Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

.

Dziewczyna uciekała przez niewiarygodnie wybielony korytarz w jej tylko znanym kierunku. Większość generałów nie wiedziała gdzie znajduje sie ta baza ponieważ była ona szczególna.
On wiedział juz ze uciekła, przyspieszył w jej kierunku. Prowadziła go MOC oraz niedowierzanie.
Ona biegła dalej wykorzystując umiejętności które nauczył ją Mistrz. Sprytnie odpychała napotkanych szturmowców którzy mieli jeden rozkaz: zabić dziewczynę.
MOC to właśnie ona pokazała jej co ma sie teraz stać, przygotowała ją, ukształtowała niczym glinę.
Lecz mała iskra dotarcia do statku i ucieczki okazała sie  zgubna.
Pamiętała czas gdy ją złapał oraz pokonał. Wydawać sie mogło że było to wieki temu. Nie była uzbrojona, czekała po prostu na odpowiedni moment.  Musiało to wydać sie jak najmniej podejrzane lecz nie wzięła miecza świetlnego. I dobrze! Nie kusiło ją do walki.
"Miecz jest opoką każdego Jedi, wręcz niekiedy duszą, czyżby Mistrz Skywalker nie nauczył Cie tego? Wielka szkoda" - powiedział jej wtedy Kylo.
"To nie miała być ta misja"- odparła lecz usłyszała tylko przelotne "szkoda"'zanim pogrążyła ją ciemność.

Gdy dziewczyna uciekała najpierw poczuła jego obecność w MOCY potem go zobaczyła.

Dla większości jest to bezwzględny zabójca oraz morderca, niektórzy zwią go Mistrzem Zakonu- czyli najlepszym. Dla dziewczyny jest on przyjacielem. Dla wszystkich okaże sowom wkrótce wybawieniem.

Lecz teraz stoi przed nią odziany w czarną szatę, jego twarz nie okala juz maska- tylko kaptur. Trwali naprzeciw siebie, czekając, wiedząc co musi sie wydrążyć.
- Wiec zrobiłaś to- zaczął niepewnie
- Tak- odpowiedziała Rey
- Dlaczego? Przecież wiesz jakie są rozkazy! Wiesz co musi sie wydarzyć!
- Wiem- odparła dziewczyna ze smutkiem w głosie, ale i z nadzieją.

Chłopak dopadł do niej w paru krokach. Byli niemal tak blisko siebie ze ich oddechy mieszały sie ze sobą.
-Rey, przecież nie traktowałem cie źle, powiedziałbym nawet ze stałaś sie moja przyjaciółką. Dlaczego?- zapytał chłopak.
- Ponieważ przyjaciele powinni sobie pomagać, wiem że tego nie zrozumiesz, przepraszam.
- Co to za pomoc? Ja musze Cie teraz zabić!
- I tak czas by ten nadszedł. Wiesz przecież że ciemność nigdy nie zagości w moim sercu.
- Czy jest coś co mógłbym dla ciebie zrobić?
Zapytanie wypowiedziane z ust przyjaciela pośród białych kombinezonów z wycelowanymi blasterami oraz wszechogarniającego hałasu alarmów.
Pytanie zadane z ust wroga do przyjaciela. Przeciwnika którego tak naprawdę nigdy nie było.
-Tak, złap mnie za rękę.
Prosta prośba, a jednocześnie tak wymowna: proszę towarzysz mi w ostatnich chwilach.
Ben zrobił to, nie Kylo- po prostu juz Ben. Wziął rękę dziewczyny oraz pocałował ją. Najpierw w czoło, potem w usta wysyłając fale uspokojenia. Rey nawet nie zauważyła kiedy jej serce przebiła klinga miecza świetlnego, patrzyła mu w jego piękne brązowe oczy, wyrażające głęboki smutek.
Zdążyła tylko usłyszeć ciche " dziękuje". Zanim zalała  ją fala zmęczenia oraz ciemności.

Chłopak trzymał ją w swoich objęciach dopóki MOC ją nie zabrała. Gdy zostały same ubrania schował je w wewnętrzne poły swojej szaty. Jeszcze nie wiedział że dzięki niej odnajdzie sens w życiu, zrobi to co było mu pisane od zarania dziejów.
Dziewczyna była tylko lalką, marionetką, pomocą która nadeszła dla spełnienia dalszych zaplanowanych planów.

Lecz teraz musi zdać raport.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro

Tags: