obcy
Byliśmy dla siebie nieznajomi
Po prostu dwie osoby
Obojętnie przechodzące obok siebie
Ile to trwało?
Pewnego dnia zobaczyłam Twoje oczy
Błękitne jak odległe zimowe niebo
Zamglone białym puchem chmur
Ten wzrok
Od dziś jest zawsze obok
Przy mnie
Niczym cień
Obejmuje me dłonie ciemnymi źrenicami
Pół minuty - myślała Joanna, chowając stoper do kieszeni. Demonstracyjnie poprawiła niedbałego koka i ruszyła dalej, manewrując między kroplami lodowatej wody. Wciąż tykający zegarek przypominał dziewczynie o niezwykle ważnym zadaniu, jednak kiedy na horyzoncie ukazała się przytulna kawiarnia - nastolatka nie wahała się ani chwili. W końcu przez niecałe szesnaście lat swojej egzystencji jeszcze nie nacieszyła się smakiem czekoladowego ciasta. Przyspieszyła kroku, przez co ledwo zatrzymała się przed drzwiami. Na zaczerwienionej od zimna twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Nie minęło pięć minut, a w zmarzniętych dłoniach pysznił się kubek gorącej czekolady. Asia z rozkoszą popijała rozgrzewający napój, jednocześnie szukając czyjegoś wzroku...
Wygląda na to, że ten one-shot chyba jednak zyska nieco... dłuższą formę. Mam nadzieję, że przypadnie Wam do gustu taki twór na 'ożywienie' profilu.
Miłego dnia!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro