Rozdział II
-Droga Olu.To było zaproszenie bez jakiejkolwiek szansy odmowy-powiedział z poważną miną po czym się uśmiechnął,odwzajemniłam uśmiech i wzruszyłam ramionami.
- Na prawdę chciał bym cię przeprosić i się za to zrekompensować a wiem,że to ostatni moment na to bo jeśli dziś ci daruję to pewnie już w ogóle bym cię nie zobaczył a tak to jest jakaś szansa,że zachęcę cię do siebie-mówił z szyderczym uśmieszkiem i widać było,że nie da za wygraną.
-Wieszzzz nie chodzę na nic jeśli nie mam przy sobie gotówki-Proszę o wygraną jestem spóźniona już dziesięć minut,a to nie wróży nic dobrego.
- Hmmm,ale masz świadomość,że to JA cię zaprosiłem,więc i JA będę płacić?-Chłopak podniósł mnie,puścił oczko i powiedział,że jak odejdziemy choć trochę to mnie puści i mam się nie rzucać bo to mi wcale nie pomoże....
-Poczekaj,poczekaj.Dobra pójdę z Tobą niech ci będzie,ale jak wspomniałam jestem umówiona,więc idzie jeszcze z nami moja znajoma z klasy-Czuję lekką wygraną bo pomimo,że wydaję się w porządku jednak zupełnie go nie znam.
-No jeśli musi-na jego twarzy pojawił się grymas i wcale nie starał się tego ukryć-Ale mówię z góry jej shake nie stawiam.
-Hahaha no ok no.Mi tam na tym nie zależy, poza tym Ja też nie chcę za twoje pieniądze.Poczekaj zadzwonię do niej....
- Olka gdzie ty jesteś ?! Dało się od razu usłyszeć.
-Miałam pewną awarię po drodze i mam z sobą dodatkową osobę zwaną Dominikiem.
-Znam czy nie?Miałyśmy iść same.
-Nie znasz,wiem i przepraszam,ale to bardzo uparta osoba. -Powiedziałam z lekkim śmiechem
-Ja wracam do domu,nie mam zamiaru z wami iść,cześć.
*
- Nie idzie z nami.
- No i super!- No choć i w tej chwili chwycił mnie za nadgarstek.
Przeszliśmy trochę i kazał mi na siebie poczekać-Widzę,że wszedł do kwiaciarni.Minęła chwila i wychodzi z śliczną czerwoną różą.To bardzo miłe z jego strony.
- Śliczny kwiatuszek dla ślicznej dziewczyny-podarował mi różę i cmoknął w policzek.
- Dziękuję bardzo,ale na prawdę nie musiałeś-Nie powiem gdzieś w głębi było mi bardzo miło no bo przecież komu by nie było.
Kiedy Dominik zauważył plac zabaw myślę,że nie chcielibyście go zobaczyć.Miał On około 195cm więc pomyślcie co myśleli ludzie kiedy zobaczyli takiego niego na karuzeli i wołającego mnie'' Oliś chodź jest świetnie''. Nie powiem ten widok był nawet słodki,ale nie dołączyłam do niego,a jedynie podeszłam obok bo szczerze nienawidzę karuzel,jeszcze bardziej kiedy kręci się tak wolno wtedy moja głowa umiera.No wiecie co mam na myśli...
-Dobraa dzieciaczku chodź tu do mnie-wołałam go prawie turlając się z śmiechu.-
Po czym sama jak głupia poszłam na zjeżdżalnie,a on razem ze mną.To było bardzo fajne i przyznam,że świetnie się z nim bawiłam.Ale znów trzeba iść shake same nie przyjdą..Buu
Po drodze oczywiście rozmawialiśmy i dowiedziałam się,że gra w zaawansowanej drużynie w piłce nożnej,a no i powiem wam jeszcze oczywiście jakiego sms'a wysłał do trenera bo jak się okazało poświęcił dla mnie trening i mieszka ode mnie około 45 minut drogi.
-Trenerze dziś mnie nie będzie. Zabieram pewną dziewczynę na przeprosinowego shake a dalej to też coś wymyślę :)
-Dominik to ty ?? Chyba musi być jakaś wyjątkowa bo od małego cię znam a ty chłopie żadnego treningu jeszcze nie opuściłeś.Pozostało mi życzyć szczęścia mały ;)
Nie powiem niby miło takie coś słyszeć a z drugiej strony nic mi po tym... Dotarliśmy wyrwał mnie jego głos z myśli.
Kiedy weszliśmy zauważyłam dobrze znane mi osoby siedziało tam trzech moich znajomych, z którymi są różne historię,więc
Pierwszy chłopak to mój były przyjaciel i stara miłość i pewnego dnia zdecydowałam mu się powiedzieć co do niego czuję po kilku latach.To była pierwsza moja prawdziwa miłość no ale niestety lub stety nic z tego.Choć rozmawiamy normalnie ale wiecie wygłuszałam swoje uczucia do niego i teraz wolę go trzymać na dystans choć w zupełności mi przeszło.
Drugi chłopak to następnie mój były chłopak... Choć nie wiem czy nasz związek można tak nazwać.Sądzę,że nie.
Trzeci to natomiast ten którego uczucia odrzuciłam bo przecież jak być z kimś do kogo się nic nie czuję,ale On potem oczywiście wymyślił bajeczkę bo zanim go odrzuciłam pochwalił się wszystkim kolegą jak to mówią''Nie chwal dnia przed zachodem słońca''
- Oluś jakiego chcesz shake?-Powiedział rozradowany chłopak.
- Hm,waham się pomiędzy truskawkowym a czekoladowym.Wiesz jaki to ciężki wybór-Mówiłam i śmiałam się.
-Wiem kotek,mam to samo więc weźmiemy te smaki i będziemy pić po połowie. Co ty na to ?- Powiem szczerze,że zdziwiło mnie,że mnie tak nazwał.. Być może to było jedno bezwartościowe słowo w naszym przypadku bo raczej nie ma się tu gdzie doszukiwać uczuć ale zrobiło mi się jakoś milej.
-Good job.- Uśmiechnęłam się i czułam na sobie wzrok tej trójki.Chyba mnie to aż przerażało.
Kiedy przechodziliśmy koło nich Dominik nagle chwycił mnie za rękę i zaciągnął do stolika.Siedzieliśmy przy nimi rozmawialiśmy czekając na zamówienie. W ten czas dowiedziałam się o nim,że jest jedynakiem,w piłkę gra w klubie odkąd skończył 6 lat i mniej więcej od tego czasu też ćwiczy rzeźbę- Jak to mówił śmiał się.Przyznam szczerze,że tak z wyglądu wygląda na ''Chłopaka idealnego'' a z charakteru równie dobrze też mógłby nim być.
Wyciągnął swojego iphone'a dał mi go zdradzając hasło na telefon po czym chwyciłam się za głowę z śmiechu... Mieliśmy takie same hasła ''2552''.Jak widać jesteśmy tak bardzo oryginalni.
- Jak już go trzymasz to napisz sms'a do mojej mamy,że w domu będę po dwudziestej pierwszej,żeby się nie martwiła.
-Jak mówisz tak zrobię.-Podczas kiedy ja pisałam sms'a Domin poszedł odebrać shake i będąc blisko mnie już razem z nimi powiedział'' Skarbie chodź''. Po czym wręczył mi czekoladowe picie i złapał za mą dłoń i podążaliśmy do wyjścia a tamci patrzyli raz na mnie,raz na niego i przyznam szczerze ich miny były bezcenne..
-No więc gdzie teraz ?-Złapał mnie i przytulił do siebie. Miał prześliczne perfumy więc oparłam głowę o jego klatkę piersiową.. Wyżej nie sięgałam mając 158cm.
<< Dominik
Ona jest taka śliczna,wcale nie chcę jej puszczać z swoim objęć.Jest taka urocza,drobna,jej śliczne piwne oczy mają w sobie tyle radości. Nie spuszczałem jej z oka bo patrzeć ciągle na nią to sama przyjemność,ale najbardziej wkurzyło mnie tych trzech typków,którzy ciągle nas obserwowali. Nie chcę żeby na tym dzisiejszym dniu się skończyło bo ten dzień spędzony z nią był zupełnie inny niż z dotychczasowymi dziewczynami...- Nie myśląc dłużej przygwoździłem ją do ściany swoim ciałem. Mieliśmy cały czas kontakt wzrokowy widziałem,że aż przeszły ją ciarki a mnie to jeszcze bardziej podnieciło więc chciałem wbić się w jej przepiękne usta.
-Stop!Nie całuję się z nowo poznanymi gośćmi- Powiedziałam stanowczo ale również z uśmiechem.
-Przepraszam,poniosło mnie - Powiedział zawstydzony.
-Nic się nie stało-ofiarowałam mu buziaka w policzko.
- Dziękuję za dzisiejszy dzień ale będę się musiała zbierać bo obiecałam,że będę po ósmej.
-Na pewno czy wystraszyłaś się no wiesz,że chciałem cię pocałować ?-Mówił bardzo zmieszany.
-Coś ty,ciebie to się nawet muszka nie przestraszy -Powiedziałam z śmiechem i przytuliłam go.
-No więc chodźmy odprowadzę cię,ale za nim to zrobię podaj mi swój numer bo chyba nie myślisz,że tak szybko się mnie pozbędziesz.
Podał mi telefon i poprosił o wpisanie się więc to zrobiłam,a następnie nim się obejrzałam zaczęliśmy strzelać sobie zdjęcia i te głupie i normalne.
Byliśmy koło przystanku więc obejrzał rozkład i jak się okazało ma autobus za dwie minuty więc zdążyliśmy idealnie,żeby mógł jechać.
-Ale ja cię chciałem odprowadzić-Rzekł z miną smutnego szczeniaczka.
-Zrobisz to innym razem -puściłam mu oczko na pocieszenie.
-Skoro mi tak każesz - Przytulił mnie i cmoknął w policzek,ponieważ autobus już podjechał.
Wracając do domu myślałam jak świetnie spędziłam ten dzień,gdy nagle
-Olaaa,poczekaj.
Zauważyłam Patryka biegnącego w moją stronę (To ten były przyjaciel)
-OLA BO JA CIĘ KOCHAM ZROZUMIAŁEM TO WŁAŚNIE DZIŚ WIDZĄC CIĘ Z TYM KOLESIEM
Iii nagle wszystkie wspólne chwilę i to co do niego czułam wróciło jak tajfun...
*
Następny dział jutro ;*
Mam nadzieję,że wam się podoba i zachęcam do zostawiania po sobie śladu ;**
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro