Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

21

Mama posłała mi urokliwe spojrzenie doprawione tęsknotą, a zaraz później znalazłam się w jej ciepłych ramionach. 

- Córeczko - rozczulona pogłaskała moje włosy. 

Zerknęłam ponad jej ramieniem na ojca, który stał w progu salonu i przyglądał mi się z równie ciepłym spojrzeniem.

- Uciekinier - powiedział, a następnie przytulił mnie.

- Miałaś jedną walizkę?

Spojrzałam na brata, gdy już odsunęłam się od ojca. Chłopak zamknął za sobą drzwi, odcinając zimne powietrze od wnętrza domu. 

- Tak.

- Dlaczego uciekłaś?

Spojrzałam na matkę. Domagała się wyjaśnień, których nie mogłam jej dać.

- Idę do pokoju - ogłosiłam i tak też zrobił. I nikt nie odezwał się słowem. 

Kiedy tylko przekroczyłam próg własnego pokoju, uderzyła we mnie nostalgia. Znowu tutaj. Zamknęłam za sobą drzwi i oparłam się o nie. Zaczesując kosmyk włosów za ucho rozejrzałam się po pokoju. 

Plakaty Michaela, jego figurka, zdjęcie z autografem kupione przez internet. 

Założyłam ręce na piersi i wypuściłam powietrze ustami. 

Spotkałam go i nawet nie poprosiłam o autograf. Nie mam z nim zdjęcia. Zagryzłam wargę wiedząc, że nawet jeżeli komuś powiem, nie uwierzy mi. Moje wnuki za kilkadziesiąt lat pomyślą, że zwariowałam, gdy to usłyszą. Nie mam dowodu. 

Boże, czy to ważne?

Nagle zdałam sobie sprawę z tego jak żałosne było moje ślepe zakochanie w Michaelu. Przecież nie znałam go. Do czasu. A i tak te plakaty... Wskoczyłam na łóżko i zerwałam je. Wszystkie. Figurka wylądowała w koszu, a zdjęcie... Zdjęcie schowałam do szuflady. Miałam zamiar je sprzedać. W końcu to autograf. 

Poczułam się lepiej widząc swój pokój oczyszczony z tej ślepej miłości. Skoro go poznałam, mogłam żyć wspomnieniami, a nie marzeniami. Nie potrzebowałam plakatu, dotykałam Michaela. Nie potrzebuję figurki, mam jego broszkę. Okulary zgubiłam gdzieś na lotnisku, bo byłam na tyle głupia, że założyłam je na głowę. Tak, jakby ludzie mieli się domyślać, że pochodziły  z rąk króla popu.

Postanowiłam spisać wszystko to, co wydarzyło się na obozie. Wszystko. Od Chrisa, przez obóz Michaela i kończąc na nim samym. Zajęło mi to parę godzin, ale chciałam to zrobić na świeżo. Dopóki wiedziałam jak pachną jego perfumy i jaka w dotyku jest jego skóra. 

Chris. 

Ciężki temat. Nie odpisałam mu, nie dzwoniłam, nie pytałam. Nie chciałam wiedzieć. Miałam świadomość, że poradzi sobie. Czy zostanie czy wyjedzie - da radę. Ale pożegnał się ze mną. Dlatego postanowiłam dać mu chwilę. Przecież nie zerwie ze mną kontaktu. Chyba.

Tej nocy nie spałam, ale trudno się dziwić. W mojej głowie wszystko się układało, co oznaczało przeżycie wszystkiego jeszcze raz. Tylko że teraz uderzało dwa razy mocniej. O godzinie 10 zeszłam na dół, ponieważ zgłodniałam. 

Mama siedziała przy stole w jadalni pijąc poranną kawę, a taty nie było. Brata również. Prawdopodobnie byli w pracy. Ja ustaliłam z rodzicami, że skoro mam wszystkie przedmioty w szkole zaliczone, mogę odpuścić aż do wakacji. I całe szczęście, bo nie wyobrażam sobie chodzić na matematykę po tym co przeżyłam. 

- Dzień dobry - odezwała się mama, kiedy weszłam do jadalni z kubkiem kawy i kanapką na talerzu. Kiwnęłam do niej głową będąc zupełnie nieprzytomna. W telewizji leciały reklamy, a kiedy chciałam przełączyć, mama odepchnęła moją dłoń od pilota mówiąc, że zaraz będą wiadomości. - Wyspana?

- Wcale. Nie spałam całą noc - otarłam oczy.

Mama przyjrzała mi się. Chwilę później uśmiechnęła się czule.

- Kochanie, opowiesz mi kiedyś co się stało?

- Kiedyś tak - rzuciłam jej spojrzenie. Wymieniłyśmy się uśmiechami. Dobrze być w domu.

Prawda jest taka, że wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej. Ten obóz to było wszystko, o czym marzyłam. Te wydarzenia zmieniły mój sposób patrzenia na pewne rzeczy. Na przykład ta ślepa miłość do idoli. Co my o nich wiemy? Tyle, co nam pokażą w telewizji. 

Ludzie kreują innych ludzi. Wszystko, aby tylko mieć sensację, dobre zdjęcie. Kiedyś patrzyłam na zdjęcia Michaela i myślałam o tym jaki on jest wspaniały. Teraz widzę, że tak jest. Moje założenie nie różniło się zbyt od rzeczywistości, ale nadal - gówno o nim wiedziałam.

Był samotny. To na pewno. Przecież tamtej nocy mógł mnie wyrzucić ze swojego terenu i nigdy nie musieć się przejmować. Ale przyjął mnie i ochronił przez własną ochroną. Czemu? Brakowało mu normalności. 

Kogoś, kto nie miał styczności ze sławą, kto nie będzie za nim latał z aparatem i pytał co sądzi o najnowszych wydarzeniach. I kogoś, kto nie będzie go posądzał, bo tak powiedział pan z telewizora. 

- Są - powiedziała mama zwiększając głośność telewizora. Na ekranie pojawił się spot zapowiadający wiadomości, aż w końcu miejsce zajął elegancki mężczyzna w garniturze. 

Uniosłam kubek z parującą, czarną kawą do ust.

- Tragiczna wiadomość wstrząsnęła całym światem - zaczął. - Król popu, Michael Jackson, został znaleziony martwy w swojej posiadłości w Los Angeles. Zgon miał miejsce około godziny 14:20. Dokładna przyczyna śmierci nie jest znana. 

Kubek rozbił się o drewnianą podłogę, rozpraszając setki porcelanowych kawałków po powierzchni. Gorąca kawa zalała dywan.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro