Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

16. Giorgo Armani

Pomimo bolesnego początku nie było aż tak źle na tym obozie. Co prawda zdarzył się mały incydent z karzełkiem jednak został szybko zażegnany. Mina zapomniała co to przestrzeń osobista i wymóg noszenia ręcznika w łaźni, a Uraraka opowiadała jaki to Brokuł jest cudowny... No dobra, mogłoby być lepiej.

Następnego dnia mieliśmy ćwiczenia dotyczące naszych quirków. Byłam kompletnie wypompowana, ale nieopodal mnie był Todo w mokrej koszulce, a po drugiej Deku dostawał wpiernicz od jakiegoś wielkiego typa, więc moje morale były nad wyraz wysokie.

Wieczorem, gdy już zrobiliśmy sobie obiad i go z zapałem zjedliśmy dostaliśmy opiernicz z powodu odnalezionej przez Aizawę butelki wódki.
— Mam jeszcze dwie. – szepnął do mnie blondyn. No ja pierdole...

Gdy już wszyscy nauczyciele spali poczułam szturchnięcie w bok.

— Baku? Idziemy się skitrać w lesie.

— Będą przez was problemy.

— Oj tam! Raz się żyję! – zachichotała Mina.

Co dziwne przyszli dosłownie wszyscy. Nawet Okularnik, chociaż cały czas się zarzekał, że nie tknie tej taniej wódy. W sumie miał rację, jeden zarzygany krzaczek mniej.
Na pewno coś jebnie jednak nie byłam w stanie przewidzieć, kiedy. Pozostaje mi czekać i spodziewać się Aizawy w najmniej spodziewanym I najbardziej żenującym momencie.

— Nie spodziewałem się, że przyjdziesz. – usłyszałam za sobą.

— I kto to mówi? – skrzyżowałam ręce na piersi odwracając się do heterochromika. – Przyznaj się, jak cię tutaj zaciągnęli?

— Ponoć mieli tu być wszyscy, wiec miałem bardzo cichą nadzieję ze ty też przyjdziesz.

W tym momencie trochę mnie zatkało. Chyba gdybym nie odchrząknęła to bym nie była w stanie z siebie niczego sensownego wydusić. Jednak mój rozmówca chyba zauważył moja chwilę słabości, bo delikatnie się uśmiechnął.

— Czego ty ode mnie chcesz? – w końcu zapytałam już trochę sfrustrowana.

— Nie rozumiem pytania.

— Słucham!? – warknęła czując jak prawa brew mi niekontrolowanie drga.

— Chodzimy do jednej klasy, wydajesz mi się niezwykłą osobowością, jednak niestety nie mieliśmy okazji się lepiej poznać.

— I w związku z tym postanowiłeś zmienić ten fakt?

— Zgadza się.

— Można wiedzieć co cię do tego skłoniło?

Na te słowa ponownie delikatnie się uśmiechnął.

— A czy to ważne?

— Yhymm.

— Yhymm? – wyszczerzył się. Szczerze to był pierwszy raz odkąd widzę go szczerze uśmiechniętego. Widząc moje zdziwienie przejechał dłonią po włosach i pół żartem odpowiedział.
— I tak nikt ci nie uwierzy.

— Myślałam że się nie lubimy, a Ty mi wyskakujesz z czymś takim.

— Nie zapominaj, że to Ty prowadzisz tą małą wojnę z większością społeczeństwa.

— Nie zapominaj, że to Ty jesteś niedostosowany społecznie.

— Myślisz że jak bardzo boleśnie to się skończy? – Rozejrzał się po zbiegowisku, które było już po kilku głębszych.

— Szybko im idzie.

— Chcesz? – podał mi szklankę z colą, która gdy ją przybliżyłam do twarzy zapachniała mocno alkoholem.

— Dzięki.

— Miejmy nadzieję, że nie zanieczyścimy tych ślicznych krzaczków przez ten bimber nieznanego pochodzenia.

Wzięłam mały łyk.

— Nawet niezły. Smakuje podobnie do whisky.

— Jednak po tym, w przeciwieństwie do whisky, będziemy mieli kaca.

Rozmowa jakoś się kleiła, a po kilku drinkach my również zaczęliśmy się kleić do siebie.

— Masz niezwykłe oczy.

— Słaby ten komplement. Nie postarałeś się.

— Ale ja tylko stwierdzam fakt. Normalnie czerwone oczy mają tylko albinosi.

— Jednak niestety muszę odwzajemnić „stwierdzenie faktu”. Na żywo widziałam tylko Twojego ojca I nie jesteś ani trochę do niego podobny, więc twoja mamuśka musi być hot AF.

— Fajnie, tylko byłoby miło gdybyś nie próbowała zostać moją stepującą mamą.

— Luz, mogę się pocieszyć twoją siostrą.

— Ponoć nie wszystkie siostry wzbudzają zamieszanie wśród znajomych, jednak do tej pory takiej powyżej piętnastego roku życia nie spotkałem.

— Wiesz że ja też?

— Nie żeby coś Ale niepokoi mnie twoje zainteresowanie żeńskim członkami mojej rodziny.

— Dopiero od dwóch miesięcy jestem laską.

— Jesteś bi co nie?

— No, a co?

— A nic.

Poczułam jego dłoń delikatnie muskającą moje ramię, jednak udawałam że tego nie zauważyłam.

— Ymm – zająkał się.

— Chcesz się przejść?

— Z wielką chęcią. – niemal odetchnął.

Niezauważalnie wymknęliśmy się w stronę  klifu. Szedł baaardzo blisko co jakiś czas stykając się że mną wierzchem dłoni. Nie żeby mi to jakoś przeszkadzało. Z przepaści był piękny widok na jeszcze oświetloną osadę, a pogoda była idealna.

— Usiądziemy tu? – Spojrzał na mnie.

— Możemy.

— Teraz czas na zjaraną konwersację?

— Obawiam się, że masz rację. – Zaśmiałam się i niemal oparłam o ramię mojego nowego “przyjaciela”.

— Co się skłoniło, żeby tu trafić?

— Tu?

— Na ten profil

— No to niespodziewane pytanie.

— Jeśli nie chcesz, nie odpowiadaj.

— Nie no, spoko. Wiesz, mam wrażenie, że to ślepa ambicja. Zawsze byłam najlepsza wśród rówieśników i czułam presję, żeby tak było cały czas. To chyba już podchodzi pod jakieś zaburzenie, bo to potrafi być serio chorobliwe. Najmniejsza porażka zrównuje z ziemią moją samoocenę.

— Ja, jeśli mam być szczery to może gdybym miał normalną rodzinę to też bym się tak fascynował bohaterami. Jednak to bardziej mój ojciec chce bym tu był niż ja sam. Wiem jak mało kto jak skorumpowane i toksyczne jest to środowisko.

— Chyba te dwa pokolenia wstecz było najgorzej.

— Pewnie masz rację. Ludzie byli traktowani jak rasowe psy. Teraz jest to w jakimś stopniu ograniczone.

— Tego nie da się całkowicie usunąć. To jak małżeństwo z bardzo dużą różnicą wieku. To było jest i będzie, bo niektórym zyski przysłaniają straty moralne.

Mój rozmówca zrezygnowany wpatrywał się w dal chyba postanawiając zakończyć ten przykry dla niego temat. Oparłam brodę na ręce i lasowałam sobie mózg widokiem jego perfekcyjnego profilu.

— Kim byś była, gdyby na świecie nie było quirków?

Zastanowiłam się przez chwilę.

— Właściwie to nie miałam planu b. Ale jako że lubię przełamywać własne granice pewnie zostałabym chirurgiem. Dawałoby mi to uczucie, że osiągnęłam coś co większość społeczeństwa przerasta.

Todoroki ponownie niemal zamarł patrząc w dal.

— A ty?

— Nie wiem.

— Ale tak kompletnie nic?

— Kompletnie nic.

— Jakim cudem?

— Nie mam pojęcia. – przetarł twarz dłońmi i zaczesał palcami włosy do tyłu.

Siedziałam z czterdzieści centymetrów od niego, więc jak się poruszył jeszcze mocniej poczułam zapach tych zajebistych perfum. Ponownie niemal mnie zaćmiło.

— Mmm? – spojrzał się na mnie najwyraźniej zauważając moją chwilę słabości. Ja pitole, ale wstyd...

— Zajebiście pachniesz. – Jeszcze lepiej...

— Ymm, powiedziałem, że dla tego się czasami pytam ludzi dlaczego wybrali swój zawód – Chwila nostalgii już mu minęła zastępując ją rozbawieniem. 

— Ouu... - Czułam krew napływającą do mojej twarzy.

— Giorgo Armani, damskie też mają zajebiste. – spojrzał mi prosto w oczy.

Powiedziałabym, że ma zajebiste oczy, ale słowo zajebiste w tym tekście już padło tyle razy, że się powstrzymam. Miał wyjątkowo hipnotyzujące spojrzenie.

— Ty chyba chcesz mnie pocałować. – Postanowiłam improwizować.

— Ja?

— Nie, kurwa, Midnight. Znaczy ymmmm

— Może nie ona ciebie, ale ty ją.

— No dobra, masz rację.

— Czyli mogę?

— TAK.

Zapał mnie w talii i po zmrożeniu mi ust lodowatym oddechem musnął swoimi wargami moje usta. Nie mam pojęcia czy to było naprawdę takie seksowne czy byłam już pijana ale poczułam szalejące motylki w brzuchu. Jego prawa dłoń była już nieprzyjemnie zimna, a lewa robiła się gorąca. Oplotłam ręce wokół jego szyi i zdecydowanie do siebie przyciągnęłam. To było chyba najlepsze co mnie spotkało w ciągu tych wyboistych dwóch miesięcy. Wisiał nad mną i muskał pocałunkami moją twarz. Najpierw szczęka, potem broda, następnie lewy kącik ust by w końcu powoli je pocałować. Większość czasu przyglądałam się jego poczynaniom spod półprzymkniętych powiek co chwilę je tylko domykając.
Jednak obudził się we mnie zew przeszłości, bo z wyjątkowo zadowolonym uśmiechem musnęłam go językiem podczas jednego z pocałunków, jednak mój  plan na przejęcie dominacji spalił na panewce, bo mój partner odczytał ten sygnał opatrznie albo postanowił z nim konkurować. Jego język wślizgnął się najpierw pomiędzy moje wargi przez co automatycznie rozluźniłam szczękę. Zmieniający temperaturę organ toczył niemą bitwę z moim odpowiednikiem. W pewnym momencie zrobił jakiś dziwny wygibas doprawiony niemal odmrożeniem mi dolnej połowy twarzy przyprawiając mnie o sapnięcie.

— Jakim cudem my się właśnie całujemy? – mruknęłam.

— Nie mam pojęcia – zdyszany heterochromik uśmiechnął się przyglądając mi się zamglonymi oczami. – Jednak nie da się ukryć, że to twoja zasługa.

— Pewnie jutro nie będziemy mogli na siebie patrzeć.

— A czy to teraz ważne? – jego wzrok powrócił na moje usta po czym znów odebrał mi dech. Otumaniający zapach perfum doprawionych spalenizną wzmacniał poczucie zdominowania. Delikatnie zacisnął lewą dłoń na moim gardle jednocześnie ją podgrzewając. To była najbardziej erotyczna chwila w moim życiu. Jednak spalenizna... Czy on aby nie unikał używania ognistego Quirk? Yfffff, teraz to nie ważne...
Planowałam już wsadzić mu dłoń pod koszulę jednak ten się ode mnie oderwał ciężko dysząc.

— Późno już – pocałował mnie w czoło – Musimy wracać...

— Ale TERAZ!? – mocno złapałam za jego koszulę na wypadek gdyby chciał ze mnie zejść.

— Baku...

— Nie denerwuj mnie.

— Aizawa pewnie już zainterweniował albo zrobi to za chwilę i lepiej będzie jeśli nie będziemy się w tym czasie dołączać od grupy. – Pogłaskał mnie po głowie na co fuknęłam, jednak puściłam jego koszulę.

— Dobra dziewczynka. – pocałował mnie w czoło.

O dziwo brunet nie zainterweniował i zachowywał się jakby nic się nie stało choć z tyłu głowy czułam, że wie o naszej wczorajszej eskapadzie. Co więcej po treningach mieliśmy mieć coś w stylu strasznego labiryntu w którym jedna klasa będzie straszyć drugą. No okej, fajnie. Pewnie po drodze ktoś spuści nam wpierdol... 

Z wieczora było przyjemnie chłodno, a zapach lasu pieścił moje nozdrza. Staliśmy przed wjazdem do lasu oczekując dalszych instrukcji.

— Dobierzcie się w pary.

Szybko się rozejrzałam i zauważyłam trzech chętnych do przemierzenia drogi w moim towarzystwie.

— Mogę z tobą iść, Baku? Proszę proszę PROSZE! – zapiszczał karzeł.

— Nikt cię nie puści sam na sam z dziewczyną do ciemnego lasu. – Mój wczorajszy prawie kochanek mroził chwasta wzrokiem, a mój chyba były przyjaciel mu przytakiwał z zapałem.

— Dokładnie tak! Nawet jeśli to Bakugou!

Ymmm, no okej?

— Baku, idziemy razem?

— Myślałem, że idzie ze mną. – skrzywił się heterochromik.

— No to z kim ja mam iść? – odezwał się skrzat znad podłogi.

— Idź z Kirishimą. – machnął na niego ręką Shoto.

Czerwonowłosy naburmuszył się ale nie protestował.

— Już? Dobra. Kto pierwszy? – zapytał beznamiętnie nauczyciel.

— MY! – zerwała się Mina trzymając za rękę zadowolonego Aoyamę.

— Dobra... Powiadom pierwszą b – zwrócił się do obciętej na boba kobiety po czym spojrzał na zegarek i zaczął odliczać od dziesięciu – TRZY, DWA, JEDNEN! Proszę ruszać!

— Hura! – wrzasnęła różowowłosa po czym szybkim krokiem ruszyła ścieżką pod rękę z Francuzem.

— Za pięć minut rusza kolejna para.

Podekscytowana grupa ustawiała się w kolejce i czekała na swoją głowę.

Gdy w końcu leniwym krokiem weszłam w głąb lasu znów poczułam ocierającą się o moją rękę zimną dłoń.  W sumie było całkiem miło... Poczułam ciepłą krew napływającą mi do twarzy.

— Bu!

— AAAhhh!

— Ohh!

Mocno trzymałam w dłoniach ramię chłopaka i zaskoczeni wpatrywaliśmy się w głowę leżącą na środku drogi i bezczelnie się śmiejącą.

— Mam was! – pokryta łuskami dziewczyna wrednie się zaśmiała.

— I jeden punkt poszedł się jebać... – westchnęłam.

Trochę zirytowani ruszyliśmy ponownie, gotowi na kolejne niespodzianki, jednak kilkaset metrów dalej poczułam znajomy zapach.

— Dym?

***

Sry ale nie miałam pomysły kompletnie jak pociągnąć ten rozdział i dlatego tak długo go pisałam.
Mam nadzieję że tym razem nie będę się tak wlec... ale btw widzieliście trailer do 5 sezonu? (∩ ͡° ͜ʖ ͡°)⊃━☆゚. * ・ 。

Ps. Nie wpieniać się bo tak czy siak zrobię tak że będzie dobrze.



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro