Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Szalpuk/Kochanowski v1

Otworzenie się na ludzi nieznajomych jest bardzo ciężkie, szczególnie, gdy przez całą podstawówkę i gimnazjum było się tym cichym dzieciakiem, który dobrze się uczył i lubił czytać książki. A więc Jakubie Kochanowski przyjechałeś do SMS-u Spała dnia 31 sierpnia w nienajlepszym humorze, przed wyjazdem czule pożegnałeś się z mamą i przyjaciółką. Przez całą drogę zamieniłeś z ojcem może kilka zdań, w tym połowę dotyczących samej szkoły. Już pod ośrodkiem w środku lasu wyciągnąłeś tylko walizki z bagażnika i rzuciłeś szybkie "do zobaczenia w święta", chcąc by ojciec, z którym nie miałeś dobrych relacji już odjechał. Przed wejściem do samego budynku przytłoczył cię ogrom całości, zauważyłeś kilka budynków, wielkie boiska i otaczający to wszystko las. Spiąłeś się jednak w sobie i wszedłeś do budynku, kierowałeś się za strzałką do recepcji.

- Dzień dobry - oznajmiłeś swoją obecność kulturalnie, za ladą siedziała starsza kobieta, wyglądała na zapracowaną, więc chciałeś szybko załatwić to co miałeś do załatwienia i dać jej pracować.

- Dzień dobry młodzieńcze, czego dusza zapragnęła - uniosła wzrok znad oprawek okularów uśmiechając się przyjaźnie, a więc to odwzajemniłeś.

- Przyjechałem się zameldować do pokoju - podałeś jej pliczek dokumentów potrzebnych do zakwaterowania.

- Klasa pierwsza profil siatkówka halowa, urodzony w Giżycku, Jakub Kochanowski tak? - przeczytała powoli i przejrzała dokumenty.

- Zgadza się, to ja - powiedziałeś już dość pewnie, uznałeś, że nie ma się, czego bać.

- Dobrze, proszę, to twój klucz, pokój będziesz dzielił z drugoklasistą Arturem, bardzo miły chłopak, powodzenia - odczytała z rozkładu pokoi a ty przełkąłeś ślinę i zabrałeś klucz.

- Dziękuję, gdzie mam iść, ktoś już jest? - dopytałeś bardziej zestresowany.

- Zadzwonię po któregoś z drugoklasistów, aby po ciebie przyszedł, jest cała druga klasa i kilku chłopców z trzeciej, poczęstuj się - kobieta wskazała na ciastka czekoladowe oraz cukierki i sięgnęła po telefon. Po chwili rozmowy odłożyła słuchawkę.

- Za kilka minut będzie tu Olek Śliwka, trzecioklasista, zaprowadzi cię do pokoju, stresujesz się?- uśmiech nie schodził jej z twarzy.

- Bardzo, nie jestem towarzyski, nie umiem zawierać znajomości - odpowiedziałeś, a ona spojrzała na ciebie z troską.

- Rozumiem Cię chłopcze, zapraszam na herbatę w wolnej chwili - odwinęła sobie cukierka z folii.

- Dzień dobry!!! - do holu wszedł uśmiechnięty od ucha do ucha chłopak.

- Witam młodzieńcze, jak samopoczucie?- kobieta widocznie kochała tę pracę, jej uśmiech był bardzo troskliwy.

- Świetnie! A Pani? - chłopak jeszcze nie zwrócił uwagi na twoje dwu metrowe ciało

- Bardzo dobrze, cieszę się że wróciliście - chłopak roześmiał się i wreszcie na ciebie spojrzał

- Pierwszak? - dopytał dla pewności, a ty kiwnąłeś głową

- Pierwszak - potwierdziła pani.

- To co się nie odzywasz młody?! Wstawaj! - uśmiechnął się, a ty speszony wstałeś, Aleksander spojrzał na ciebie zdziwiony i zabrał jedną twoją walizkę.

- Co ty taki wyrośnięty - prychnął cicho, a ty się uśmiechnąłeś. 

- Danonki jadłem - powiedziałeś cicho

- Chodź wielkoludzie - uśmiechnął się i poszedł z twoją walizką i plecakiem w głąb budynku. Szliście krętymi korytarzami jakieś 5 minut i dotarliście do drzwi z wielkim napisem "Internat COS OPO SPAŁA", zza których było słychać śpiewy. Wkroczyliście tam, a Olek zaprowadził cię pod sam pokój z numerem 3, otwierając do niego drzwi.

- Kacper kurwa ubierz się, chcesz speszyć młodego gejuchu?! - zaśmiał się głośno i wszedł, co zrobiłeś i ty, w pokoju zastałeś przystojnego blondyna, jego uroda cię urzekła, był w twoim typie, do tego nie miał koszulki, no gdybyś był dziewczyną to miałbyś mokro.

- K-uba jestem - zająknąłeś się

- Zawstydziłeś młodego, ubierz się - zaśmiał się perliście czarnowłosy.

- Artur jestem, ale mów mi Kacper - uśmiechnął się pewnie i ubrał koszulkę na ramiączkach.

- Jasne - usiadłeś na widocznie wolnym łóżku i nie odzywałeś się, tyle z twojej odwagi, wyparowała, po prostu.

- Lecę do siebie, po pewnie Kochaś się już stęsknił, zawołam was później, jak pójdziemy na spacer - położył twój plecak i wyszedł z pokoju.

- Dzięki! - zawołałeś za nim, nastała bardzo krępująca cisza, żaden z was nie wiedział, co powiedzieć.

- Tooooooooo - przeciągnął niepewnie słowo, a ty na niego spojrzałeś - Skąd jesteś? - również usiadł na łóżku.

- Giżycko, a ty? - nie wiedziałeś, o co zapytać, więc odbiłeś piłeczkę.

- Olsztyn, mieszkamy niedaleko - uśmiechnął się - pomóc ci z rozpakowaniem? - spojrzał na twoje walizy.

- Jeśli masz chęci, to jasne - odetchnąłeś z ulgą i uklęknąłeś do walizki.

- Masz te wyższe półki w szafie, bo ja do najwyższej musiałem stawać na palcach - zaśmiałeś się cicho i wyciągnąłeś wpierw prywatną kosmetyczkę i wrzuciłeś ją na najwyższą z półek, a drugą zaniosłeś do łazienki.

- Gdzie dać buty? Spodnie? - wyciągnął je z drugiej walizki. Po dłuższym czasie zakończyliście, w trakcie poleciał rap, pośpiewaliście sobie i pogadaliście, znałeś go jakieś dwie godziny i już byłeś zauroczony.

- Hej panowie! - przez drzwi weszło kilkunastu chłopaków, znałeś tylko Olka który od razu usiadł na twoim łóżku.

- Ogarnięci? To idziemy na spacer! Kuba, dziecko, przecież ty się ugotujesz, ściągaj tę bluzę ubieraj koszulkę - zaśmiał się chyba jeden z najwyższych stojących chłopaków, również blondyn, jak połowa z nich, ale tleniony.

- Masz rację - powiedziałeś cicho i ściągnąłeś z siebie bluzę, pod którą nie miałeś nic i wyciągnąłeś zwykłą czarną koszulkę z trójką z tyłu. Gdy ją ubrałeś zauważyłeś niezrozumiały dla ciebie wzrok Olka, w stronę Artura.

-Gdzie idziemy? - zapytał jeden z niższych chłopców.

- W głąb lasu - dopowiedział chłopak patrzący na Olka maślanym wzrokiem.

- Przedstawię ich - zaśmiał się Artur widząc twoje zdezorientowanie - Wysoki, Jan Fornal, tleniony blondas Dominik Depowski, ten patrzący na Olka cały czas to jego kochaś, który cię zabije gdy się zbliżysz do Owocka to Jasiek Firlej, dalej Rafał Szymura, Kacper Piechocki, Paweł Gryc i Bartek Lipiński - uśmiechał się i zabrał nerkę z biurka. 

Gdy już ubrałeś buty, chłopcy zrobili zawody kto szybciej dobiegnie do recepcji o tygodniowe ciasto ostatniego. Wygrał Artur, a ty przegrałeś, jednak Kacper cię ułaskawił przez co ponownie spotkał się z niezrozumiałym wzrokiem Śliwki. Szliście spacerem rozmawiając i słuchając nie do końca grzecznej muzyki.

- Siema wielki - uśmiechnął się Firlej, idąc równym tempem, co twoje.

- Em, no hej - spojrzałeś na niego lekko nie pewnie.

- Olek mówił, że jesteś uroczy i speszony, ale nie sądziłem że aż tak - zaśmiał się, a ty speszyłeś mocno, ktokolwiek uważał cię za uroczego.

- No ale - zacząłeś ale przestałeś gdy złapałeś kontakt wzrokowy z przyjmującym, który chwilowo nie patrzył do przodu, przez co po chwili poleciał na twarz a cała grupa wybuchnęła gromkim śmiechem.

- Nic ci nie jest? - zapytał ocierając łzy śmiechu Olek

- Zagapiłem się - wstał i otrzepał się rumieniąc z zażenowania.

- Co było takiego ciekawego z tyłu? - poruszył sugestywnie brwiami prawdopodobnie Bartek

- Chuj ci do tego - zaczerwienił się mocniej, dyskretnie spoglądając na Olka, by ten odwrócił uwagę.

- A ja wiem! Ja wiem! - zaśmiał się i zaczął uciekać przed wściekłym Szalpukiem.

- Dobra misiek, zostaw już biednego Kacperka, chodź do mnie - uśmiechnął się Firlej gdy Olek posłusznie przyszedł po buziaka. Poczułeś zazdrość, też chciałeś mieć takiego kogoś. Dotarliście na pole, puste pole, na którym zrobiliście sobie piknik.

- Artur na ciebie patrzy - szepnął ci do ucha Olek, po tym jak położyłeś się na ziemii.

- Wcale nie - odszeptałeś, ale przybrałeś czerwieńszy odcień.

- Wcale taaak, zauroczony co? Zauważyłem po waszym kontakcie wzrokowym przed glebą Kacperka - zaśmiał się cicho a ty zaczerwieniłeś się mocniej. 

- Może trochę, ale cicho bądź, nie mam zamiaru narazie ujawniać gejowstwa - uśmiechnąłeś się smutno

- GRAJMY W PYTANIA! - wykrzyczał w tym samym momencie Szymurka.

- No to faktycznie, oni wycisną z ciebie wszystko, nawet to czy jesteś po pierwszym razie - zaśmiał się, a ty poniosłeś się i faktycznie napotkałeś wzrok Szalpuka który się speszył i uciekł wzrokiem.

**********
Zakochana_w_futbolu

Zapraszam _Łapa_

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro