Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Kawiarnia



Białowłosy mężczyzna mijał przejeżdżające auta powoli zmierzając w stronę kafeterii na spotkanie ze swoim dawnym przyjacielem. Leniwie podniósł głowę ku niebu szukając chociażby jednego znaku przesądzającego o zmianie pogody. Niespodziewanie mała błękitna kropelka rozbiła się o jego nos informując o nadchodzącej burzy. Bing Hua cicho westchnął a następnie poprawił swój szary bawełniany szal. Z chwili na chwilę deszcz przybierał na sile zmuszając go do przyspieszenia dotychczasowego tępa. Poirytowany ciągle zmieniającą się pogodą Nowego Jorku jedynie pokręcił głową

-Nawet pogoda w moim poprzednim miejscu zamieszkania nie była aż tak nieprzewidywalna- mruknął do siebie rozglądając się za miejscem spotkania.

Dojrzawszy kawiarnię po drugiej stronie ulicy, uważnie sprawdził czy przypadkiem coś go nie przejedzie podczas przechodzenia przez ulicę, po czym ruszył w jej stronę. Zatrzymał się przy drzwiach. Nacisnął klamkę chwilę po tej czynności uderzył w niego ostry ale przyjemny zapach dopiero co mielonej kawy, a także usłyszał cichy odgłos dzwonka powieszonego nad wejściem. Wnętrze sklepiku pomalowane było na wiele odcieni zieleni, na suficie porozwieszane były różne gatunki kwiatów wijących się w dół, a przyjemna atmosfera tego miejsca zachęcała do pozostania tu na dłużej. Bing Hua zaczął rozglądać się za swoim przyjacielem w zatłoczonej kawiarni. Znalazł go w rogu przy oknie siedzącego i rozkoszującego się jedną z książek, którą niedawno wydał.

-A jednak zainteresowała cię moja książka- Białowłosy mężczyzna uśmiechnął się ukradkiem, odsunął krzesło i na nim usiadł. -Nie sądziłem, że kiedykolwiek się do nich zabierzesz Li.- położył swoje ręce na stole, a następnie podparł brodę.

-Hm?- mruknął zdziwiony Li Shizi. –Oh, witaj Bing. Nawet nie zauważyłem kiedy tu podszedłeś- lekko zakłopotany brunet posłał mu ciepły uśmiech.-Szczerze mówiąc wziąłem ją z nudy. Dobrze wiesz jak trudno mnie zachęcić do czytania.- Cicho się zaśmiał. Nagle dostrzegł szramę na lewym policzku jego towarzysza. -Coś ci się przydarzyło kiedy byłeś u rodziny?

-Ah, to- delikatnie przejechał palcami po zasklepiającej się już ranie. -Zrobiłem sobie to przy podawaniu mamie pudła leżącego na naj wyższej szafie. Nie zauważyłem kryształu, który na niej leżał. Pamiętasz wykopaliśmy go jak byliśmy dziećmi.

-Naprawdę dalej go masz?- zdziwiony podniósł brwi.

-Oczywiście! Dlaczego miałbym pozbywać się tak wspaniałego skarbu.- Bing Hua pomachał ręką odganiając napływające wspomnienia z dzieciństwa. -A wracając do tematu mojej książki. Co o niej myślisz?- wskazał na spoczywającą obok Liego książkę.

-Czekając na Ciebie udało mi się przeczytać kilka kartek. Początek zaczyna się naprawdę ciekawie. Tak naprawdę to wczoraj ją kupiłem i nie miałem czasu na jej przeczytanie. Wiesz co myślę o książkach, lepiej poleżeć na kanapie.

-Cieszy mnie to co słyszę. Mogę ci powiedzieć tylko jedno im dalej zajdziesz tym historia będzie ciekawsza.

Zabiegana kelnerka nareszcie znalazła czas na podejście oraz spisanie zamówienia dwóch dżentelmenów siedzących w rogu kawiarni. Zdziwiło ją nieco niecodzienne zamówienie. Nie każdy wie o specjale tej kawiarni. Pośpiesznie przeszła pomiędzy klientami po czym znikła w kuchni.

Bing Hua oraz Li Shizi nie musieli długo czekać na kelnerkę, która po chwili wróciła z dwoma kwiatami zrobionymi z jabłek i ciasta francuskiego , ristretto oraz mecchiato. Mężczyźni podziękowali a następnie zabrali swoje zamówienia.

-Czy to jest to najlepsze ciasto w tej okolicy?- Bing Hua pchnął widelcem kwiat , który nabił się na jego widelec.

-Przecież jest wspaniałe. Nie mogę oderwać od niego wzroku. Jest naprawdę smaczne - rozkroił ciasto, po czym włożył je sobie do ust.

Nie specjalnie zachęcony tym Białowłosy ukroił kawałek ciasta ale dopiero po chwili namysłu je zjadł. To co mówił Li okazało się być prawdą. Delikatny i słodki smak jabłka rozpłynął się w jego ustach. Jego wyraz twarzy zmienił się.

Li widząc reakcje swojego przyjaciela uśmiechnął się, po czym sam wrócił do rozkoszowania się niezwykłym ciastem.

Wiele osób opuściło kafejkę. Głośne i zatłoczone miejsce zamieniło się w ciche i spokojne. Nagle rozległ się cichy odgłos dzwonka, którego do tej pory nie można było usłyszeć. Do środka wszedł wysoki mężczyzna, który okazał się reporterem. Na szyi zawieszony miał aparat, za uchem sterczał mały, pogryziony ołówek. Nikogo jego postać nie zainteresowała. Bing Hua na początku go nie zauważył, zajęty był rozmową z Lim Shizi. Reporter zaczął iść w ich kierunku.

-Pan Bing Hua? Witam jestem Lu Jin z gazety "Sierpówka" chciał bym Panu zadać parę pytań dotyczących ostatniej książki.

Li Shizi zmierzył go ostrym spojrzeniem. Jego brązowe oczy nie były zadowolone. Bing Hua niechętnie przerwał rozmowę . Cenił swoją prywatność. Odwrócił się do Lu Jina. Zniechęconym głosem rozpoczął rozmowę z nieznajomym.

-Może Pan zaczynać- mówiąc to złapał się za zmęczone skronie i zaczął je rozmasowywać.

-A więc co nakłoniło Pana do napisania noweli o starożytnych Chinach?- wyjął długopis i mały notesik czekając na odpowiedź.

-Hm, myślę, że to jak długo tam żyłem i jak wiele się o nich dowiedziałem było głównym powodem napisania tej książki

Reporter zadał jeszcze 5 pytań Bing Hua po czym zamknął swój notes. Li przez cały czas uważnie mu się przyglądał myśląc o czymś. Nagle go olśniło.

-Lu Jin? Ten Lu Jin, który zrobił dziurę pani Zhang w płocie ?

Reporter wcześniej ignorował mężczyznę siedzącego obok lecz kiedy usłyszał go obrócił się w jego stronę.

-Li..? To ty? Ale urosłeś- zaśmiał się. -Chwila jeśli to jest ten Li to czy..-powoli jego wzrok przeniósł się na mężczyznę obok.

-Tak jestem tym samym starym Bing Hua , z którym zawsze łapałeś żaby- mężczyzna uśmiechnął się, a następnie spojrzał na Lu Jina.

-Jak ten świat jest mały- reporter się roześmiał.

-Święta prawda. Lu Jin! Li Shizi! Proponuję spotkać się. Może w środę?

-Chętnie - brunet wstał i zaczął się już szykować do wyjścia.

- Oczywiście. Zdzwonimy się we wtorek.- dodał Lu Jin .

Wymienili się jeszcze numerami telefonów.

Tak skończyła się nioczekiwane spotkanie trójki przyjaciół , których losy splotły się po wielu latach. Ta historii dla jednych może wydawać się prosta oraz pospolita dla mnie jest ona jedyna w swoim rodzaju.


--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Hmm.. Od lat nie opublikowałam żadnych moich opowieści oraz jakichkolwiek one shotów na wattpad'zie (dosłownie od 2 lat). Wieć pora to zmienić! 
O to jest jedna z moich lepszych prac na polski. Szczerze przez ostatnie lata nie specjalnie skupiałam się nad pisaniem ale uważam, że jeśli się za nie wezmę to nawet nie źle mi ono idzie. 
Swoją drogą wszystkim czytelnikom życzę spokojnego wieczoru / miłego dnia 💖

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro