Halaba
Idę sobie spokojnie z moją czekoladą na zgrupowanie, w jednej dłonie kubek, w drugiej rączka walizki, zbyt skupiłem się na rozmyślaniu jak będzie że wpadłem na kogoś i wylałem moją czekoladę.
- Jezus przepraszam - powiedziałem i spojrzałem na poszkodowaną osobę, mam przewalone, kapitan.
- Dzieciaku uważaj bardziej - powiedział spokojnie
- Przepraszam panie kapitanie - powiedziałem skruszony i spojrzałem na buty
- Ty na kadrę młody? To chodź za mną - powiedział i wytarł swoją bluzę, kiedyś była biała.
- Dobrze, jeszcze raz przepraszam - powiedziałem posłusznie ciągnąc za sobą walizkę
- Nic się nie stało, pewnie się zestresowałeś co? Przebiorę bluzę i oprowadzę cię bo sam się zgubisz - powiedział otwierając drzwi pokoju numer 13, po chwili wyszedł z inną bluzą, tym razem czarną.
- Idziemy, chodź, zostaw tu walizkę - pokazał swój pokój, posłusznie to zrobiłem i poszedłem za nim.
- Tutaj jest stołówka - weszliśmy do pomieszczenia, później pokazał mi jeszcze saunę, halę, pokój lekarza, gdzie mieszka trener i przedstawił mnie chłopakom.
- Dziękuję Panie Michale - odpowiedziałem
- Halabciu, nie panie, tylko Michał, poza tym umiesz grać w karty? - dopytał
- Umiem grać w wojnę - powiedziałem, weszliśmy do jego pokoju i zaczęliśmy rozgrywkę, Michał jest świetnym typem, bardzo miłym i pomocnym, dał mi wygrać w karty i nauczył grać w pokera.
- Dzięki Michał za danie forów, pokazanie ośrodka i przedstawienie chłopakom - powiedziałem i wyszedłem z pokoju
- Między wami coś będzie - usłyszałem jeszcze głos Kurka i głośne westchnienie Michała i szybko poszedłem do pokoju
****
7/10
Ja nie wiem co tu się dzieje
Pozdrawiam z rodzinką
_Łapa_
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro