić się w podbrzuszu Zoldycka, ulotne i jednocześnie cudacznie zwarte, jak szukająca ujścia, skupiona w gromadę, chmara szukających czegoś motyli o wielkich, drażniących w ruchu wnętrze ciała skrzydełkach.
To nie tak, że był przesadnie wrażliwy, oh, z pewnością nie. To  dotyk Hisoki miał coś takiego, co sprawiało, że działał na niego bardziej niż ktokolwiek. Być może chodziło o magika w jego własnej osobie, a może o  doświadczenie w kontaktach seksualnych, ale dzięki niemu Illumiemu było dobrze. Wydostawał z zaciśniętych w wąską linię ust cichutkie westchnienia i pomruki, a jeśli naprawdę mu zależało, to nawet jęki.
Bezwstydne, kłopotliwe dźwięki, z którymi ich teoretyczny właściciel zupełnie nie wiedział co począć.
- Lubię to, lubię ♦️ - mruczał przebrzydle ucieszonym tonem złotooki, ocierając się o niego biodrami i nie zaprzestając zaczepek. Gdy  już (w swoim mniemaniu) odpowiednio kochanka podrażnił, że wystarczająco udowodnił jaki jest zdolny, skoro przez pieszczenie samych brodawek sprowokował skrytobójcę do nieznacznego drżenia, powiódł palcami w dół, gładząc umięśniony jasny brzuch jakby była to wyjątkowo fascynująca rzecz. Wynajdywał znikąd miejsca podatne na łaskotanie, wymuszając na  Zoldycku, usiłującym zachować wszelkie krępujące dźwięki dla siebie, delikatne dygotanie, a nawet zaciśnięcie jednej z rąk, wcześniej swobodnie opartych, kurczowo na pościeli.
Jeszcze niżej. Illumi sapnął głośniej, jak długie białe palce wniknęły pod materiał zalegającej na wysokości bioder nocnej koszuli. Gdy Morou owinął palce wokół jego członka, przymknął powieki, tym samym odcinając się niemal zupełnie od otaczającego go świata. W pewnym sensie został zdany na łaskę kochanka, który z nieprzemijającą ciekawością rozpoczął wykonywanie  powolnych ruchów do góry i w dół. Jedna z dłoni, w tej sytuacji zupełnie wolna, chwyciła za jasny podbródek i okręciła głowę Illumiego na ile było to możliwe. Gorące usta przywarły łapczywie do ust Zoldycka, obdarowując je mocnymi, namiętnymi pocałunkami, ale też cmoknięciami, liźnięciami i przygryzieniami. Zwinny język prawie przemknął pomiędzy blade wargi, gdy skrytobójca złapał znów w garść abstrakcyjnie różowe włosy, odciągając kochanka lekko w tył. Powieki zostały uchylone, a później to Zoldyck zaatakował, samemu inicjując mocny pocałunek po to tylko, aby osobiście wprowadzić zwinny język do buzi błazna i dokładnie zbadać każdy jej zakamarek z brutalnym zdecydowaniem. I absolutną powagą.
Hisoka w trakcie nieoczekiwanej pieszczoty wydał z siebie zdecydowanie zbyt wiele zachwyconych pomruków, zaczepnie napierając biodrami na opartego o niego kochanka, aby przypomnieć mu o swoim stanie. A był to stan definitywnego, wymagającego zaspokojenia, podniecenia. Illumiego jednak nie wciągało się tak łatwo do seksualnych gierek. Starania partnera satysfakcjonowały go, nawet jeśli tracił przez nie odrobinę głowę. I co jakiś czas wzdychał wprost w chciwe gorące usta, gdy zręczne palce sprawiały, że wypełniające podbrzusze ciepło narastało, a orgazm nadchodził nieubłaganie. Jednakże nigdy nie obiecywał być bardzo aktywnym kochankiem. Wręcz przeciwnie. Raczej sprawdzał się trochę jak kłoda w tej relacji, prędzej obiekt seksualny niż partner, co zupełnie mu nie wadziło, a Hisokę, mimo wszelkich jego teatralnych wysiłków odrobinę bawiło. I podniecało. Bo Morou nakręcało to, że jednocześnie miał nad wszystkim kontrolę i nie posiadał jej w ogóle. Świadomość, że rozdrażniony Illumi nie znajdzie ani chwili na wahania i natychmiast sięgnie po przewagę, aby okazać mu własną dominację pobudzała go jeszcze bardziej.
Zoldyck odetchnął głośniej, czując jak drapieżna ręka mocniej otula jego członek.
- Hisoka - wymamrotał złowrogo, nie zaprzestając szarpania palcami różowawych włosów.
- Tak, laleczko?~ ♠️ - zaświergotał słodko.
- Wleczesz się - zauważył niskim głosem, prowokując go jeszcze bardziej.
Hisoka, w istocie podrażniony uwagą jakoby był zbyt powolny, co wszak prowadziło do jasnego komunikatu, że nudnieje, wydał z siebie  gniewny, gardłowy pomruk. Pozostawił najbardziej potrzebujące uwagi rejony ciała kochanka osamotnione, a później wyswobodził zręcznie z chwytu bladej dłoni, płacąc za to garścią włosów. Illumi, zupełnie bez sprzeciwu wobec zalegnięcia na materacu, wygiął wargi niemal niewinnie i słodko, patrząc na mężczyznę, który siadł tuż przy nim, z góry spoglądając w jasną, nieznacznie tylko zarumienioną twarz.
- Wlokę, tak? ♠️
- Dokładnie to powiedziałem - potwierdził swobodnie.
Brew błazna drgnęła. Powiódł błyszczącymi złotymi ślepiami po całej obnażonej przed nim postaci, niecierpliwie targając palcami materiał nocnej koszuli, aby pospiesznie ściągnąć go niżej i odsłonić nabrzmiałego penisa. Ah, z góry porcelanowe ciało kochanka zachwycało jeszcze bardziej! Tylko ta nudna biała pościel, taka nijaka, zupełnie bez wyrazu! Jedyne co robiła to bezczelnie próbowała, ilekroć Hisoka obserwował drzemiącego w jej objęciach Illumiego, otulić skrytobójcę jak całun i zupełnie, absolutnie, zachować tylko dla siebie. Podła!
Wstrętna...
Ah, należało szybciutko samemu zagarnąć Zoldycka na prywatną własność!
Jeszcze raz roziskrzony wzrok objął chciwie ciemnowłosego kochanka, zanim owładnięty nowym cwanym planem Morou sięgnął w dół rękoma, poczynając ich użytkowanie od poświęcenia opiekuńczej wręcz uwagi długim, smukłym nogom, których od dawna już nie miał okazji dokładnie wymasować ani w ogóle przebadać, a przecież zawsze go korciło. Jak miałoby nie korcić skoro wyglądały tak pięknie, dużo cudowniej niż mogłyby prezentować się  kończyny jakiejkolwiek kobiety…? Dłonie magika początkowo głaskały jasne stopy. Bawiło go jak bardzo Illumiego denerwuje dotyk w takim miejscu, jak prycha cicho, ostrzegawczo niczym dziki kot, jak drga nerwowo, przyzwyczajony jednak, że pewne części jego osoby należą jedynie do niego i nie podlegają żadnej innej ingerencji. Nawet najbardziej prozaicznej. Hisoka przymrużył powieki, sunąc w górę, muskając kostki, zaczynając gładzić umięśnione, a jednak smukłe, wręcz chudziutkie łydki. Ah, one były wrażliwe!
Wbrew pozorom strasznie delikatne. I podatne na łaskotanie, zwłaszcza od spodu, gdy dotykiem zaczepić blisko zgięcia kolana, a najlepiej sięgnąć dokładnie tego miejsca. Brunet w takiej sytuacji wynikającej w innych okolicznościach niż walka, uginał nogi z zadziwiającą szybkością i zdecydowanie mocno. Można było sobie w ten sposób ładnie i sprawnie uszkodzić wścibskie łapki. Ah, ah. Należało dokonywać psot szybciutko, a później dalej podążać, ale górą, przez kolanka, też zadziwiająco chude i kościste, trochę jakby nie wpasowane w umięśnione łydki i znajdujące się wyżej, mięciutkie, jędrne uda.
-Teraz  jest ciekawiej, laleczko? ~ ♣️
Zapytał słodko, gnąc wargi w lisim uśmiechu, dumnie prezentując zadbane zęby, zdrowe i mocne, którymi tak ochoczo pozostawiał znaki swej bytności oraz miłości na jasnej, porcelanowej skórze. - A może laleczka chciałaby jeszcze? ♦️
Zoldyck zadrżał lekko, jak chciwie sięgnął już ud, zaczynając gładzić je, ściskać i bezczelnie masować, poszukując śladów  poprzednich nocy spędzonych razem. Złotooki wykorzystując ugięcie ślicznych nóżek, wślizgnął się między nie, siadając bardzo blisko, wystarczająco, aby mieć całego partnera przed sobą i dla siebie w dowolny sposób.
Oczywiście póki Illumi nie uzna, że ma dosyć tych gierek, co jednak następowało dosyć rzadko. Właściwie niemal nigdy.
Dla Illumiego, który mógł sprowadzić właściwie każdego do poziomu swojego psa, w uleganiu Morou było coś intrygującego.
Doskonale wiedział, że już dawno temu powinien coś postanowić. Zabić ową przyczynę swego wewnętrznego niezdecydowanie, znaną jako Hisoka, albo wbić w głowę różowowłosego igłę, taką jak ta, którą miał w mózgu Killua i wytresować, bo wolny, działający jedynie w zgodzie własnych interesów błazen stanowił zagrożenie...
Ale jednak był zbyt wyjątkowy.
Dzięki niemu brunet odczuwał zbyt wiele  dziwnych, mylących rzeczy. Z pewnością irytację, odrazę poniekąd obejmującą całokształt stylu bycia mężczyzny i jednocześnie nieznacznie, tak odrobinę, przejętą tymi metodami na poziomie odpowiadającym pewnej dziecięcej, niewinnej, być może też nieświadomej zagrożenia, ciekawości, a poza tym przyjemność. Całkiem dużo przyjemności. W pewnych sytuacjach, nie cały czas,  może dlatego, że ciągłe doprowadzanie rzeczy do takiego stanu byłoby dla kochanka zbyt mało opłacalne. Albo coś w podobnym guście. Niepokój? Nie, nie niepokój. Raczej chmarę wszelkiej maści obaw, podejrzliwości i nieufności sprowadzających wszystek odczuć do gotowości, aby zlikwidować Hisokę w każdej chwili, nawet wykorzystując własne ciało w razie niedostępności żadnej innej broni. Tak, tak.
Ich relacja była skrajnie oparta na szeregu kłopotów, konfliktów interesów, naprzemiennych opłat uiszczanych za liczne przysługi bądź zadania, seksie i ciągłej gotowości do dokonania morderstwa. Być może dlatego tak bardzo im to odpowiadało? Obaj przecież poniekąd żyli od zabójstwa do zabójstwa, tkwiąc w czymś co prawie można było nazwać melancholią w międzyczasie. Możliwe, że w jakiś sposób faktycznie pozytywnie wpływa na Illumiego  uleganiu woli Morou w pewnych sprawach, nawet gdy te lubieżne, duże dłonie ośmielały się dotykać jego nóg, bawić nimi, celowo doprowadzać go do granic cierpliwości w oczekiwaniu na wybuch.
Uda. Złotooki zawsze się nimi zachwycał. Illumi spod znów opuszczonych powiek obserwował jak chyli głowę, aby przesunąć bezczelnie językiem po porcelanowej skórze, kończąc ten wstrętny ruch pozostawieniem dużej, ciemnoróżowej malinki pięć lub sześć centymetrów poniżej jego biodra, tuż przy materiale bezczelnie zmiętej, pewnie gdzieś już rozdartej, nocnej koszuli.
Ciało czarnookiego praktycznie zawsze pokrywały ślady funkcjonowania w związku... relacji... Współpracy, tak, współpracy z Hisoką. Magik uwielbiał kąsać, przysysać usta do bladej skóry, czasem bezczelnie drapać swoimi okropnymi paznokciami przypominającymi szpony tak bardzo, że na długo zostawały wyraźne czerwone linie.
- Wygląda cudownie - oznajmił triumfująco, gładząc kciukiem ten duży znak, który pozostawił  chwilę wcześniej. - A tobie jak się to podoba, laleczko? ♠️
Brunet odwrócił wzrok, aby nie patrzeć wprost w jego ślepia, ale nie zasłonił twarzy ręką, uznając to za definitywnie zbyt poniżającą możliwość. Nawet jeśli zapewniłaby mu pewien komfort psychiczny. Zostawił wgniecenia na kołdrze, drapiąc ją palcami, gdy kochanek, bardzo niezadowolony z powodu zostania zbytym milczeniem, ugryzł go w udo, pozostawiając tam duży czerwony ślad złożony z kilku odcisków i maleńkich, odrobinę krwawiących, ranek.
- I~llu~mi~ twój magik chce odpowiedzi na swoje pytanie~♣️ - ponaglił go sztucznie słodkim głosem,  sunąc coraz wyżej, aż zacisnął łapska mocno na jego biodrach, doduszając je do materaca władczo. Gorący język przemknął po ugryzieniu.
- Idiota - burknął w końcu, aby uciszyć to paplanie.
- Ah, to nie odpowiedź!♦️ - skarcił go natychmiast, w tym czasie siadając na kolanach między rozsuniętymi nieprzyzwoicie nogami.
Kiedy zdjął ubranie (?) było bardzo skomplikowaną kwestią, ponieważ czarnooki, zaabsorbowany częstym przymykaniem powiek w ostatnich minutach, zupełnie nie zauważył. Możliwe, że w którejś chwili wychwycił uchem szmer opadającego na ziemię albo gdzieś na pościel materiału topu, czy szelest zsuwanych spodni, jednak najwyraźniej dosyć przywykł słyszeć takie “zakłócenia” w trakcie ich spotkań, aby nie przywiązać do tego wagi. A nawet zupełnie zapomnieć. Naturalnie jedynie w pewnych okolicznościach.
- Jak ci się podoba, laleczko?♥️ - natarczywy głos znów przerwał błogą, namiętną  ciszę wypełniającą sypialnię starego domu.
Prychnął, a później wydał z siebie zdławiony dźwięk, niepokojąco podobny do jęku, gdy Morou polizał jego podbrzusze, a później niebezpiecznie musnął wrażliwą skórę brudnymi ciutkę od krwi zębami.
- Podoba - wydusił, chwytając jedną z poduszek leżących niedaleko i zamachując na tyle na ile mógł leżąc, by uderzyć go w głowę.
Zostało to nagrodzone jedynie zdławionym ni to bolesnym, ni rozkosznym sapnięciem.
- Ale jak bardzo? ♠️ - nie dał za wygraną, chociaż pod wpływem ciosu musiał odchylić  odrobinę całego siebie i porzucić planowany atak na delikatne rejony.
- Mam uderzyć mocniej? - spytał lodowato.
Błazen zachichotał, brzmiąc przy tym trochę jak opętany, a później uniósł wyżej, wychylając do przodu.
- Ah, jaki ty nieśmiały, Illumi! Uwielbiam to! ♦️
Ręka bezczelnie pogładziła w roztargnionym, szybkim  geście zarumieniony leciutko policzek Zoldycka, a później długie palce zaczęły natarczywie głaskać wąskie wargi.
- Muszę cię przygotować, wiesz, laleczko? ♥️ - zapytał śpiewnie, milutko, oblizując lubieżnie własne usta.
Brunet prychnął, z urazą zmrużył powieki, bo zupełnie nie lubił gdy różowowłosy prowokował go do takich rzeczy na leżąco. To było zbyt niewygodne, zwłaszcza dla gardła. Miał zbyt  ostre paznokcie.
Odepchnął partnera od siebie na pewną odległość, żeby powoli unieść się do siadu. Podniecenie dręczyło go już i zaczynał trochę żałować, że celowo zaczepił kochanka, ale nie przyznałby tego za nic. Choćby nawet absolutnie nie istniała inna opcja.
Chwycił mocno za przegub zaczepiających go tak uporczywie kończyny. Wyzywająco spojrzał w migoczące oczy. Ah, tak, tego akurat Hisoka nie podejrzewał tego wieczoru. Wydał z siebie gardłowy pomruk, drżąc z ekscytacji, chociaż wciąż pozostawały mu pewne szczątki kontroli.
Illumi po nadzwyczaj gorącym, powłóczystym spoglądaniu w ślepia kochanka, przymknął powieki, odchylając nieznacznie głowę do tyłu. Wodził językiem po jego palcach powoli, leniwie, głównie samym koniuszkiem. A gdy tworzenie wzorków i szlaczków na białej skórze znudziło go, wsunął jeden do buzi, chwilę oblizując i ssąc, zanim rozchylił wargi, pozostawiając ten, a uwagę skupiając na kolejnym. Gdyby chciał patrzeć dalej w przebiegłe oblicze partnera,  podziwiałby trzepoczące powieki, co chwilę przykrywające lekko pełne pożądania i blasku oczy, wargi uchylane dla erotycznych pomruków i westchnień zachwytu, prawdziwych… a być może będących tylko szydzeniem z tego, co robiłby, gdyby coś innego poza chudymi palcami było tak traktowane.
Pozostawianie śliny na cudzym ciele  napawało go grozą, niechęcią, zawsze pewnym zdumieniem i dziwną, intrygującą satysfakcją. To kombo skrajności było nieprzyjemne. Gdzieś w głowie Zoldycka w pewien sposób szumiało, jak powracała myśl, że to skrajnie nieodpowiedzialne. Był skrytobójcą, powinien dbać w całym swoim życiu o dyskrecję i inne takie, a jednak palce były mokre od śliny i chociaż każdy z nich zdążył już potraktować z nadzwyczajną, zupełnie namiętną troskliwością, nie poprzestał na tym, co zdążył uczynić. Z gardła uciekł cichy wibrujący pomruk, gdy rozchylił szerzej te blade wąziutkie wargi, które Hisoka uwielbiał pieścić bądź dręczyć, a później wsunął do buzi trzy  naraz. Najpierw tylko ssał, uniósłszy wzrok, żeby choć moment podziwiać oblicze magika, które wyglądało na coraz bardziej zachwycone i rozpromienione z każdą chwilą. Morou dyszał, drżąc i nie odrywając od niego wzroku, nawet gdy raz po raz zamykał oczy na ułamki sekund.
- Tak cudownie, laleczko, to takie podniecające gdy to robisz, ah, ah, ah ~♣️
Mamrotał pełnym pasji głosem na pograniczu szeptu, załamującym się co chwilę.
Usiłując ignorować, w swej opinii  beznadziejnie przymilne słówka, Zoldyck skupił uwagę na wzroku przesyconym pełnym ognia otępieniem, zanim odrobinę jednak zaciekawiony tą oznaką faktycznego zadowolenia kochanka, zaczął ruszać wolno głową, otulając ciasno palce ustami i ssąc jakby robił czymś bardziej... Wyuzdanego. Opuścił powieki jeszcze raz, tym razem zamykając oczy i poświęcając uwagę nie mężczyźnie, a temu, jak na niego samego wpływało wykonywanie tak niedopuszczalnych rzeczy. Palce sięgały głęboko, gdy ssał je i pieścił językiem. Dotykały delikatnie, muskały podniebienie.  To łaskotało. Mrowiło. Im dłużej na to pozwalał i jeszcze to potęgował, tym bardziej odczuwał pewną słabość, cudaczne omamienie i uległość.
Drażniące gorąco w jego podbrzuszu, pulsujące i mrowiące jak stado motyli, rozpostarło się mocniej, a później skumulowało znacznie niżej. Zaczął poruszać głową odrobinę intensywniej, ignorując nawet te drażniące go paznokcie, gdy  wyczuł coś skrajnie odmiennego niż wcześniej. Palce podrażniły jakieś inne miejsce w środku jego buzi, zacisnął powieki mocniej, zadrżał zacieśniając chwyt mocniej na ręce kochanka i doszedł zupełnie dla siebie nieoczekiwanie, bardzo przy tym także kłopotliwie, gdy z jego gardła uciekło dużo głośniejsze niż wcześniej mruknięcie, jakie zdecydowanie nie uszło uwadze czujnego bardzo na takie drobiazgi kochanka.
-Coś nie tak? ♣️ - szepnął zaintrygowany.
Chcąc uspokoić nagłe, ogarniające go po tym cudacznym zajściu podenerwowanie, poruszył głową. Raz. Drugi. Piąty. Powoli. Wsuwając palce i wysuwając. Hisoka, w całej swej bezczelnej złośliwości zaczął nimi poruszać, utrudniając mu wykonywaną czynność i dotykając każdego zakamarka ust, gdzie mógł dosięgnąć, najwyraźniej szukając tej strefy, którą podrażnił uprzednio. Opuszki łaskotały, długie paznokcie nieprzyjemnie drapały, a w ruchliwym komplecie szybko zupełnie wybiły Illumiego z jego postanowień i uporu, tak, że wreszcie zakończył całe to przedstawienie. Porzucając dalsze zabiegi, nerwowo językiem powiódł po środku swojej buzi, dokładnie badając nim wnętrze policzków, podniebienie i nawet dziąsła, aby pozbyć się mrowiącego uczucia, które zawsze pozostawiały po sobie palce Morou, ale tym razem dużo silniejszego.
- Ah, co dalej, laleczko? ♠️ Chcesz leżeć na plecach? A może brzuszku? Klękniesz sobie wygodnie, opierając na swoim cudownym kochanku te silne ręce? ~ Wolisz inaczej? Dalej chcesz siedzieć ? ♦️
Prychnął, mordując wzrokiem bezwstydnego partnera. Usiadł wygodniej, opierając za sobą kończyny, aby zachować równowagę i rozsuwając szeroko uda. Złotooki zacmokał z zadowoleniem, nie hamując ani psotnych, pełnych podniecenia błysków w głębi oczu, które od kilku minut tylko nabierały intensywności, ani chciwego obejrzenia dokładnie jego ciała w tej pozycji.
- Cudownie! Cudownie! Wyglądasz apetycznie, Illumi! Jak prześliczne czekoladowe ciasteczko! Mam ochotę zrobić z tobą mnóstwo  niegrzecznych rzeczy! ♥️
- Rób je zamiast gadać - polecił,  łypiąc na niego poważnie. - Zanim cię skrzywdzę - dodał, bo dojście wcale nie ugasiło tego mrowiącego, ciepłego uczucia w jego podbrzuszu, a widok twardego, naprawdę dużego penisa magika w pełnym wzwodzie, wilgotnego od spływających z dziurki na czubeczku kropelek preejakulatu, wcale nie pomagał odzyskać poczucia stabilności czy chociaż spokoju.
Hisoka bezczelnie sięgnął ręką w dół, przesuwając palcami po jego udzie, a później niżej.
- Oprzyj się troszkę bardziej, laleczko. Inaczej będzie ci niewygodnie ♣️ ~
Zdecydowanie żadna rada tego mężczyzny nie brzmiała nigdy na rozsądną, niezależnie od okoliczności, a jednak powoli zajął bardziej leżącą pozycję, opierając ciało na łokciach. Magik wydał z siebie przypominający jęk odgłos.
- Cudownie. Teraz jest idealnie~ ♠️
To zawsze było dziwne. Gdy nienaturalnej długości, bezczelne palce dotykały jego odbytu, gładziły go zaczepnie opuszkami, zataczając kółeczka. Ah, Hisoka dosłownie perfidnie patrzył mu w twarz, nie potrafiąc odpuścić sobie tych niewielkich tortur niezależnie od tego jak bardzo sam był podniecony. Dupek. Cholerny drań zdolny w dowolnych chwilach do nadmiernej samokontroli! Kolejny jęk opuścił usta Illumiego  jak przymknął powieki, aby znowu uniknąć patrzenia na kochanka, rozluźniając przy tym ciało do pewnego stopnia, bo spodziewał się, że ta denerwująca gierka jeszcze potrwa. Niespodziewanie koniuszek palca wniknął do jego wnętrza, aby zacząć penetrację. Magika nie szło zatrzymać jeśli już upatrzył sobie jakiś cel. Zoldyck zacisnął wargi w bladą linię, nie zamierzając dawać mu satysfakcji nawet jeśli peszące, w pewien sposób niekomfortowe, uczucie rosło w miarę jak mężczyzna sięgał coraz dalej.
- Lubisz mnie tak ciasno obejmować, Illumi? ♦️
- Przymknij się - wycedził, poruszając nerwowo biodrami, gdy palec wniknął do końca, a Morou od razu rozpoczął poruszanie nim na wszystkie strony i napieranie na jego wnętrze.
Złotooki z dużym zadowoleniem dręczył go, patrząc jak spina mięśnie coraz bardziej, próbując powstrzymać własne reakcje na tak specyficzną przyjemność.
- Coś nie tak, laleczko? ♣️
- Nie znoszę cię - wymamrotał, czując, że drżenie osiągnęło także ręce.
- Okrutne! ♦️
Mężczyzna wygiął wargi bardziej, wymalowując na swojej twarzy jeszcze szerszy grymas radości, a później wsunął drugi palec, oboma zaczynając poruszać nawet szybciej i chętniej niż wcześniej, zdecydowanie zbyt śmiało rozgaszczajac się wewnątrz Zoldycka, coraz ciężej powstrzymującego kłopotliwe dźwięki i coraz mniej stabilnie opierającego ciało na łokciach.
Jednakże dwa palce można było prawie zignorować, chociaż zaczynało się tracić kontrolę. Kiedy Hisoka dołożył trzeci, natychmiast wsuwając wszystkie najgłębiej jak mógł dosięgnąć, Illumi wydał z siebie stłumiony jęk, a potem opadł na plecy, uznając to jednak za bardziej komfortowe niż próby wytrzymania w poprzedniej pozycji.
- Miło kiedy dotykam cię wewnątrz? ♥️ - zaświergotał zachwyconym tonem Morou. - Jesteś taki gorący i mięciutki! ♠️
- C-cicho - wydusił z siebie, odchylając lekko głowę do tyłu i drapiąc palcami materiał
pościeli tak bardzo, że w jednym miejscu w akompaniamencie cichego trzeszczenia powstało rozdarcie.
Powinien zabić Hisokę za doprowadzanie go do takiego stanu. Za karę. Żeby dostał nauczkę. Ale jednak... Jednak to ciepłe uczucie w podbrzuszu było zbyt przyjemne, aby mógł z niego zrezygnować. Sam nie był w stanie zrobić nic, co mogłoby doprowadzić go do takiego stanu, złego i przyjemnego, denerwująco bezsilnego i ciepłego, jakby dopiero co wypił gorące kakao siedząc w ciemnym, miękkim fotelu, z dala od wszystkiego, włącznie z obowiązkami, zmartwieniami i zmęczeniem. Oh, jeszcze koniecznie naprzeciwko kominka, aby móc patrzeć w ogień.
Spędziłby ten wieczór w taki sposób… gdyby nie denerwujący, niezapowiedziany gość, kolonizujący właśnie jego prywatne, wolne chwile.
- Nie bądź dla mnie taki okrutny, Illumi, laleczko! ♣️ - zaprotestował kochanek, zaczynając naciskać palcami na miejsce w środku czarnookiego, które zdecydowanie należało do najbardziej wrażliwych i podatnych wśród wszystkich delikatnych zakamarków jakie posiadał. Zoldyck zajęczał, szarpiąc w tył biodrami, by powstrzymać nadciągające tortury, ale nie zatrzymało to Morou, który natychmiast, mile połechtany  próbą ucieczki, przystąpił do natarczywego masowania
tego rejonu, co pozwalało mu czerpać więcej rozkoszy z ciasnego, pulsującego gorąca, co chwilę napinającego się i zacieśniającego wokół jego palców jak pułapka.
- Wiesz przecież, że chcę tylko sprawić ci rozkosz, prawda, kochanie? Taką rozkosz, której zupełnie nie będziesz mógł zapomnieć! ♦️ Ale ty to lubisz, co, laleczko? Gdy sprawiam, że wszystko przestaje mieć sens i robi ci się tak bardzo cieplutko ♥️ ~~
Hisoka wiedział, przeczuwał zdecydowanie zbyt wiele rzeczy. Czasem mógłby... Przynajmniej siedzieć cicho. Illumi czułby wtedy mniejsze poczucie winy  z powodu czerpanych z ich gierek przyjemności i ekscytacji, a także wątpliwości zakłócających wszystko drażniącym wrażeniem tracenia oddechu, które jednak nie było tak zupełnie złe w tym chaosie odczuć.
- Hisoka - warknął, mnąc pościel jedną z dłoni bardzo mocno. - D-doh-syć już tego - zaprotestował, zupełnie nie mogąc sobie wyobrazić jak będzie patrzył w lustro gdy znów dojdzie przez coś tak błahego, nawet jeśli dzięki kochankowi było tak bardzo obezwładniającym przeżyciem.
- Chciałbyś żebyśmy zrobili coś jeszcze milszego, Illumi? ♦️ - zapytał miękko, wbijając w jego twarz płonące jasno spojrzenie. - Żebym wszedł w ciebie swoim twardym, dużym penisem? ♠️
Brew bruneta drgnęła jak uprzytomnił sobie, że dla Hisoki nie ma żadnych zupełnie granic. I skromność też jakoś nie chce zaistnieć.  
Błazen wszystko robił z bezczelnością i chciwością, mniejszymi tylko od samozapatrzenia.
- Tak - wycedził. Nie miał siły na bezużyteczne kłótnie. - Pos-piesz się.
Morou wysunął palce z jego wnętrza, na co Zoldyck odetchnął z najprawdziwszą ulgą, zanim wścibskie ręce chwyciły go mocno za uda, rozchylając je szerzej i przy okazji masując dosyć brutalnie.
Hisoka był nieprzeciętnie dużego rozmiaru. Niestety na tym polu nie musiał jedynie rzucać pustymi przechwałkami.
- Gotów? ♣️
Warknął ostrzegawczo, usiłując złapać poduszkę znad swojej głowy, tę, której jeszcze nie wykorzystał w taki sposób, aby kochanka uderzyć. Zanim jednak tego dokonał, złotooki naparł na niego. Twarda główka przecisnęła się przez ciasny pierścień mięśni, wydostając z gardła głośny, wibrujący jęk. Materiał wypadł z zaciśniętej na nim dłoni, a głowa spowita miękkimi  czarnymi włosami wtuliła się w materiał białej kołdry.
To zawsze było dużo dziwniejsze niż palce. Grubsze, wypełniało go bardziej w środku, zupełnie absolutnie po brzegi, rozciągało... Mężczyzna najpierw był ostrożny. Uważał, wślizgując się coraz głębiej, mrucząc i sapiąc z zachwytu, bo zdecydowanie zawsze warto było panować nad sobą, aby później poczuć jak kochanek zaciska na nim mięśnie i słuchać jak wzdycha, czasem jęczy lub nawet warczy. Z gniewu i niecierpliwości, oczywiście. Wszak jego słoneczko, skarb uroczy, laleczka przemilusia nie znosił czekać zbyt długo.
Gdy wszedł do połowy, stracił cierpliwość i jednym płynnym ruchem sięgnął samego końca.
Skrytobójca nabrał gwałtownie tchu.
- I-idiota! - wydyszał, zaciskając powieki i próbując odzyskać opanowanie. Pośpiech różowowłosego to nie był dobry sposób przejścia do rzeczy. A na pewno nie taki, który odpowiadał Illumiemu.
- Ah~! Nie ściskaj mnie tak mocno!~ ♦️
- Idiota - powtórzył, próbując rozluźnić mięśnie, aby szybciej przejść do porządku po tym brutalnym wstępie. - Są dużo przyjemniejsze rzeczy.
- Już, już, laleczko. Zaraz ci to wynagrodzę ♥️ - zapewnił energicznie.
Nie był kimś rzucającym słowa na wiatr, chociaż dla przyjemności potrafił doskonale łgać. Illumi poczuł nieznośne ciepło rumieńca na policzkach, gdy kochanek zsunął ręce niżej, po to, aby chwilę później oprzeć łydki na swoich ramionach. To wypełnienie wewnątrz stało się odrobinę mniej drażniące, ale to musiało starczyć, ponieważ powolne, głębokie ruchy zostały zaczęte jeszcze zanim zdołał odetchnąć choćby jeden raz.
Lubił takie tempo, chociaż dekoncentrowało jego zmysły. Niespieszne i intensywne ruchy, sięgające w głębi zakamarków, które pod samym muśnięciem sprawiały, że wzdychał cicho sprawiały mu największą przyjemność. Morou zresztą też za nimi przepadał. Najlepiej odczuwał każde spięcie mięśni partnera, gdy mógł się nimi sycić. A nie byłoby to możliwe w nadmiernym pośpiechu.
- Tyle razy już uprawialiśmy seks, Illumi ♠️ - wydyszał, zachowując odpowiedni rytm. - A ty wciąż reagujesz jakby to był pierwszy! Ah! Cudownie! ♥️
Był taki czas gdy Hisoka Morou miał wielu kochanków. Wystarczająco, aby nie mógł przypomnieć sobie ani ich imion, ani twarzy. Jednakże żaden z wcześniejszych z pewnością nigdy nie działał na niego jak Illumi Zoldyck, niepozorny, zazwyczaj wyglądający raczej nie zachęcająco młody mężczyzna z oczami, w których obserwator mógł doszukać się dokładnie tego samego, co odnalazłby próbując znaleźć dno starej studni, czyli ni mniej, ni więcej niż skręcenia karku. I jeszcze cudownie miękkimi, długimi włosami w dotyku przypominającymi jedwabne pasma. Illumi przypominał raczej pustą skorupę i zwiastun złego losu niż kochanka, mogącego doprowadzić magika megalomana do szału, a jednak...
Jęknął głośniej, chłonąc z rozkoszą miękkość skóry, którą miał przyjemność cały czas bez przerwy pieścić palcami i zagłębiając się jednym ruchem najbardziej jak mógł w upragnionym ciele.  Wszyscy, z którymi dotychczas uprawiał seks tak po prostu tracili głowę i podczas seksu jęczeli do zdarcia gardła, oddając mu wszystko czego chciał, nie wiedząc nawet, w którym momencie zatapiał kartę do gry w ich gardłach albo robił coś jeszcze innego, równie skutecznego. Zoldyck drżał. Drżał, leżąc na twardym łóżku napięty jak struna, z rękoma targającymi bardziej i bardziej paskudną białą pościel, a spomiędzy jego ust uciekały tylko ciche westchnienia i stłumione jęki, których nie był już w stanie powstrzymać.
Illumi nawet najbardziej oddany jego pieszczotom, rozkoszy jaką mógł dostać - nigdy nie przestawał czuwać. To czyniło go prawdopodobnie najbardziej pociągającą osobą na całym świecie. Bo jeśli nawet jęcząc i kochając się z nim, nawet dochodząc i zalegając półprzytomne na łóżku był w stanie odeprzeć nieoczekiwany atak natychmiast i zaraz potem wyprowadzić zabójczą kontrę... To jak -  JAK?! - mógłby nie być najbardziej cennym, najbardziej słodkim ze skarbów, owoców, których Hisoka pożądał?
Nie mógłby nie być.
Poruszył biodrami mocniej,  zanurzając się głęboko, marząc, aby sięgnąć jeszcze dalej.
Illumi był naprężony jak struna, oddychał coraz ciężej i szybciej, powieki mu uroczo trzepotały - odsłaniały i zasłaniały cudowne czarne oczy, których barwa wyglądała na głębszą i ciemniejszą niż zazwyczaj.
- H-isoka - wydyszał słabym głosem, brzmiącym jak słabe echo okrzyku,  napinając wszystkie mięśnie, gdy wszedł bardziej pod kątem niż wcześniej, ciekaw co dostanie w nagrodę za taką inicjatywę.
- Tak, laleczko? ~ ♣️
Nowy sposób poruszania wyraźnie przypadł jego kochankowi do gustu, sądząc po cudownych dreszczach przechodzących ciało Zoldycka i wszystkich innych mniej lub bardziej wyraźnych znakach, do których oczywiście poza jękami trzeba było zaliczyć też tak cudowne rzeczy jak rumieniec odznaczający czerwienią  bladą twarz.
- M-mocniej - wydyszał.
- Jak sobie życzysz! ♦️
Również ucieszony ze swoich nowych ruchów, przyspieszył bardzo, dysząc coraz ciężej i pojękując. Oh tak. Tego chciał. Chciał uprawiać z nim seks tak bardzo, że obaj stracą zmysły, oszaleją z rozkoszy, zatracą się... Ah! Uwielbiał to uczucie, że już żaden z nich nie ma kontroli i jedynym celem jest osiągnięcie spełnienia.
Zaczął dygotać, tracąc rytm. Sapiąc  przyspieszył najbardziej jak był w stanie, poddając się chaosowi pożądania.
- Illumi... Illumi... Illumi ~~ ♠️ laleczko! Cudownie, cudownie, ahh! ~
Illumi, najwyraźniej nie będąc w stanie wydusić z siebie  już niczego, niemo poruszał ustami, drąc palcami białą pościel.
Pragnął zmusić go, aby wydał z siebie dźwięk. Sprawić, że wynagrodzi jego pieszczoty i starania w wyjątkowy, niemożliwy do zdobycia dla innych sposób. Zacieśnił ręce na miękkich udach, wbijając w nie paznokcie aż do krwi. Poruszając biodrami  inaczej, zupełnie zburzył ich układ i nogi Zoldycka straciły oparcie na jego ramionach. Brunet rozchylił je
szeroko,  chyba najszerzej jak był w stanie.
- Jakże piękny obrazek! ~♣️
Wyjęczał niemal histerycznie. Rozkoszne dreszcze i mrowienie przepełniały go. Nie jedynego. Impulsywnie wyciągnął jedną z dłoni w górę, chwytając twardego, pulsującego penisa i zaczynając pieścić intensywnymi, szybkimi ruchami. Brunet nie wytrzymał tej dodatkowej, nadmiernej pieszczoty. Hisoka przeniósł wzrok na zarumienioną twarz, aby z rozkoszą odkryć kilka migoczących w blasku świec, pojedynczych łez spływających po policzkach. Wykonał jeszcze kilka pchnięć i czarnooki wydał z siebie zdławiony, ochrypły odgłos podobny do okrzyku, dochodząc jednocześnie. Gdy partner, o ile było to możliwe, zacisnął  na nim ciało jeszcze mocniej, osiągnął szczyt przylegając ciasno do bladego, drżącego ciała. Tkwiąc wewnątrz kochanka, osunął się lekko, opierając policzek na jego torsie i dysząc. Gorącym oddechem owiewał jasną skórę mokrą i błyszczącą od kropelek potu.
-Było tak dobrze, co, laleczko? Tak ahhh~ ♥️
Mimowolnie odetchnął głęboko ostrzejszym, znacznie intensywniejszym zapachem.
Zoldyck nie odpowiedział, wbijając pusty i zmęczony wzrok w sufit. Ah, ah. Wspaniały, ponętny widok. Gdyby Hisoka nie był bardzo ukontentowany możliwością leżenia na nim, z pewnością uniósł by głowę, aby rzucić okiem na przemykające po twarzy, nieznaczne drgnięcia świadczące o tym, że brunet zaczyna odczuwać wyrzuty sumienia z powodu ich rozkosznego wieczoru.

Kilka minut Hisoka z przyjemnością nakrywał sobą mniejsze odrobinę ciało i rozkosznie pomrukiwaniał gdy kochanek zaczynał się rozluźniać, a przynajmniej próbował to zrobić. Ah, zaczynający wyrzucać sobie zapomnienie i grzeszki Illumi na początku dosłownie pulsował, zaczynając dochodzić do siebie, aby później znowu spinać wszystkie mięśnie nerwowo.
- Chce tu tak z tobą leżeć, laleczko ♦️ - wymruczał. - Nie masz nic przeciwko, prawda?
Dłoń bruneta, gdy próbował ją podnieść, zahaczyła o rozdarty materiał jego białej nudnej pościeli.
- Złaź - wymamrotał złowróżbnie.
Morou niechętnie wyszedł z niego, zakańczając swe leniwe spoczywanie w bezruchu.
- Ojej, tak tego dużo, skarbie? ~ ♠️
Zaćwierkał słodko, patrząc na lepką białą substancje wypływająca z gorącego wnętrza. Zoldyck prychnął.
- Zniszczyłem pościel - poinformował chłodnym, niezadowolonym tonem.
Ah, Hisoka naprawdę nie planował spędzić tego wieczoru w taki sposób! Czarnooki zepchnął go z łóżka, a później nago chodził po domu, szukając nici i innych narzędzi służących do szeroko pojętych prac ręcznych związanych z szyciem i wyszywaniem. A na końcu zdjął podartą poszewkę, pieszczotliwie odnalazł rozdarcia i zaczął zszywać.
- Skaaarbie, żartujesz sobie? ♣️  - wyjąkał żałośnie, opierając podbródek na pokąsanym udzie  i wbijając w niego smutne spojrzenie. Miał klęczeć samotnie na ziemi i znowu zaczynać podniecać coraz bardziej patrząc na seksowne ciało bruneta, zupełnie niedostępne, z rękoma absolutnie nieosiągalnymi, bo zajętymi opieką nad poszewką dla kołdry?!
- Siedź - burknął, czyżby obrażony(?), Illumi. - Jak spróbujesz czegoś dziwnego to cię uderzę - dodał ostrzegawczo.
- Oczywiście, oczywiście ♠️ - pokiwał głową, mimowolnie błądząc wzrokiem w dół, między ponętne uda.
Ah, cóż by się stało, gdyby otoczył opieką tą ciasną szparkę, z której nadal wyciekała leniwie  sperma? Przecież Illumi z pewnością nie lubił sam pchać tam paluszków, aby dokładnie umyć wrażliwe zakamarki, na pewno nie byłby zły za udzielenie mu małej pomocy! Ah, na sto procent nie!
Palce Hisoki ciekawsko sięgnęły między porcelanowe uda, drugi raz tego dnia. Najpierw Illumi zadrżał, nabierając niespokojnie powietrza, a później skierował gniewne czarne spojrzenie w dół i marszcząc brwi odepchnął magika.
Morou przewrócił się do końca z cichym sapnięciem i spojrzał na kochanka z gorzkim zawodem. Nie wyglądało to za dobrze  z resztkami krwi na twarzy.
- Nie mogę ci pomóc ani troszeczkę? ♦️
Zapytał, robiąc najsmutniejszą, ale przy tym wciąż zupełnie teatralną, minę na świecie. Zoldyck odwrócił głowę.
- Nie. Jeśli chcesz zostać na noc to masz  absolutnie przestać mnie dotykać.
- A-ale...! ♣️
- Inaczej - zaczął złowróżbnie, najwyraźniej skończywszy już swoje mamrotanie, przeklinanie uległości i tak dalej. - Połamię ci ręce i nogi.
- Illumi... ♦️- Hisoka, ubierający swój komplet prawdopodobnie po to tylko, aby przekonać kochanka o umiarkowanie dobrych zamiarach, z pewną konsternacja rozejrzał się po pomieszczeniu, bardzo uważnie, szukając koszulki. - Widziałeś może... Chwila... Czy ty łatasz pościel moim topem?♣️
- Jest biały. A ją podarłem przez ciebie - brunet nawet nie podniósł głowy, z zaangażowaniem niespodziewanym jak na niego przyszywając kawałki garderoby magika, aby ukryć ślady  własnego popadnięcia w rozkoszne szaleństwo.
- A w czym ja wrócę do hotelu jutro rano? ♠️
- Możesz tak.
- Ah, wypuścisz mnie ze swojego domu półnagiego? ♦️ Co pomyślą sobie sąsiedzi? ♣️
- Nie mam sąsiadów, Hisoka. Mieszkam w lesie.
- A jeśli rodzice wyślą kogoś, aby sprawdził co z ich słodkim syneczkiem i zobaczą paradującego po okolicy, seksownego, ponętnego magika? ♥️
Brew Illumiego drgnęła
- Absurd. Rodzice mi ufają.
- A jeśli jednak kogoś wyślą? Może z zadaniem dla swojego syneczka? ♠️
Czarnooki zmrużył powieki.
- Dam ci sweter.
- Ten brzydki, brązowy? ♦️
- Zielony. Siedź cicho. Dekoncentrujesz mnie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro