Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 6

Było za pięć piąta, kiedy stałam skryta w bramie pod wyjściem z kancelarii i niecierpliwiłam się coraz bardziej, bo Gabriel nadal się nie pojawił. Sterczałam tu od dziesięciu minut w nadziei, że Wika nie wyszła z pracy wcześniej.

– Jestem. – Usłyszałam nagle tuż przy uchu i aż pisnęłam przestraszona.

– Oszalałeś?! Ludzi straszysz?

– Wybacz. – Gabriel trochę się speszył. – Mam nadzieję, że się nie spóźniłem?

Nie zdążyłam odpowiedzieć, bo ciężkie drzwi do kamienicy właśnie otworzyły się z głośnym skrzypnięciem. Złapałam Gabriela za rękaw kurtki i wciągnęłam za załom muru przy którym staliśmy, tak, żeby osoba wychodząca z budynku nas nie dostrzegła.

Ku mojej radości okazało się, że to właśnie Wiktoria skończyła pracę. Poczekałam aż wyjdzie z bramy i gdy na ulicy skręciła w prawo, pociągnęłam Gabriela i ruszyliśmy za nią w bezpiecznej odległości.

– Niech to szlag – syknęłam, gdy zobaczyłam, że po przejściu kilkudziesięciu metrów Wika zatrzymuje się przy zaparkowanym samochodzie i po chwili znika w jego wnętrzu.

– Pieszo raczej jej nie dogonimy – stwierdził Gabriel, gdy auto powoli ruszyło z miejsca.

– No co ty nie powiesz – prychnęłam ironicznie. – Cholera, nie pomyślałam o tym, że może podróżować samochodem. Myślałam, że może mieszka gdzieś blisko i pieszo chodzi do pracy, ewentualnie porusza się komunikacją miejską.

– I co teraz?

– Nic. – Wzruszyłam ramionami. – Tu już chyba nic więcej nie zdziałamy. Nie mam samochodu ani nawet prawa jazdy, więc nie miałabym jak jej śledzić. Ty też chyba nie masz auta, co?

– Chyba nie.

Westchnęłam.

– Dobra, wiesz co... Idę do domu i może poszukam czegoś o Wice w Internecie. Na pewno ma jakieś konta na portalach społecznościowych. Może uda mi się znaleźć informację gdzie mieszka. To samo zresztą mogę zrobić z Karoliną. Bądź pod telefonem i monitoruj swoja skrzynkę, bo jak uda mi się coś znaleźć, to wyślę ci wiadomość.

– Dzięki, Nelka.

– Luz. – Lekceważąco machnęłam ręką. – W takim razie spadam do domu.

Pomachałam Gabrielowi na pożegnanie i poszłam w swoja stronę.

*

Cały poprzedni wieczór spędziłam na buszowaniu po sieci w poszukiwaniu informacji o Wice i Karolinie. Obie posiadały profile na Facebooku i Instagramie, a oprócz tego Wika widniała też na LinkedIn. Te fejsbukowe były ustawione jako prywatne, więc jako osoba spoza grona kontaktów nie miałam do nich wglądu. Natomiast uważniej przyjrzałam się zdjęciom z Insta. Na jednej z fotografii, sprzed dwóch miesięcy widniała Wika w towarzystwie kilku innych osób. Bez problemu rozpoznałam, że zdjęcie zostało zrobione na terenie ogródków działkowych w Kurkach pod Czwartyniem. Poszłam dalej tym tropem i uważnie przyglądałam się tłom pozostałych zdjęć.

Jedno ze zdjęć szczególnie przykuło moją uwagę. Zamojska stała na podwórku przed domem w towarzystwie jakiegoś mężczyzny. Jednak to, co szczególnie zwróciło moją uwagę znajdowało się w rogu fotografii, ledwo widoczne – tabliczka z nazwą miejscowości.

Powiększyłam zdjęcie i jak na moje oko to były Kurki, potocznie nazywane sypialnią Czwartynia. Jeśli ten dom należał do Wiki, to wyglądało na to, że łatwo będzie mi ją wyśledzić. Kurki były małą wioska, znajdowały tam tylko domy jednorodzinne i ogródki działkowe, więc znalezienie tego ze zdjęcia nie powinno stanowić problemu.

Natychmiast wysłałam mejla do Gabriela łącznie ze screenshotem profilu jego siostry i poprosiłam, żeby się ze mną skontaktował. Wiedziałam, że nachodzenie Wiktorii w domu to ostateczność, ale nie widziałam innego wyjścia.

Coraz bardziej ciekawiło mnie kim tak naprawdę jest Gabriel i sama myśl o tym, że dążę do rozwiązania tej zagadki napawała mnie ekscytacją. No bo spójrzmy prawdzie w oczy – sytuacja była co najmniej dziwna.

Z drugiej strony sama byłam zaskoczona swoim zaangażowaniem. Normalnie nawet nie wyszłabym z propozycją pomocy, ale coś mnie do niego ciągnęło. A właściwie nie do samego Gabriela, ale do poznania prawdy.

W oczekiwaniu na odpowiedź od Zamojskiego postanowiłam przejrzeć oferty pracy. Zaczęłam się też zastanawiać co dalej z moim studiowaniem. Czy powinnam zacząć od nowa czy całkowicie sobie odpuścić, a może zdecydować się na inny kierunek?

Do późnej nocy sprawdzałam pocztę, ale Gabriel nic nie odpowiedział. Poszłam spać z myślą, że odezwę się do niego znowu jutro i miałam nadzieje, że odpowie.

*

Nie wiem co się stało z Gabrielem, ale nie odzywał się przez kolejne dwa dni. Wysłałam mu chyba ze sto mejli i na żadnego nie raczył zareagować. Zaczęłam się zastanawiać, czy może dał sobie spokój z prowadzeniem śledztwa odnośnie swojej tożsamości, czy może, co gorsza, coś mu się stało.

W sobotę nie wytrzymałam i postanowiłam pójść do jego mieszkania. Miałam tylko nadzieję, że nie zastanę drzwi zaklejonych żółtą taśmą policyjną i krzątających się po klatce schodowej ludzi od ogarniania miejsca zbrodni.

Kiedy akurat zbliżałam się do klatki schodowej ktoś z niej wychodził, więc podbiegłam szybko, żeby zatrzymać zamykające się drzwi. Migiem poleciałam na trzecie piętro i już chciałam pukać, ale wstrzymałam się na moment. Nasłuchiwałam chwilę pod drzwiami, bo dochodziły stamtąd przytłumione dźwięki, co świadczyło o tym, że ktoś był w środku. Zapukałam.

Wybałuszyłam oczy ze zdziwienia, kiedy w progu pojawiła się Wiktoria Zamojska.

– To ty?! – zawołała na mój widok. – Co tu robisz? – syknęła.

– Przyszłam do Gabriela – odpowiedziałam, niemalże jak automat.

– Żarty sobie robisz? On tu od dawna nie mieszka.

– Jak to? Byłam w tym mieszkaniu raptem tydzień temu. Sam mnie wpuścił.

– Niemożliwe – prychnęła Wika. – Po jego zniknięciu zmieniłam zamek w drzwiach. Nie ma do nich klucza, więc nie mógł tu wejść.

– Byłam tu na dwieście procent i to nawet dwa razy – zarzekałam się.

– Nie wiem co ćpasz, ale lepiej zmień dilera – warknęła kobieta. – Gabriel nie ma kluczy do tego mieszkania. Ja posiadam jedyny komplet, a nie miałam z nim kontaktu od bardzo dawna. On nawet nie wie gdzie teraz mieszkam, więc nawet nie mógłby mi ukraść tych kluczy, żeby dorobić sobie zapasowe.

W tamtym momencie pomyślałam, że ktoś robi ze mnie głupka.

– Gabriela tu nie ma? – zapytałam głupio.

– Nie – odpowiedziała stanowczo. – Nie widziałam go dwa lata.

– A myślisz, że Karolina ma z nim jakiś kontakt? – zapytałam niepewnie.

Wiktoria na to zmarszczyła się jeszcze bardziej.

– Nawet nie próbuj szukać Karoliny. Ten skurwiel wystarczająco ją skrzywdził. On już dla niej nie istnieje. Nie wiem jakie masz relacje z Gabrielem, ale radziłabym ci trzymać się od niego z daleka. Żegnam.

Już chciała zamknąć drzwi, ale przytrzymałam je.

– Dlaczego mam się trzymać od niego z daleka?

– Bo jest niebezpieczny – odparła poważnie.

– Co? – zaśmiałam się. Mogłabym powiedzieć już co nieco o Gabrielu, ale że jest niebezpieczny to ostatnie, co mogłoby mi przyjść na myśl. – Chyba mówimy o innym człowieku.

– Możliwe, że jeszcze go dobrze nie poznałaś.

– Znam go raptem kilka dni, ale absolutnie nie sprawia wrażenia niebezpiecznego.

– Słuchaj – rzuciła Wika zniecierpliwionym tonem. Stukała palcami o framugę i sprawiała wrażenie, jakby miała ochotę zamknąć mi drzwi przed nosem. – Dla własnego bezpieczeństwa i zdrowia psychicznego trzymaj się od mojego, tfu, brata z daleka.

– Może po prostu wyjaśnisz mi dlaczego? – Ja też zaczynałam się niecierpliwić, bo nie lubiłam argumentów z rodzaju „nie powiem ci, bo nie".

– Nie mam teraz na to czasu, po prostu odpuść sobie znajomość z nim.

– Ale Gabriel potrzebuje pomocy. Miał wypadek i ma amnezję.

– Jest dorosły, wiec niech sobie radzi sam – skwitowała Wika. – Ja mu na pewno nie pomogę jeśli na to liczysz.

– Zaczekaj! – zawołałam i przytrzymałam drzwi, które właśnie próbowała zamknąć. – Możesz mi chociaż podać jakieś jego dane? Może masz jego dokumenty? Wiesz do jakiego lekarza chodził? Czym się zajmował? Może znasz jakichś jego znajomych i przyjaciół?

Wiktoria prychnęła z pogardą.

– Nie mam żadnych jego dokumentów, nie wiem czy w ogóle chodził do jakiegokolwiek lekarza, to czym się zajmował było co najmniej nielegalne, a jego znajomi to gangusy i patola. Żegnam.

Natychmiast zatrzasnęła drzwi, aż echo rozeszło się po klatce schodowej.

Westchnęłam pokonana i oparłam się plecami o ścianę obok drzwi, po czym spłynęłam po niej i przysiadłam na brudnej podłodze.

Może my naprawdę rozmawiałyśmy o dwóch różnych osobach? Przecież ten zagubiony Gabriel, którego poznałam zupełnie nie pasował mi na kogoś, kto zajmuje się nielegalnymi rzeczami i kumpluje z gangsterami. Nawet ten cały Gizmo brzmiał całkiem przyjaźnie, choć raczej mało poważnie. Ale z drugiej strony... Co w takim razie Wiktoria robiłaby w jego mieszkaniu? To musiał być ten sam Gabriel...

Wstałam z podłogi i ruszyłam schodami w dół, zastanawiając się co tu się tak naprawdę wyprawia i czy nie jestem przypadkiem ofiarą jakiego skrajnie głupiego żartu. Ciekawiło mnie gdzie się podział Gabriel, dlaczego tak nagle zniknął i przestał się do mnie odzywać.

Wtem zatrzymałam się tuż przed drzwiami od klatki, bo uderzyła mnie pewna, nawet całkiem logiczna myśl. A może Gabriel ma jakieś problemy natury psychicznej? Może tak naprawdę on doskonale wszystko pamięta, tylko przeżył jakąś traumę i wypiera pewne fakty?

To były tylko moje domysły, bo nie znałam się kompletnie na psychologii, czasem nawet ciężko było mi zrozumieć niewerbalne sygnały wysyłane przez ludzi. A co jeśli Wika miała racje? Co jeśli powinnam trzymać się od Gabriela z daleka, bo może być niebezpieczny? W tamtym momencie przyszło mi na myśl, że może uciekł z wariatkowa i tylko udaje normalnego, biednego, zagubionego człowieka z amnezją. Podobno psychopaci to całkiem inteligentni ludzie...

Wyszłam z bloku i ruszyłam w kierunku swojego mieszkania. Po drodze zastanawiałam się co zrobić z faktami, których dowiedziałam się od Wiki. Nie byłam pewna, czy mam jej tak w ciemno wierzyć, czy może lepiej zaufać Gabrielowi i postarać się mu pomoc.

Z racji, że z Gabrielem wciąż nie miałam kontaktu, po przyjściu do domu postanowiłam zająć się sobą. Odpowiedziałam na kilka ofert pracy, przygotowałam sobie porządny i smaczny obiad, a późnym popołudniem, leżąc już w łóżku i sącząc drinka, obejrzałam film.




Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro