Ziobrowski
- Boję się o niego - przyznaję szczerze, wiem że jemu mogę powiedzieć wszystko
- Opowiedz, co dokładnie się stało, a ja przepiszę leki - odparł patrząc na mnie badawczo znad okularów, usadowiłem się wygodnie.
- Powiedział coś głupiego, takiego typowo do przekomarzanek, wtedy odezwał się ten głos, kazał mi go uderzyć, nie myślałem trzeźwo. Gdy tylko to zrobiłem rozpłakałem się i kazałem mu jechać do rodziców, nie chcę żeby był świadkiem moich "przemian", pomoże mi pan? - doktor ciągle notował coś w dzienniku, niecierpliwiłem się. Słyszałem głos, który cicho mówił do mnie. Nie dałem mu się jednak, nie tym razem.
- Mogę ci pomóc, ale to równa się z tym, że nie zobaczysz Jędrzeja przez miesiąc - powiedział
- Chcesz mnie zamknąć w jakimś psychiatryku?! - Podniosłem głos
- Tak, ale to ci pomoże, zgadzasz się? - nie chciałem, ale chciałem żeby on był bezpieczny.
- Zgadzam się - westchnąłem głośno
- Cieszę się, staw się tutaj jutro, pożegnaj się z nim - lekarz uśmiechnął się ciepło, a ja wyszedłem. Jedna część mojej duszy kochała Jędrka, druga za to wyzywała go od pedałów i była hetero i nie chciała Jędrzeja w moim życiu. A to wszystko przez to że mój ojciec był alkoholikiem i lał mnie nałogowo dzień w dzień, szczerze są to jedyne rzeczy które pamiętam z dzieciństwa, jeszcze to że w wieku 9 lat, zabiłem go, ponieważ mama się go bała, mama też nie dała mi miłości, gdy uciekliśmy to mama znalazła nowego faceta, nie kochała mnie, a ja wylądowałem w szkółce siatkarskiej, później Spale, za którą zapłacił facet mamy, żeby nie było mnie w domu.
Wróciłem do domu, zastałem tam Jędrzeja, który od razu wtulił się we mnie, przytuliłem się do niego.
- Wyjeżdżam na miesiąc - powiedziałem sucho
- Dlaczego? - zapytał drżącym głosem
- To mi pomoże, dostanę nowe leki, będzie lepiej, obiecuję. Kocham Cię - chciałbym w to wierzyć.
*******
Coś z tego wyszło, pewnie brakuje kilku przecinków czy kropek, ale co tam.
Mam nadzieję że się podoba.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro