Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział IV

Jest 31 lipca,niedziela.

Wstałam o 6:30,żeby iść pobiegać.Wzięłam prysznic,a po nim nim ubrałam się w przygotowane wcześniej ubrania do ćwiczeń.Zeszłam na dół,aby przyrządzić sobie śniadanie i pierwszym pomysłem co mogłabym zjeść wpadł mi do głowy omlet,więc czym prędzej zabrałam się do jego wykonywania.

Po zjedzonym śniadaniu i odpoczęciu po nim udałam się do truchtem do pobliskiego parku gdzie zawsze ćwiczyłam.Skończyłam biegać,a przebiegłam około 6-ciu kilometrów i nagle poczułam,że robię się coraz słabsza,a powieki coraz cięższe.Czułam już jak opadam w dół,gdy nagle ktoś mnie złapał i posadził na ławkę.Był to chłopak i dziewczyna,których też zawsze widzę z rana w parku.Posiedzieli ze mną i kiedy poczułam się lepiej podziękowałam im za to,iż mi pomogli.W końcu każdy udał się w swoją stronę i teraz przemierzałam samotnie wśród pustej,zarośniętej przez drzewa alei.Idąc zauważyłam za sobą postać wysokiego,posturnego mężczyzny,więc przyspieszyłam kroku.Bałam się,ponieważ jestem sama,a daleko mi jeszcze do wyjścia z tego cholernego parku,najgorsze było to,że poruszaliśmy się w tym samym tępię.Nie mam wyjścia muszę biec,czuję się coraz gorzej na prawdę nie mam sił już biec ale na szczęście strach tak mnie na pędza,że i tak muszę,a mężczyzna w najlepsze biegnie za mną.Płaczę jak głupia,nie wiem czy dam radę mu uciec zastanawiam się czy tak właśnie będzie wyglądał mój koniec. Nawet nie zauważyłam,że wybiegłam jakby na główną drogę ale mężczyzna teraz był bliżej mnie niż poprzednio więc wbiegłam do siedziby OSP i zaryczana mówiłam co się działo.Czworo strażaków pobiegło za tamtym gościem i już po chwili wrócili z nim do jednostki po czym zadzwonili na policję.Gdy przyjechali musiałam złożyć zeznania,a po nich jeden z funkcjonariuszy powiedział mi,żebym się nie bała bo już nigdy nie będzie mi zagrażał,a oni będą dość często monitorować park.Przyznam trochę odetchnęłam z ulgą,aczkolwiek dalej się trzęsłam,więc mili strażacy podwieźli mnie wozem do domu.

   Weszłam do domu,a moja rodzicielka rzuciła się w moje ramiona.... Wskazywało,że już o wszystkim wie.Udałam się do pokoju,gdzie dałam upust swoim emocją,a następnie wzięłam prysznic i szykowałam się na spotkanie z Patrykiem.Nagle zadzwonił mój telefon i jak się okazało był to właśnie Patryk,więc o wilku mowa.

-Cześć,za jakieś dwadzieścia minut będę po ciebie.Już nie mogę się doczekać spotkania.

-Hej,okej to ja idę się szykować.

Jestem już gotowa więc wyszłam przed dom i czekam na niego.Zauważyłam Patryka więc zmierzam w jego stronę i przyznam,że na prawdę nie mam pojęcia gdzie On ma mnie zamiar zabrać.

-Cześć-Wołał z daleka z uśmiechem.

-Hej,mogę wiedzieć gdzie mnie zabierasz?

-Tam gdzie wrócą twoje wspomnienia.-Powiedział z pewnością w głosie.. 

-Mhm,chyba domyślam się gdzie.

Tak jak myślałam udaliśmy  się na pewien most gdzie się wdrapywaliśmy.Tam zawsze było fajnie,a obok znajdywał się plac zabaw gdzie jako dużo mniejsi zawsze się bawiliśmy.Pamiętam do dziś jak pomagał przechodzić mi przez takie jakby skałki.Trzymał mnie zawsze wtedy za rękę. Przyznam się,że tak wspomnienia wróciły,ale chyba nic więcej.Znaczy się w pewien sposób mi na nim zależy,ale jak na przyjacielu.Po tym jak mnie odrzucił zrozumiałam,że zawsze byliśmy tylko przyjaciółmi więc po kilku miesiącach wybiłam sobie go z głowy jako kogoś więcej i zdaję mi,że już tak będzie.Ale te popołudnie było na prawdę udane i poczułam się jak kilka miesięcy temu.

-I co? jak się bawiłaś?-Powiedział uśmiechając się.

-Bardzo fajnie,dziękuje za ten dzień.-Odesłałam mu uśmiech po czym szturchłam go w ramię,a on zaczął mnie gonić więc biegów w ten dzień miałam na prawdę dużo.

  Jestem w domu.Jedyne o czym pomyślałam od razu po wejściu to Dominik.Przyznam się,że podczas spotkania z Patrykiem myślałam o Dominiku,który sam ostatnio szalał na placu zabaw.Przypomniałam sobie,że przecież miałam do niego zadzwonić kiedy będę już po''załatwionej sprawie'' więc czym prędzej chwyciłam telefon i wybrałam jego numer.

-Dzień dobry,co pani porabia?-Słychać było,że chyba jest szczęśliwy z powodu telefonu więc zrobiło mi się bardzo milusio.

- A no witam,witam.Właśnie załatwiłam co miała załatwić i jestem wolna.

-To znaczy,że mogę po ciebie za godzinkę być ? 

-Czekam z niecierpliwością-Odpowiedziałam z lekkim śmiechem.

-To za godzinkę będę,idę się szykować i po ciebie jestem Oluniu.Tylko podaj mi adres bo bez tego lipa.

-Dobrze,bedę czekać,a adres wyślę sms'em.Do zobaczenia.

    Przebrałam się w dużo ładniejszy strój,zrobiłam lekki make up i wyprostowałam włosy,żeby były bardziej ułożone.

usłyszałam pukanie do drzwi więc zbiegłam na dół jak szalona,żeby szybko otworzyć drzwi.W drzwiach stał oczywiście Dominik.

-Gotowa? A no i proszę kwiaty,należą ci się-Puścił mi oczko i się uśmiechnął.

-Nie trzeba było,są śliczne dziękuję.I tak gotowa-przytuliłam go na podziękowanie.

    Zabrał mnie do prześlicznej knajpki z bardzoo dobrym jedzeniem.Przez cały czas rozmawialiśmy i zeszliśmy na temat co byśmy chcieli robić w przyszłości.

-No i jakie masz zawodowe plany na przyszłość?-Mówił miną ciekawskiego i robił głupie miny przez co zaczęłam się śmiać.

-Chciałabym pracować w jakiejś korporacji i zarządzać ludźmi.A twoje plany jakie są ?

-To ci powiem,że będziemy razem zarządzać i będziemy szefami szefów.- Mówił śmiejąc się.

-Tak,tak.

-No tak. Moi rodzice założyli korporacje,która świetnie prosperuje od kilkunastu lat,a później oczywiście ja mam przejąć biznes. Mam nadzieję,że z tobą-Puścił oczko i objął mnie ramieniem po czym przytulił się do mnie.Oczywiście nie zapominam tez o karierze piłkarskiej bo chyba bym zgłupiał.

- No tak trzeba się spełniać w czymś w czym jest się znakomitym.

- Oj ale mi schlepiasz,nie przestawaj-Wybuchnął śmiechem.Jeśli byś chciała wpadnij jutro na mój mecz było by mi bardzo miło i na pewno wielka motywacja,żeby być lepszym jeśli patrzy na ciebie najlepsza osoba na świecie dla ciebie.

-Teraz to ty przesadzasz.-Jak to mówił to ja się na prawdę zaczerwieniłam cała jak burak.Wracając do tematu,to tak chętnie wpadnę i będę ci kibicować :)

-Na prawdę?Świetnie.To ja podjadę po ciebie o 16 bo mecz zaczyna się o 18 ale to jeszcze gdzieś cię wyrwę-Widać było,że jest szczęśliwy i zadowolony z tego.Jakie to miłe uczucie gdy na prawdę komuś na tobie zależy.

-Będę czekać.-Nagle złapał mnie za rękę i mocno do siebie przytulił jakbym co najmniej miała mu zaraz uciec,więc trochę się śmiałam.

  Kiedy wyszliśmy z knajpy udaliśmy się na spacer,a następnie do galerii.Kiedy poszłam nam kupić lody dla mnie pistacjowe,mięta z czekoladą i malaga bo je uwielbiam a dla niego malaga,pistacja i ananasowe.Dominik gdzieś zniknął więc czekałam na niego na ławce,kiedy przyszedł miał torebkę z Apartu.Usiadł koło mnie i..

-Mam coś dla ciebie.Mam nadzieję,że ci się spodoba.

-To miłe z twojej strony,ale ja się na prawdę głupio czuję kiedy wydajesz na mnie swoje pieniądze.

-Przestań.Dla ciebie mogę zrobić wszystko i jeśli mogę ci coś dać to zawsze będę to robić-cmoknął mnie w polik i podał torebeczkę.

-Ale śliczne,dziękuję.Aczkolwiek to ma być ostatni raz,zrozum,że mi jest tak głupio.-Przytuliłam go za podarunki,a był to złoty zegarek i bransoletka z grawerem naszych imion i data naszego poznania więc musiał to zamówić już wcześniej.

-Nie masz za co dziękować dla ciebie wszystko a teraz chodź-Chwycił mnie za dłoń i udaliśmy się ponownie na spacer.

  Doszliśmy już do tego nieszczęsnego parku i wszystko sobie przypomniałam miałam łzy w oczach bo to wszystko wróciło.To było na prawdę straszne.

-Ola,co się dzieję?Coś zrobiłem?

-Nie,po prostu dziś miałam przykry incydent w tym parku i po prostu wszystko sobie przypomniałam.

Opowiedziałam mu całą historię po czym mnie przytulił i powiedział,że już dobrze i jestem przy nim bezpieczna.Miał rację czułam się przy nim bardzo bezpieczna i szczęśliwa.Dobrze na mnie działał,a w dodatku będąc z nim tracę rachubę czasu.

- Hmm chyba muszę iść do fryzjera,nie sądzisz?

-Nie jest źle,ale przydało by ci się- szturchłam go delikatnie w ramie.A On przerzucił mnie na plecy i wbiegł ze mną na fontannę.Byłam cała mokra,ale on też.

-Widzę,że jak zacząłeś znajomość tak chcesz ją skończyć-zaśmiałam się i on również.

Zadzwonił mu telefon i jak się okazało był to jego tata.Przekazał mu przez telefon,że ma się wstawić w wskazane przez niego miejsce i zaraz po niego przyjedzie bo muszą wylecieć na miesiąc do Hiszpanii.Więc łącznie z tym mają wiele spraw do załatwienia.

     Czułam się jakby cały mój świat właśnie się burzył...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro

Tags: