1.
Planica 25.03.18
"Planica planica
snežna kraljica.
Planica planica
snežna kraljica.
Le kdo je ne pozna
lepoto iz snega.
Skakalci kot ptice
letijo pod nebo
in slavo Planice
v širni svet neso.
Koniec sezonu. Dla kibiców zawody w Planicy jedne z najsmutniejszych, ale i bardzo radosnych zawodów. Smutne, ponieważ rozłąka ze skokami i swoimi idolami na długie osiem miesięcy do miłych wrażeń nie należy. Będzie brakowało tych emocji, tego klimatu, lub jednocześnie poprostu tego widoku gór, które podczas sezonu tętnią życiem.
Radosne ponieważ ci prawdziwi kibice, cieszą się ze szczęścia swoich ulubieńców. Chociaż wiadomo, że nie dla każdego sportowca sezon był udany. Mimo wszelkich niepowodzeń dla każdego należy się odpoczynek, a ci prawdziwi, wierni kibice tylko będą czekać na kolejne zimowe zmagania, aż ich ulubiony skoczek zrewanżuje się. Więc z tego wszystkiego można wywnioskować, że oczekiwanie na coś to nie jest znowu taki zły czas.
Niektórzy jednak uwalniają jedną samotną łezkę na tę myśl, bądź ocean łez, jak kto woli.
To był szczególny sezon dla niektórych zawodników. Szczególnie dla Kamila- był to jego najlepszy sezon w karierze. Wygrał tu niemal wszystko co możliwe, a jak jakiegoś trofeum nie udało się zdobyć, myślał, że ma robotę na kolejne sezony. W końcu pełnia szczęścia i posiadanie wszystkiego co możliwe jest nudne, a człowiek nie mobilizuje się do dalszej pracy. Nie o to chodziło w sporcie. Kamil wiedział, jakim wspaniałym uczuciem jest wreszcie nie mówienie w wywiadach o tym, że musi pracować dalej, aby utrzymać formę, nie będzie musiał już mówić o tym co musi poprawiać, nie będzie już tych wiecznych analiz. Wreszcie będzie mógł powiedzieć, że jest zadowolony ze swojej pracy. Kamil nie widział sensu w mówieniu o tym w środku sezonu, jak wszystko jeszcze się mogło wydarzyć. Po ostatnim skoku rzucił nartami, oczywiście z radości,co symbolizowało już tą poza sezonową wolność.
Teraz stał na najwyższym stopniu podium i śpiewał hymn Polski. Był liderem, był najlepszy na świecie. Ta świadomość, że jest aktualnie najlepszym skoczkiem na świecie. Cudowne uczucie. Porównywalne trochę do igrzysk 2014. Teraz dopiero na podium zdawał sobie sprawę, że trzymał wyśmienitą formę przez cały sezon, i kosztowało go to wiele ciężkiej pracy, ale zdecydowanie opłacało się to.
Uśmiechną się na myśl tego pięknego roweru, który był jego trofeum za zwycięstwo w cyklu Planica seven. Teraz już tylko słowne, spokojne gratulacje od innych zawodników, bądź przeróżnych ciekawych skocznych osobowości, ostanie wywiady i już koniec. Wywiady jak już było wspomniane, inne niż wcześniejsze. Te bardziej na luzie. Może żałował, że ten czas się kończy, to że mogło to się pociągnąć trochę dłużej, ale lepszym uczuciem było cieszenie się ze swoich sukcesów osiągniętych w przeciągu tych czterech miesięcy.
Teraz nadchodzi już ten spokojniejszy okres roku. Czas, kiedy spędzi więcej czasu z rodziną, znajomymi, niekoniecznie ze skoczni, aby porozmawiać sobie najzwyczajniej w świecie o życiu, każdy, a szczególnie rodzina, której Kamila brakowało, napewno zadadzą pytanie "Jak tam było?". Szczerze, to jest praktycznie najtrudniejsze pytanie jakie można zadać sportowcowi. No bo co tu więcej powiedzieć? To trzeba przeżyć. A poza tym zawsze na to pytanie odpowiada się tak samo. Może poprostu dla rodziny było to odrobinę niezwykłe, a Kamil podczas całej zimy już do tego przywykł. Właśnie na takie zwykłe rozmowy często czasu nie było.
Teraz każdy do Kamila podchodził, przytulał się, gratulował formy, udanego sezonu, padały bardzo miłe słowa podziwu oraz szacunku. Gratulacje to prawdziwe sportowe zachowanie. Trzeba umieć dobrze pogratulować. Mimo, że wydaje się to oczywiste, często nie wiadomo co powiedzieć, aby nie było to takie... zwyczajne? Każdy chciał to zrobić w wyjątkowy sposób, a niektórzy skoczkowie z zagranicy pokusili się nawet o parę polskich słów. Piękne. Ogólnie sport i cały sportowy świat jest piękny.
- Nie zapomnijcie o imprezce u mnie.- powiedział Dawid, kiedy nasza kadra była w domku reprezentacji Polski.
- Ty myślisz, że ja mam głowę do dat, kiedy to dokładnie ma być?- spytał wiecznie nie ogarnięty Piotrek.
- W ten wtorek. Dwudziesty siódmy marca.- powiedział Kamil.
Wtem rozległ się drobny huk. Oczy wszystkich na chwilę popatrzyły się na Maćka, którego torba niefortunnie upadła, a że była dość ciężka dźwięk do przyjemnych nie należał.
- Zaraz? Co?- spytał z oczami większymi jak u kota.
- Dwudziesty siódmy marca. Wtorek.- jeszcze raz przypomniał Kamil.
- Przepraszam was bardzo chłopaki, ale mnie nie będzie.- powiedział Maciej ze smutkiem w oczach. Było mu zwyczajnie żal imprezy.- No bo... jadę na mecz Polska- Korea.
- Co?!- krzyknęli wszyscy jednocześnie.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro