Rozdział III
Tak jak mówiłam wszystko wróciło w jednej chwili,nie wiem co teraz. Zadaje sobie pytanie czy to na prawdę czy jakiś głupi żart.
- Ola,daj mi szansę proszę.Na razie niech wrócą nasze dawne relacje a potem znowu poczujesz to co czułaś i obiecuję. Będzie nam dobrze,sama to wiesz.
-Nie zrozum mnie źle,ale jakbyś do mnie coś czuł powiedziałbyś mi to kiedy z tobą o moich uczuciach do ciebie rozmawiałam.
-Olka,ale ja..ja nie wiedziałem co mam o tym wszystkim myśleć. Przerosło mnie to najzwyczajniej... Zrozum bałem się ciebie stracić jako przyjaciółki,a to i tak się stało. Wiesz jak mi źle?-Mówił z lekkim drganiem w głosie,a jego oczy potwierdzały,że może to być prawdą.
-Skończ,pomyśl jak ja się czułam.Chciałam o tobie zapomnieć,a ty mi to utrudniasz.
-Daj nam szansę od nowa.Zacznijmy od zera,proszę.
-Wróćmy do przyjaźni,dalej się zobaczy.-Sama nie wiedziałam co mówię byłam rozdarta między wszystkimi tymi uczuciami.- Czułam,że do moich oczu pomału napływają łzy.
- Chodź tu do mnie-Podszedł i przytulił mnie.Uwielbiałam zawsze być w jego ramionach,czułam się w nich najbezpieczniej.
- Nie zrozum mnie źle,ale ja na prawdę nie wiem czy będę do tego zdolna żeby było jak dawniej.-Moje myśli ciągle nie są i czuję,że przez najbliższe parę dni nie będą ułożone.
-Dajmy sobie czas i będzie dobrze-Znów przytulił mnie i to jeszcze mocniej w głębi myśli wiedziałam,że brakowało mi tego najbardziej jak na świecie.
- Dobra,lecę do domu wiesz no rozumiesz.-Mówiłam lekko speszona.
-Tak,leć. Cześć -Odesłał mi szczery uśmiech.
Weszłam do domu po czym rzuciłam się na łóżko i myślałam co teraz mam zrobić.Dwa razy do tej samej rzeki się nie wchodzi,ale mam pewnego rodzaju słabość do niego. Znam jego każdą wadę i zaletę,spędzaliśmy razem prawie każdy dzień,mnóstwo zdjęć razem i wspomnień.
Nagle zadzwonił telefon:
-Halo?
-No witam moją ślicznotkę-Był to znajomy głos,który mówił z lekkim śmieszkiem.
-No witam Dominiczku-Nie wiedziałam czy na pewno chcę rozmawiać bo nie byłam w nastroju.
- Doszłaś spokojnie do domu bez żadnych problemów?- Słychać było,że na prawdę się mną przejmował.
-Raczej tak-Słychać było,że trochę ściemniam bo nie byłam dobra w tłumieniu uczuć.
-Oj ściemniasz,ściemniasz kochaniutka.
-Oj przesadzasz hahah
- Tak myślałem może jutro przyjadę i zabiorę cię gdzieś?
- Może być,tylko mam coś jeszcze do załatwienia przed tym.- Byłam umówiona z Patrykiem chciał mi coś przypomnieć. Sama nie wiem co i trochę się obawiam.
-No dobrze,lecę spać bby bo rano mam trening.Jak już będziesz wolna zadzwoń i przyjadę po ciebie.Dobranoc,kolorowych.
- Nie ma sprawy,miłych snów.- Rozłączyliśmy się i jakoś po tej rozmowie było mi jakoś lepiej.
Zdałam sobie sprawę,że nie chcę stracić tej znajomości bo po jednym dniu i Ja i On czuliśmy się jakbyśmy się znali od zawsze.Przyznam,że to bardzo fajne uczucie.
Było już późno więc założyłam słuchawki i włączyłam muzykę po czym ułożyłam się do snu myśląc o wydarzeniach,które dziś miały miejsce.
Przepraszam,że taki krótki ale dziś miałam ciężki dzień. Mam nadzieję,że następny rozdział będzie jutro i obiecuję,że będzie dłuższy.
Jak myślicie jak sie potoczą się ich losy ? ^^
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro